sobota, 29 czerwca 2013

4.

Następnego dnia obudziłam się w wyśmienitym nastroju. A wszystko za sprawą wczorajszej imprezy. Wiem, wiem. To co powiedział Nick pewnie nic nie znaczy, jednak - aż sama się zdziwiłam - wzięłam to sobie do serca.
Postanowiłam ubrać się bardziej 'odważnie' - o ile można to tak nazwać - idąc do Jessiki. Miałam cicha nadzieje, ze Nick będzie w domu.
Założyłam białą koszulkę na ramiączka ze złotym zamkiem między piersiami - oczywiście zapiętym - czarne rurki i ciemne trampki.
 Włosy falami opadały mi na plecy. Dzisiaj mogłam stwierdzić, że nie wyglądam aż tak źle. Postanowiłam ubrać te cichy też dlatego aby zrobić przyjemność Jessice. Ona sama mi je wybierała na wczorajszych zakupach. Chciała trochę zmienić mój styl za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Zwarta i gotowa zeszłam na dół, gdzie mama szykowała śniadanie. Zjadłyśmy rozmawiając o szkole i wczorajszej imprezie. Ominęłam oczywiście bójkę Nicka. Godzinę później stałam już przed drzwiami posiadłości Andersonów i czekałam aż ktoś mi otworzy. Chwilę później w drzwiach ukazała się postać drobnej gosposi Mary.
- Dzień dobry, zastałam Jessike? - zapytałam grzecznie
- Tak, tak. Jest w kuchni. Zapraszam. - uśmiechnęła się ciepło po czym
wpuściła mnie do środka krzycząc na cały dom, że wychodzi do ogrodu. Zdjęłam buty w holu i podreptałam do kuchni gdzie rzekomo miała być Jess.
- Heej - powiedziałam - i smacznego.
- Cześć, cześć. - uśmiechnęła się. - Dzięki. Chcesz trochę? - pokazała widelcem
na jajecznice.
- Nie , już jadłam. - powiedziałam witając się z nią buziakiem w policzek.
- O! - pisnęła. - Widzę, że moje rady podziałały. Wyglądasz genialnie. - klasnęła w dłonie.
- Dzięki, że mi je wybrałaś. Pewnie gdyby nie ty nadal chodziłabym w spranych swetrach. - powiedziałam na co ta się zaśmiała - Tylko się nie przyzwyczajaj. - pogroziłam.
Ta po raz kolejny się zaśmiała po czym odstawiła naczynia do zmywarki i
podeszła do mnie
- Poczekaj w salonie ja tylko skoczę na górę przebrać piżamę – powiedziała.
- A i lepiej jest tak. - dodała rozpinając mi zamek w koszulce.
Szybko go zapięłam lecz ona znowu go rozpięła i zabroniła zapinać bo tak
wyglądam bardziej 'sexi'
- Okej, okej. Niech ci będzie. - uśmiechnęłam się siadając na kanapie.
 Minęło 5 minut a ja już zaczęłam się nudzić. Wiedziałam, że moja przyjaciółka spędzi jeszcze dobre pół godziny więc wstałam i podeszłam do jednej z półek oglądając ustawione na niej w ramkach zdjęcia. Wyglądali na taką szczęśliwą rodzinę. Niestety po zdradach ojca Jesiki i Nicka sprawy się pokomplikowały. Ale mimo rozwodu i tak utrzymują z nim kontakt - przynajmniej Jessika. Nick nie toleruje zachowania ojca. Uważa ze jest zwykłym draniem, a w takim wieku bycie kobieciarzem jest idiotyczne. Kiedy kończyłam moje 'oglądanie' niespodziewanie nie zauważyłam szafki z wazonem na samej górze i trąciłam go łokciem, w skutek czego wazon spadł i roztrzaskał się na małe kawałeczki. Zaczęłam zbierać to co się dało w ręce,
jednak po chwili w  drzwiach stanął Nick, w samych bokserkach z widocznie niezadowoloną miną.
- Czy nie mogłabyś być odrobinę ciszej? Nie wszyscy wstają tak wcześnie. - podrapał się w tył głowy.
- Przepraszam po prostu przechodziłam i .. no i ten wazon.. - jąkałam się sama nie wiedząc czemu. Czy to było spowodowane brakiem przez chłopaka koszulki czy tym kpiącym wzrokiem.
Ten tylko westchnął po czym podszedł do mnie mówiąc, żebym to zostawiła bo zrobię sobie coś jeszcze.
- To moja wina, ja to posprzątam. - powiedziałam nadal kucając i zbierając największe odłamki z podłogi.
Nick po chwili zniknął w kuchni aby zaraz pojawić się ze zmiotką i
szufelką.
- Powiedziałem, żebyś to zostawiła. - usłyszałam nad sobą kiedy rozcięłam sobie ostatni palec u lewej reki. - Chodź tu. - pociągnął mnie lekko za ramie do kuchni wyciągając z górnej półki apteczkę.
- Ja nie chciałam.. po prostu...to.. - zaczęłam się jąkać. Myślałam, że zapadnę się pod ziemie.
- Spokojnie to tylko wazon. - powiedział od niechcenia. Siedząc na blacie
przed nim czułam się bardzo niezręcznie. Jeszcze do tego ten rozpięty
zamek... Zbije Jessike jak tylko tu wejdzie!
Po chwili poczułam na palcu wodę utlenioną, na szczęście mocno nie piekło. Nie chciałam wyjść na jeszcze większą idiotkę.
Kiedy spojrzałam na Nicka zauważyłam, że mi się przygląda. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby patrzył mi w oczy a nie na całokształt. Zaczynając od piersi a kończąc na nogach.
- Widzę, że zaczynasz się ubierać względem mojej siostry. – powiedział przybliżając swoja twarz do mojej i łapiąc w ręce rozpięty zamek koszulki.
Trochę pociągnął go w prawą stronę odsłaniając znaczną część moich piersi. Podniósł brew z uwodzicielskim uśmiechem po czym spojrzał mi w oczy.
- Cicha woda brzegi rwie. - powiedział prawie dotykając moich ust. Poczułam jak pod wpływem jego wzroku się rozpływam.  Kiedy wypowiadał te słowa owinął mnie jego słodki oddech pomieszany z perfumami, które uwielbiałam odkąd go poznałam. Może nie byliśmy znajomymi ale wystarczyło, że widziałam go na co dzień odwiedzając Jessikę. Przymknęłam lekko powieki, Myśląc, że lada chwila złączymy nasze usta w namiętnym pocałunku, o którym marzyłam od nie wiem kąd , jednak on tylko uśmiechnął się kpiąco po czym szepnął , że tak wyglądam o wiele lepiej puszczając zamek i odsuwając się na bezpieczną odległość kończąc opatrywanie mojej ręki. Byłam zła i zawiedziona głównie na siebie. Za to, że dałam ponieść się emocjom. Przecież on zauważył, że się w nim kocham.. Boże chciałabym zapaść się pod ziemie. Miał się nigdy o tym nie dowiedzieć! Jestem taka głupia. Siedziałam jak ta idiotka na tym blacie , kiedy niespodziewanie poczułam jak brunet rozsuwa delikatnie moje nogi i staje pomiędzy nimi i  patrząc mi w oczy zaczął lekko muskać moje usta.  Po chwili pogłębiłam pocałunek czując
jak się uśmiecha. Całował nieziemsko,  kiedy poczułam jak jego ręce spoczywają na moich pośladkach myślałam, że oszaleję. Nasze usta idealnie do siebie pasowały, chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, myślałam, że teraz będzie tylko lepiej. Kiedy nasze języki przestały toczyć walkę a on oderwał swoje usta od moich zobaczyłam w jego oczach coś czego nigdy nie widziałam. Jednak po chwili znów przybrał chamski i kpiący uśmiech i powiedział z triumfem
-  Wiedziałem. - pokręciłam głową ze zdziwieniem, zauważyłam że próbuje się nie roześmiać.
Miałam ochotę się rozpłakać. Ten pocałunek naprawdę znaczył dla mnie bardzo dużo , jednak dla niego to była tylko zabawa. Sprawdzenie czy taka kujonka jak ja też na niego leci. No i udało mu się, dopiął swego. Poczułam jak łzy wzbierają mi się do oczu, więc czym prędzej je zacisnęłam, usłyszałam zamykane drzwiczki od górnej szafki po czym otworzyłam oczy patrząc na znikającą sylwetką chłopaka w holu.


- Co ty taka przygnębiona dzisiaj, co ? – usłyszałam Jess. Siedziałyśmy właśnie w jej pokoju i oglądałyśmy filmy.
- Głowa mnie boli. – skłamałam.
- Chcesz jakąś tabletkę – zapytała.
- Nie, dzięki. Przejdzie mi zaraz. – powiedziałam siląc się na uśmiech.
- O nie, skończył się popcorn. Zaraz wracam. – powiedziała wychodząc z pustą miską na dół. Zostałam sama w jej pokoju, siedząc oparta plecami o poduszkę i patrząc bezmyślnie w ekran telewizora. Strasznie nudził mnie ten film. No bo szczęśliwe zakończenia są tylko w filmach. Przynajmniej nie w moim życiu. Chwile później wróciła Jess z pełną miską i wróciła na swoje miejsce. Lekko przysypiałam kiedy drzwi zaskrzypiały i pojawiła się w nich blondynka w męskiej koszulce i majtkach.
- A ty to kto? – uniosła brew Jes zastygając w bezruchu z popcornem w reku w połowie drogi do buzi.
- Sarah. Nick mówił, że mogę znaleźć u ciebie szczotkę do włosów i prostownicę.
- Nick mówił? A co, jesteś jego nową zabawką? – zadrwiła. Widziałam, że nie lubi stylu życia swojego brata i jakoś specjalnie się z tym nie kryje. Ja sama myślałam, że znowu się rozpłaczę i to znowu przez niego.
- Nie zabawką, dziewczyną. – powiedziała z dumą blond włosa. – To jak dostane tą szczotkę?  - zapytała wyczekująco.
- Na biurku – kiwnęła głową Jes. Dziewczyna zgrabnie podeszła do biurka po czym dziękując wyszła lekko trzaskając drzwiami. Chwile później dało się słyszeć w pokoju obok śmiechy Nicka i tej jego nowej ‘dziewczyny’. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść, więc przeprosiłam Jes i powiedziałam, że źle się czuję. Czym prędzej wyszłam z pokoju kierując się na dól, założyłam buty i wybiegłam ze łzami w oczach.

________________________________________
Przepraszam, ze taki krotki ale nie mialam czasu go rozbudowac :) nastepny bedzie o wiele dluzszy :)

niedziela, 16 czerwca 2013

3.

- Ta jest wspaniała! Musisz ją przymierzyć! - pisnęła Jess.
- Co? O nie, nie, nie! Nigdy nie włożę czegoś takiego. - zaprzeczyłam.
- Oj no weź, ciągle tylko chodzisz w tych swetrach a masz naprawdę ładną figurę. – westchnęła.
- Pewnie. - mruknęłam.
- Dawaj, przymierz chociaż. - prosiła.
- No dobra już dobra. - powiedziałam po czym zostałam wepchnięta do jednej z przymierzalni.
Po chwili wyszłam w kremowej sukience do połowy ud
i szpilkach tego samego koloru.   
Czułam się strasznie niezręcznie, nie rozumiałam czemu dziewczyny chodzą w  czymś takim dla przyjemności.
- I jak? - zapytałam cicho Jessikę , której oczy wyglądały jak 5-cio złotówki.
- WOW! - krzyknęła. - Lil czemu nie chodzisz częściej w takich rzeczach? Fantastycznie wyglądasz! - krzyknęła uradowana.
- Jak dla mnie zbyt wyzywająco. - speszyłam się.
- Oj daj spokój. Bierzemy ją.
- Co? - myślałam, że się przesłyszałam.
- Bierzemy ją. - powtórzyła po czym zaczęła pakować sukienkę, którą wybrała dla siebie.
- Nie ubiorę jej.
- Lilly czy z tobą zawsze muszą być problemy?
- Problemy? Dziewczyno, wstydziłam się pokazać w niej tobie a co dopiero całej szkole. - jęknęłam.
- Dasz radę, w razie czego wrócimy. - zapewniła. Weszłam z ociąganiem z powrotem do przymierzalni, po czym juz z sukienką w ręku poszłam do kasy , przy której stała już Jess.


Zakupy zajęły nam dobre 3 godziny. Szczerze cieszyłam się z tego, wolałam towarzystwo Jess niż siedzenie w domu. 
- Dobra to tak, wpadnij do mnie za godzinę to się uszykujemy. - cieszyła się w drodze powrotnej.  Reszta rozmowy zeszła nam na rozmowie o imprezie u Deborah. W głębi duszy miałam nadzieję, że Nicka nie będzie kiedy przyjdę do Jessiki. Nie zniosłabym tego pogardliwego wzroku z jego strony.
- Okej, to za godzinę u mnie!- pisnęła uradowana zatrzymując samochód przy swojej posiadłości po czym wysiadła. Skierowałam się do siebie i z miejsca ruszyłam do kuchni. Nie chciałam konfrontacji z mamą , która uważała że Jessika nie jest przyjaciółką dla mnie. Ona myślała, że wszyscy bogaci ludzie są tacy jak np. Nick lub jego matka.
- O Lilly! Gdzie byłaś tak długo? Lekcje skończyłaś 4 godziny temu. - powiedziała z wyrzutem z kuchni.
- Przepraszam mamo. Byłam z Jessiką na zakupach. - westchnęłam cicho.
- Zakupach?
- Tak. - przytaknęłam.
- Co kupiłyście? - zapytała zaglądając z nad książki do toreb postawionych na blacie. - Sukienka? - uniosła brew.
- Tak, za godzinę idziemy na imprezę. - powiedziałam sięgając po jabłko ze stołu.
- Dobrze, że mówisz. - westchnęła.
- Mam juz 17 lat nie muszę ci się ciągle ze wszystkiego spowiadać. - powiedziałam wgryzając się w jabłko.
- Lilly? Co to za ton? - zapytała zdejmując okulary. Sama zdziwiłam się swoim zachowaniem, jednak wścibstwo mojej matki samo do tego doprowadza.
- Po prostu dzisiaj wieczorem wychodzę z Jess na imprezę. Chyba nie pójdę w spodniach i T-shircie prawda? - zapytałam z wymuszoną uprzejmością. Nie wiem co się ze mną działo, ale w tamtym momencie miałam ochotę być niemiła. Bardzo niemiła, wiedziałam jednak, że jeśli się tak zachowam matka powie, że to wszystko wina Jess i nie będę mogła nigdzie dziś z nią wyjść.
- Przepraszam, mogę już iść? Zostało mi 45 minut. - powiedziałam zerkając na zegarek na kuchence.
- Tak, tak. Idź. - usłyszałam chwilę później. - Tylko nie wróć za późno. - ostrzegła na odchodne. Westchnęłam po czym podreptałam do siebie. Wzięłam odprężającą kąpiel, umyłam i wysuszyłam włosy po czym zrobiłam lekki makijaż z myślą, że Jess nie będzie chciała go poprawiać. Wzięłam torby z sukienką i wszystkimi dodatkami po czym wyszłam do Jessiki. Ulżyło mi kiedy osobiście otworzyła mi drzwi i powiedziała, że jest sama. Niestety, za szybko się cieszyłam. Po chwili usłyszałam, że Nick jest już u Debby.

Po niecałej godzinie przygotowań, byłyśmy gotowe. Cieszyłam się, że postawiłam na swoim i chociaż wyprosiłam od niej rozpuszczone i lekko pofalowane włosy. Nienawidziłam mieć ich spiętych, traciłam wtedy pewność siebie. A w takich miejscach jak dom Deborah jest ona potrzebna. Jess z kolei nie podzielała mojego zdania i spięła swoje długie, brązowe włosy w niedbałego koka.
- To jak, możemy iść? – zapytała.
- Mhm. – mruknęłam.
- Hej Lilly, trochę optymizmu. Będzie super! – ucieszyła się.  W dobrych nastrojach wyszłyśmy z jej posiadłości i ruszyłyśmy do domu Deborah, który mieścił się 4 przecznice stad.

- Mówiłam ci, że wyglądasz zabójczo. – szepnęła mi do ucha, kiedy siedziałyśmy przy jednym ze stolików w ogrodzie , przy basenie. Wiedziałam o co jej chodziło, czułam się strasznie niezręcznie kiedy zauważyłam , że połowa chłopaków się na mnie gapi. I nie próbuje tego ukryć, a dziewczyny szepczą między sobą. Właśnie siedziałyśmy z tyłu domu, gdzie odbywała się impreza.  Willa Deb zapierała dech w piersiach. Połowa towarzystwa była już pijana. Widać było, że impreza dopiero się rozkręca. Cały basen był zajęty przez dziewczyny w skąpych strojach, które chciały się przypodobać męskiej części towarzystwa, muzyka była bardzo głośna. Przy szklanych drzwiach prowadzących na dwór stał DJ za swoim sprzętem i puszczał znane kawałki. Przy płocie po lewej stronie stał barek – dość pokaźny – z jakimś młodym barmanem za ladą.
Nie wiadomo skąd przed nami wyrosła Debby.
- Co ona tu robi? Nie zapraszałam jej! – przekrzykiwała muzykę.
- Ja ją zaprosiłam! – wstawiła się za mną Jess.
- Powinna już iść! – odkrzyknęła Debby.
- Nigdzie nie pójdzie, ona jest ze mną!
- Zaprosiłam cię tylko ze względu, że jesteś siostrą Nicka!
- Co mnie to obchodzi!? – usłyszałam ponownie moja przyjaciółkę. Zaczęła coś do niej krzyczeć po czym Debby zła odeszła
- Co mówiła? – zapytałam w miarę głośno.
- Nic, idę po drinki! – odkrzyknęła po czym przeprosiła mnie na chwilę i podeszła do barku. Wiedziałam, że tak będzie. Nikt mnie tu nie chciał a ja przyszłam  jak ta głupia. Zaczęłam porządnie żałować, że mam na sobie tak krótką sukienkę. Chociaż włosy pomagały mi w miarę. Sama się zdziwiłam, ale po chwili zaczęłam szukać w tłumie pewnej osoby. Serce zabiło mi mocniej kiedy zobaczyłam go siedzącego niedbale przy stoliku po drugiej stronie basenu z chłopakami z jego paczki. Widziałam, że patrzy się prosto na mnie i speszyło mnie to. Przez następne kilka minut starałam się nie zwracać na niego uwagi jednak co jakiś czas zerkałam kątem oka i widziałam, że on się ciągle na mnie gapi. Chciałam żeby Jess już wróciła, mogłybyśmy wrócić do domu.
Po chwili poczułam, że ktoś usiadł koło mnie. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zdziwiłam się bo nie znałam tego chłopaka. Miał czarne włosy lekko podniesione, brązowe oczy. Był przystojny, jednak nie przyszłam tu żeby szukać chłopaka. Poza tym kto by chciał chodzić z kimś takim jak ja.
- Cześć mała! – przekrzykiwał muzykę.
- Hej. – powiedziałam.
- Co tak sama siedzisz?  - zapytał po czym poczułam jego rękę na swoim udzie. Przestraszyłam się, już wiedziałam co ode mnie chciał.
- Czekam na przyjaciółkę. – powiedziałam.
- Niezła ściema  - usłyszałam. – No chodź się zabawić! – poczułam jak jego ręka podjeżdża do góry. Szybko ja strzepnęłam jednak on dalej próbował. Po chwili poczułam jego oddech przesiąknięty wódką i piwem na swojej szyi i ramiona oplatające mnie w talii. Zaczęłam się wyrywać jednak na nic to się nie zdało. Chciałam krzyczeć ale po pierwsze nikt by mnie nie usłyszał  a po drugie wyszłabym na idiotkę.
- Puść ją! – usłyszałam nad nami. Niepewnie podniosłam wzrok, który spotkał się z brązowymi tęczówkami Nicka.
- Ona jest ze mną! – odkrzyknął chłopak dosłownie wiszący na mnie.
- Właśnie widzę. Puść ją , mówię po raz ostatni. – widziałam, że traci kontrolę nad sobą.
- Tylko mi nie mów, że to twoja nowa zabawka?!  -zapytał drwiąco za co dostał w twarz. Tak zaczęła się ich szarpanina. Pospiesznie wstałam i chciałam iść szukać Jess jednak na szczęście sama do nas przybiegła słysząc, że jej brat wdał się w bójkę.
- Co tu się dzieje?! – krzyknęła kiedy zobaczyła Nicka i tego podejrzanego chłopaka szarpiących się na ziemi. David szybko wyskoczył z tłumu i zaczął odciągać swojego kumpla od  czarnowłosego. Jednak sam nie dał rady. Po chwili kilku innych chłopaków mu pomogło, po czym tamten się zmył.
- Boże, Nicholas co ty wyprawiasz?! Chociaż na imprezie mógłbyś się zachować – krzyczała Jess a wokół nas zrobiło się całkiem duże zamieszanie.
- Trzeba było pilnować swoje przyjaciółki! – powiedział naciskając z pogardą na ostatnie słowo. Poczułam się jeszcze gorzej.
- Co ? O czym ty do cholery mówisz?! – krzyknęła. Wiedząc, że Nick nic jej nie powie zwróciła się do mnie. Zaczęła coś krzyczeć, pytać się o co chodzi jednak ja uporczywie wpatrywałam się w Nicka, który robił to samo. Z jego oczu nie mogłam nic wyczytać, jednak wiedziałam, że to przeze mnie całe to zamieszanie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię kiedy zobaczyłam, że cała impreza została przerwana i wszyscy stoją w grupie i się na nas gapią. Nick jak gdyby nigdy nic otarł krew lecącą z nosa po czym razem z Davidem i resztą swojej paczki przepchnęli się przez tłum i zniknęli mi z oczu. Jessika widząc to wzięła mnie pod rękę po czym rozpraszając wścibskich gapiów zapewniła, że nic się nie dzieje i muzyka dalej zaczęła grać.

- Co tam się wydarzyło Lil? – zapytała kiedy wyszłyśmy przed dom.
- Nic konkretnego. – zbyłam ja.
- Lilly, do cholery! Nick nie bije się o każdą przypadkową dziewczynę! Musiało się coś wydarzyć. – zamurowało mnie. Nie bije się o każdą przypadkową dziewczynę? Czyli ja .. że ja dla niego.. nie. TO nie może być prawda. To tylko moje urojenia.
- No więc? – ponagliła.
Westchnęłam po czym opowiedziałam jej o tym podejrzanym typku.
- No to nieźle. Ten idiota powinien dostać też ode mnie za dobieranie się do ciebie. – powiedziała. Widziałam, że zaczęła się denerwować.
- Mówiłam, żebyśmy nie przychodziły. – mruknęłam.
- Lilly, daj spokój. Poza tym dobrze, że ten typek dostał od Nicka inaczej wole nie myśleć jak to by się skończyło.
- Ja też nie. – usłyszałyśmy za sobą głos Nicholasa.
- Dzięki za pomoc Nick. – powiedziała Jess. – Ale nie musiałeś go bić, wystarczyło go odepchnąć.
- Znam go lepiej niż ty i wiem, że nic by to nie dało. – powiedział patrząc na mnie. Ja widząc to odwróciłam głowę w drugą stronę zakrywając twarz włosami.
- Co to w ogóle był za jeden? – zapytała .
- Drake. -  usłyszałam znacznie bliżej nas. – Chłopak, który od początku działa mi na nerwy. W końcu miałem wymówkę żeby dać mu w pysk. – A więc o to chodziło. Chciał go pobić i właśnie nadażyła się okazja.. a ja myślałam , że… NIE! Nic nie myślałam.
Zapadła cisza.
- Jess wracajmy już. – przerwałam ją.
- Okej, Nick jestes samochodem?   -zapytała, na co ja zamarłam.
- Ta. – powiedział od niechcenia. – Zdaje mi się, że wy też.
- Taak, ale trochę wypiłam. Więc jak? – zapytała wyczekująco.
 Chodźcie. – powiedział po czym skierowaliśmy się do jego samochodu. Jess od razu wpakowała się na miejsce pasażera. Mi zostało siedzenie z tyłu. W głębi duszy cieszyłam się z tego. Kiedy już otwierałam drzwi z zamiarem wejścia usłyszałam za sobą ,, Ślicznie wyglądasz’’  po czym obchodząc samochód chłopak wsiadł za kierownicę.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

2.

- Lilly wyciągnij rękę. - usłyszałam za sobą szept . Niepewnie wyciągnęłam rękę
do tyłu i po chwili miałam w ręku liścik od Jessiki. ,, Wpadniesz do mnie
po szkole? '' Zastanowiłam się chwilę po czym napisałam
odpowiedź twierdzącą. Chwilę popisałyśmy po czym zachciało mi się do
łazienki. Mogłam tyle nie pić - skarciłam się w myślach. Nie chciałam
wychodzić do toalety. Nienawidzę jak wszyscy się na ciebie gapią kiedy
robisz coś innego zamiast pisanie w zeszycie. Niestety po kilku minutach
nie wytrzymałam, podeszłam do biurka nauczyciela i poprosiłam o pozwolenie
na wyjście do łazienki. Pan Wilson spojrzał na mnie spod swoich okularów
po czym kiwnął głową. Czym prędzej opuściłam klasę i wyszłam na korytarz.
Łazienki nie były aż tak daleko bo za rogiem, czym prędzej poleciałam w
tamtym kierunku i od razu tego pożałowałam. Zderzyłam się z kimś i
niefortunnie na niego upadłam. Przestraszyłam się kiedy zdałam sobie
sprawę, że leżę na nikim innym jak Nicku.. a on trzyma ręce na moich
plecach. Zrobiło mi się tak bardzo wstyd, że aż przeszło mi to po co szłam do
toalety.
- Mogłabyś uważać? - zapytał z wyrzutem kiedy szybko z niego wstałam.
- Przepraszam. - mruknęłam.
- Gdzie ci się tak spieszy, co? – zakpił otrzepując się. Cisza. No bo co miałam mu
powiedzieć? Że dużo wypiłam na przerwie a teraz zachciało mi się do łazienki?
O nie! Tak się nie poniżę.
- W sumie to gdzie takiej kujonce może się spieszyć? Pewnie do biblioteki,
tylko dziwi mnie, że w czasie lekcji. - znów ze mnie zakpił. Podniosłam
wzrok i zamurowało mnie. Miał tak nieziemsko brązowe tęczówki, że po prostu
odpłynęłam. Zdziwiłam się sama sobie, ze zabolało mnie coś w środku,
kiedy spostrzegłam, że patrzy na mnie z pogardą.
- Nigdzie. - wydusiłam. Ten tylko prychnął po czym mnie wyminął. Ja szybko
ruszyłam do łazienki po czym jeszcze szybciej wróciłam do klasy próbując
nie myśleć o tym jakże nie miłym 'wypadku'.


- Debby robi imprezę dziś wieczorem. Boże i będzie na niej Jason! Musimy
się wystroić! Dzisiaj spędzimy resztę dnia na zakupach. Jak myślisz, lepiej
jechać do centrum czy do tych sklepików na przedmieściach? Zresztą
mniejsza z tym zajedziemy do obydwu - Jess trajkotała jak najęta o tej
imprezie. Zazdrościłam jej bo mnie nikt nigdy nie zapraszał na żadne
imprezy. W sumie to nawet dobrze, nie lubiłam być w centrum uwagi.
Wolałam trzymać się z boku, jednak jako że zaprzyjaźniłam się z Jessiką
mogłam już tylko o tym pomarzyć. Wszędzie było jej pewno, taka pozytywna
wariatka. Oczywiście wszędzie gdzie się dało ciągała mnie ze sobą, aż
miałam dosyć. No ale czego się nie robi dla jedynej przyjaciółki jaką się
kiedykolwiek miało?
- Li? - zapytała. Mówiła tak na mnie w zdrobnieniu.
- Hm?
- Czemu nic nie mówisz? Nie cieszysz się na tą imprezę?
- Cieszę. - mruknęłam cicho.
- Co znowu? - zapytała.
- Jess, dobrze wiesz co. Nie mam zamiaru się wpraszać. - powiedziałam po czym
ruszyłam w stronę fontanny, która stała w centralnej części przed szkołą.
- Co ? Żartujesz sobie?! Idziesz tam ze mną i nie ma żadnego ale kochana!
Chyba sobie żartujesz, że j..
- Gdzie idzie? - usłyszałam z tyłu. Od razu rozpoznałam ten chamski ton
Nicka. I tym, razem się nie pomyliłam.
-Nie twój zakichany interes. - fuknęła Jessika po czym wzięła mnie pod
ramię przyspieszając.
- Pewnie że mój. Muszę być w pobliżu żeby znów nikt nie został powalony na
Ziemię.- to mówiąc spojrzał na mnie znacząco a ja cala poczerwieniałam.
- Co? - zapytała Jes.
- Nic, nic. Wsiadaj grubasie bo mi się spieszy . - pospieszył ją Nick. Ta
tylko coś odpysknęła po czym wsiadła na tylne siedzenie ciągnąc mnie za
sobą. Chwilę później słyszałam cichy dźwięk odpalonego silnika, i minęliśmy
bramę szkoły. W pewnym momencie spojrzałam odruchowo w przednie lusterko,
zauważyłam, że Nick mi się przygląda. Próbowałam to zignorować jednak
kiedy puścił mi oczko zarumieniłam się i odwróciłam wzrok kierunku szyby słysząc
jedynie jego cichy śmiech.

W domu byłam chwilę później. Nie miałam najmniejszej ochoty na łażenie po
sklepach. Lubię Jess, ale nie lubię tych wszystkich jej przygotowań, bo
głupio mi przy niej, że mnie nikt na nic nie zaprasza. Taka przyjaciółka
jak ja jest nic nie warta. Na co jej taka ja? Juz raz jej to powiedziałam, wtedy się na
mnie obraziła i czekała aż ją przeproszę a kiedy w końcu to zrobiłam to
powiedziała, że mam bardzo niską samoocenę co się zgadza, jednak nie mam
zamiaru tego zmieniać.
- Mamo wróciłam! - krzyknęła Jes wchodząc do holu i zdejmując buty.
Rzuciła torbę na szafkę z butami i zawołała mnie do kuchni. Zdjęłam buty i
weszłam za nią.
- To gdzie pierw? - zapytała jedząc jabłko. - Centrum?
- Mhm. - mruknęłam. Cieszyłam się, że w domu zostawiłam torbę bo nie miałam
zamiaru łazić z nią po sklepach.
- To daj mi chwilę, ja zaraz przyjdę. - powiedziała i wyszła. Usłyszałam, że
natknęła się na mamę schodzącą z góry. Miałam cichą nadzieję, że nie
zejdzie tutaj. Na szczęście poszła na górę razem z Jesiką. Z uczuciem ulgi
usiadłam na jednym z krzeseł przy blacie i cierpliwie czekałam na swoją
przyjaciółkę. Po niespełna 5 minutach usłyszałam kroki, chwilę później w
drzwiach kuchni pokazał mi się mój 'poszkodowany' .
- No proszę, kogo my tu mamy. - zaśmiał się opierając o framugę drzwi,
stając niedbale i krzyżując ręce na piersi.
- Nie powinnaś siedzieć przy książkach ? - znowu. znów ze mnie zakpił.
Denerwowało mnie to powoli.
- Nie, nie musze. - odrzekłam.
- Tylko mi nie mów, że szykujesz się na imprezę u tej snobki Debby.
- Ja nie, Jesika tak. – odparłam.
- No w sumie racja... po co się przygotowywać skoro nikt cię nigdzie nie zaprasza. - udał zamyślenie. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku lekko wzdychając
i modląc się, żeby Jess już zeszła. Miała się tylko przebrać. Ile to może
trwać?!
- Nie zależy mi na imprezach. - powiedziałam ze spokojem.
- Na pewno nie, skoro się na żadnych nie było. - mruknął.
- Masz coś do mnie? - nie wytrzymałam. - Czemu się mnie czepiasz?? Odkąd
zaczęłam przyjaźnić się z Jessiką zatruwasz mi życie! - krzyknęłam trochę
głośniej niż zamierzałam.
- Bo to przez ciebie moja siostra się stacza. Nie chce, żeby kiedyś była
taka jak ty. - powiedział nachylając się nad blatem i patrząc mi prosto w
oczy. Zabolało. Cholernie zabolało. Już od jakiegoś czasu podkochiwałam się w
Nicku, jednak dobrze wiedziałam, że to tylko złudne marzenia. Taki chłopak jak on
nigdy nie zainteresuje się odludkiem takim jak ja. Miałam ochotę się rozpłakać, jednak nie mogłam sobie na to pozwolić. Szybko wstałam z krzesła, po czym
wymijając go poszłam na górę do pokoju Jessiki, która właśnie wychodziła.
- Co jest? - zapytała.
- Nic, nudziło mi się samej na dole. -skłamałam.
-Dobra ,to w takim razie chodźmy na podbój sklepów! - pisnęła po czym
złapała mnie za rękę i wybiegłyśmy z domu. Zapowiadało się ciężkie
popołudnie.

**********************************
Strasznie przepraszam, za tak dużą nieobecność :) Postaram się to nadrobić, niestety miałam sporo nauki i przygotować do wyjazdu na koniec 3 klasy gimnazjum :) Jeszcze raz przepraszam xD Nastepny rozdzial w weekend, albo i wczesniej.