niedziela, 5 kwietnia 2015

16

Miałam dość tych ciągłych upokorzeń. Najchętniej zostawiłabym to wszystko w cholerę i zniknęła. Nie mogłam jednak tego zrobić, a może nie chciałam?
- Nie przejmuj się nią. - szepnął Nick z ręką na moich plecach.
- Łatwo Ci mówić, Ciebie uwielbia. - mruknęłam z westchnięciem.
- Nie pozwolę juz nikomu Cie skrzywdzić , jasne? - zatrzymał się podnosząc lekko mój podbródek. Uśmiechnęłam sie smutno.
- Może lepiej gdybyśmy...
- Nie! - przerwał energicznie. - Nawet o tym nie myśl moja droga. Chodź. - pociągnął mnie na ławeczkę nieopodal wejścia do lasku. Posadził mnie sobie na kolanach po czym zaczął gładzić po plecach. Myślę, że w celu uspokojenia mnie. Mruknęłam z zadowoleniem na co ten cmoknął mnie w czubek głowy. Objęłam go w pasie chowając głowę w zagłębiu jego szyi wdychając jego zapach. Po chwili nasunęło mi sie w myślach pytanie, które nurtowało mnie od jakiegoś czasu.
- Nicholas? - zagaiłam.
- Tak mała? - zapytał z zaciekawieniem. - Tylko nie pytaj czemu akurat Ty, sam tego nie wiem. - westchnął. Uśmiechnęłam sie co wyczuł, mocniej tuląc mnie do siebie.
- Dlaczego wcześniej byłeś taki...jak inni? - W końcu. Wyrzuciłam to z siebie. Odpowiedziała mi cisza, śpiewy ptaków i odgłosy roześmianej młodzieży wracającej do swoich domków, ze śniadania jak mniemam, które oczywiście mnie ominęło.
Podniosłam nieznacznie głowę. Zobaczyłam, ze chłopak patrzy gdzieś przed siebie zamyślonym wzrokiem. Ciemna grzywka opadała mu lekko na oczy, lekko zmierzwiona. Miałam ochotę zanurzyć w niej ręce ale powstrzymałam się. Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź.
- Sam nie wiem. - westchnął. - Nie potrafiłem sobie poradzić z tym uczuciem. Cały czas byłem sfrustrowany, że nie dajesz mi szansy sie do siebie zbliżyć. Jeszcze ta Sar, w ogóle cały ten szajs. - westchnął przeciągle. Ruszyłam sie nieznacznie kiedy wiatr zmierzwił mi grzywkę.
- Zimno Ci.- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Troszeczkę. - mruknęłam z głową przy jego szyi.
- Wracajmy już. - dodał z zamiarem wstania.
- Nie, jeszcze chwilkę. - zaprotestowałam. Ten pokręcił z uśmiechem głową po czym wygodniej rozsiadł sie na ławce zacieśniając uścisk wokół mnie.


Jessika

-Jak mam sie uspokoić  Dav?! Matko mam dosyć tej suki. Wszystko ciągle psuje i nie mowie tu tylko o życiu Nicholasa. Gdzie on w ogóle jest?!  - krzyczałam jak najęta. David zaprowadził mnie do domku i trochę uspokoił, przynajmniej próbował. Jednak kiedy Lilly długo nie wracała zaczęłam się niepokoić. Do tego jeszcze nigdzie nie było Nicka, a jego telefon nie odpowiadał.
- Spokojnie, pewnie są gdzieś razem. - zapewnił mnie blondyn.
 Siedzieliśmy w domku chłopaków. David na łóżku oparty o ścianę z jedną nogą zgięty, bawiący się telefonem, diabelnie seksowny jak zwykle. Ja natomiast łaziłam w te i we w te po pokoju czekając na jakąś wiadomość od naszych uciekinierów.
- Jak Ty możesz być taki spokojny? - zapytałam zdziwiona.
- Nick to Nick, zawsze wraca. - wzruszył ramionami. Siedział tam w spranych dżinsach i bluzie z kapturem, z tymi swoimi włosami na żel a ja nic tylko zastanawiałam się czemu jeszcze nie dałam mu żadnego sygnału. Od dawna widziałam, że zachowywał się w stosunku do mnie inaczej niż reszty, jednak stanowczo próbowałam tego nie zauważać, a przynajmniej starałam się. Znam go dość dobrze i nie chce chłopaka pokroju mojego bezmyślnego brata. Wystarczy mi złamane kilkakrotnie serce mojej przyjaciółki, która nawiasem mówiąc jak sie zaraz nie pokaże to nogi jej z dupy powyrywam.
- Dobra dostałem sms'a od Nicka. - usłyszałam nagle.
- Co? I co napisał? Gdzie jest? - podbiegłam do niego niemal rzucając się na niego.
- Jest przy lasku, tam gdzie mieliśmy ognisko pierwszego dnia. -powiedział z uśmiechem.
- Lilly jest z nim?- zapytałam z nadzieją w oczach.

- Tak, są razem. -powiedział. Dopiero po chwili spostrzegłam, że jestem na nim niemalże uwieszona a on nie chce wykonać żadnego ruchu żebym tylko się nie podniosła. Uśmiechnęłam się do niego szczerze, po czym musnęłam policzek ustami mówiąc, że muszę do łazienki co oczywiście było nieprawdą. Chciałam po prostu pozbyć sie tego dziwnego uczucia w sercu, kiedy widziałam tę miłość w jego oczach. 


Lilly

Nie chciałam wracać do domku, ale Nick nie dał mi dużego wyboru. Uparł się, że nie może sobie pozwolić żebym jeszcze przez niego zachorowała. Tak więc, dotarliśmy do domu ponad godzinę po tej aferze na stołówce. Wchodząc do domku spodziewałam się Jessiki czekającej na mnie z bronią palną, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Co mile mnie zaskoczyło. Niestety, kiedy tylko drzwi łazienki się otworzyły pierwsze co to milion pytań od mojej jakże kochanej przyjaciółki.
- Gdzie wy byliście tyle czasu?! Nick gdzie Ty ją znowu zabrałeś?! – fuknęła na niego oskarżycielsko.
- To ona nie chciała wychodzić z lasu.- podniósł ręce w obronnym geście.
- Skąd?! – wytrzeszczyła oczy.
- To nie tak, po prostu chciałam się przewietrzyć po tej aferze na stołówce. – zapewniłam Jess spoglądając z Nicholasa z mordem w oczach, na co ten do mnie mrugnął. Potrząsnęłam bezsilnie głową.
- No w końcu stary. Gdzieś Ty się podziewał? – usłyszeliśmy głos Davida, który właśnie schodził ze schodów.
- Tu i tam – mruknął brunet.
- Właśnie widzę – to mówiąc spojrzał na mnie niechętnie. – To jak gotowy? – zagaił blondyn klepiąc przyjaciela w plecy.
- Gdzie? – zmarszczył brwi chłopak.
- No jak to? Mieliśmy grać dziś po południu z chłopakami na boisku. Zapomniałeś? Musimy wyćwiczyć starą formę. – powiedział Dav.
- Kurwa, kompletnie mi wypadło. Daj mi chwilę. – To mówiąc pocałował mnie w policzek po czym pognał na górę, przebrać się jak mniemam. Zapomniałam wspomnieć, że Anderson to zapalony gracz piłki nożnej? Ze swoim kumplem na czele? Nie? No to teraz wam mówię. Bywałam na kilku meczach, jednak w ogóle nie rozumiem po co się bawią w taką zabawę. Powinni się uczyć, przecież nie długo będą studentami. No ale mniejsza o to.
Piętnaście minut później całą czwórką byliśmy na boisku. Trawa była w niektórych miejscach…. No w sumie nie było jej w niektórych miejscach. Szczególnie przy bramkach. Po kilku chwilach zleciało się więcej ‘piłkarzy’, przez co dziewczyny poszły w odstawkę. Większość siedziała w pobliżu linii obserwując płeć męską z udawanym zainteresowaniem. Jeny, czego dziewczyny nie zrobią aby mieć któregoś z tych samców. Nigdy nie zrozumiem ich zachowania. Jess wybrała dla nas stolik chyba w najodleglejszym miejscu od tego ‘wybiegu’. Coś czuję, że miało to ku czemuś służyć, no i jak zwykle moja intuicja mnie nie zawiodła.
- Li ja już nie wie co mam robić. Czuje się przytłoczona. – Skąd wiedziałam, że chodzi o blondyna? Bo on jakiegoś czasu nie ma innego tematu na tapecie.
- Co ja Ci mogę powiedzieć… albo tego chcesz albo nie.
- Dobra, może i jest przystojny ale nie chce skończyć jak Ty. – mruknęła kręcąc rurką w szklance z cola. – Z całym szacunkiem – podniosła nagle ręce jak gdyby zrozumiała co powiedziała. – Po prostu widzę jak się męczysz z moim bratem, znaczy nie zrozum mnie źle ale nie chce być z kimś jego pokroju. – westchnęła. – Za dobrze wiem jak to się skończy.
- Jak? – zapytałam wyraźnie zainteresowana, chociaż chyba wiedziałam do czego zmierza.
- Kilka razy zaciągnie mnie do łóżka, potem mu się znudzi i znajdzie kolejną naiwniaczkę podobną do mnie. – prychnęła. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc spojrzałam w stronę boiska. Automatycznie mój wzrok spadł na Nicka. Może Jessica się myli? Może on taki nie jest? Kogo ja chce oszukać? Dobrze pamiętam ile to lasek potrafiło przewinąć się przez jego pokój kiedy to ja nocowałam czasami u jego siostry. Ze zrezygnowaniem biegałam za nim wzrokiem. Uśmiechnęłam się kiedy wyłapał mój wzrok machając do mnie, niestety od razu został sfaulowany. Zaczęły się krzyki chłopaków z jego drużyny, że trzeba mnie wynieść bo jestem jego słabym punktem. Zabawne, slaby punkt. Faceci jego typu mają coś takiego?
- Idziemy zaraz na stołówkę? – pytanie Jess wyrwało mnie z zamyślenia.
- Jasne, zgłodniałam a rano nic nie jadłam – poskarżyłam się łapiąc się za brzuch. Jess wybuchła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? – oburzyłam się.
- Nie nic. – powiedziała próbując powstrzymać śmiech. Podniosłam brew.
- Było w tej coli cos o czym nie wiem? – zapytałam bardzo poważnie. To oczywiście wywołało lawinę  śmiechu z jej stron. Miała tak zaraźliwy śmiech, że sama zaczęłam się śmiać. Oczywiście reszta patrzyła się na nas jak na idiotki, jedynie Nick kręcił głową z uśmiechem.


_____________________________________________________________
Hej wszystkim ,którzy jeszcze tu gdzieś są. 
Chciałam bardzo przeprosić za ta długą przerwę. Ten rozdział nie podoba mi sie zbytnio, wymyśliłam go dzisiaj dosłownie wrzucam napisany i poprawiony. Wiem, wiem, bez sensu, az szkoda slow normalnie :)
Nie mam pojecia czy beda systematycznie, ale wiem, ze nie zostawie tego opowiadania bez zakonczenia :) 
Oczywiscie doceniam jesli ktos to przeczyta i skomentuje :)
A propo, dodałam takie nowe hobby do tego opowiadania.. Mam nadzieje, ze nie zepsulam tego opowiadania :) Trudno bedzie mi pisac, ze Lilly nie lubi tego sportu bo ja go uwielbiam. Mam jednak nadzieje, ze jako tako podolam :) 
Trzymajcie sie cieplo w ta jakże wietrzną wiosnę :)