środa, 25 grudnia 2013

11.

Chciałam was ponownie strasznie przeprosić, jednak nie nadążam. Mam dużo rzeczy do ogarnięcia w liceum. Muszę nadrobić dużo materiału z gimnazjum, którego nie zdążyłam zrealizować. Rozdziały będą nie często i nieregularnie, w tym kompletnie dałam ciała, wiem. ; )
Kompletnie nie miała weny pisząc go. Postaram się aby nowy był jako
tako lepszy. Życzę oczywiście wszystkich wesołych i pogodnych świąt <33 : ))
Ps. Czy każdy kto przeczyta ten rozdział mógłby go skomentować?
 Może być kropka, przecinek lub byle co. Chciałabym zobaczyć ile osób to czyta. :)
Z góry dziękuję xD
______________________________________________________________



Myślałam, że szlag mnie trafi kiedy wyjrzałam przez okno. Na dodatek byłam sama
w domu, rodzice już dawno w pracy, a tu musiało się rozpadać. I to nie był zwykły deszcz,
a ulewa jakiej jeszcze nie było. Nie wiedziałam jak dojdę do szkoły, ze współczuciem spojrzałam na moje wytarte Conversy po czym wzięłam je i zeszłam na dół. Pierwszy raz zaczęłam narzekać na lekcje zaczynające się o 10. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby, wykąpałam się, ogarnęłam przed lustrem i byłam gotowa do wyjścia. Wychodząc na
chodnik z podwórka usłyszałam dźwięk samochodu. Odwróciłam się i od
razu tego pożałowałam. Przy otwartej bramie z parasolką w ręku stała Jess, która od razu mi pomachała i zawołała do siebie. Odmówiłam ruchem głowy, widząc wyjeżdżającego z garażu Nicholasa, po czym przyspieszyłam kroku z moją przemoczoną już do suchej nitki parasolką.Nie zdążyłam jednak dojść do pasów w połowie ulicy, kiedy spostrzegłam zatrzymujący się samochód i dźwięk opuszczanej szyby.
- Wsiadaj. - usłyszałam neutralny ton chłopaka.
- Obejdzie się. - mruknęłam ruszając dalej, jednak on nie dawał za wygraną równając samochód z ‘szybkością’ mojego chodu.
- Przestań zachowywać się jak dziecko i wsiadaj. - wyczułam, że zaczyna się denerwować. Stanęłam oniemiała.
- To Ty zachowujesz się jak dziecko migdaląc się z Sarą na moich oczach. - prychnęłam i od razu tego pożałowałam, czując na sobie więcej wody niż przez całą drogę jaką przebyłam. A niech to! Ten palant specjalnie mnie ochlapał odjeżdżając! Jak ja mogłam zakochać się w kimś takim?! Zdziwiło mnie tylko, że Jess nie powiedziała ani słowa. Pewnie gadała przez telefon z Davidem. Przynajmniej jej się udało. Mokra i w
fatalnym nastroju ruszyłam dalej.


Matma. Czy już wspomniałam jak jej nienawidzę? To teraz wyobraźcie sobie jak się czułam, kiedy nauczyciel gadał ciągle o tym biwaku ( był jednym z opiekunów) i o klasie Nicholasa. Z tego co mi wiadomo, cała klasa na niego jedzie. Szkoda, a już myślałam, że jakimś cudem tamta dwójka się nie wybierze.
- Fajnie co? - mówiła podekscytowana Jess.
- Świetnie - mruknęłam patrząc na przytłaczający scenariusz za oknem.
- Oj fajnie będzie.
- Powtarzasz się. - powiedziałam otwierając zeszyt i szkicując coś od niechcenia.
- Pokaż mu , że nic Cię nie obchodzi jego nowy związek - mówiąc ostatnie słowo pokazała cudzysłów w powietrzu. Po tym od razu odłożyłam długopis i zaczęłam jej słuchać.
- Mów dalej. - ponagliłam.
- No więc.. gadałam z Davidem i…
- Czekaj, czekaj. TYM Davidem? Najlepszym przyjacielem Nicka? Czyś Ty zwariowała?! -dopiero teraz zauważyłam, że krzyczę.
- Panno Lilly czy w czymś przeszkadzam? - usłyszałyśmy.
- Przepraszamy. - powiedziała Jess z lekko spuszczoną głową, po czym nauczyciel wrócił do wygłaszania czegoś tam.
- Czyś ty do reszty zgłupiała? – kontynuowałam odpowiednim tonem.
- Ale daj mi dokończyć - powiedziała. - Więc tak.. David ma dosyć ciągłego marudzenia Nicka, lekceważenia wszystkiego co się wokół niego dzieje i tego chodzenia codziennie do pubów. Ma mi pomóc na obozie znów was razem hm.. połączyć?
- Niby jakim cudem?? - spojrzałam na nią ze sceptyzmem , choć nie powiem, poruszyło mnie to co powiedziała.
- Mamy juz kilka pomysłów, ale ci nic nie powiem bo zaraz zaczniesz marudzić.
- Nie będę, dawaj. - powiedziałam przysuwając się bliżej z zaciekawieniem.
Interesowało mnie co też ten blondyn potrafi wymyślić.
- Nic z tego, dowiesz się na obozie. - zastrzegła odwracając się w stronę tablicy. 
- Oj no dobra. - westchnęłam. - Tylko żeby nic głupiego bo znając was..
- Okej, okej. Się jeszcze okaże kto ma fajne pomysły. - pogroziła mi
palcem zwracając tym samym ponownie uwagę nauczyciela. Przez resztę lekcji pisałyśmy na kartkach z zeszytu.


Byłam, ciekawa ich pomysłów, bardzo ale to bardzo. Miałam tylko nadzieję, że nic głupiego ani upokarzającego. Nie zniosłabym więcej chamskich zagrywek Nicholasa. Nie po tej dzisiejszej. Ale dosyć, koniec myślenia o tym idiocie. Z tą myślą weszłam na stołówkę. Poszłam po tackę, nałożyłam na nią frytki i wzięłam colę z automatu po czym
znalazłam stolik mój i Jessiki. Zdziwiło mnie, że był pusty jednak postanowiłam poczekać, dopiero większość szkoły zaczynała się schodzić. Odkręciłam colę i upiłam spory łyk, słysząc za plecami:
- Nie za zdrowe to jedzenie? - wszędzie rozpoznam ten głos.
- Nic ci do tego Nick.- powiedziałam biorąc jednego frytka.
- Nie wiem czy wiesz, ale to stolik Jess i jej koleżanek. - powiedział siadając nonszalancko na przeciw.
- Nie wiem , czy wiesz ale jestem jedną z nich. - powiedziałam jedząc frytki i popijając je specjalnie na jego oczach colą.
- Myślałem, że Cię dzisiaj nie będzie. No wiesz.. po dzisiejszym poranku. - uśmiechnął się arogancko. Miałam wrażenie, że specjalnie się ze mnie nabija.
- Czemu miałoby mnie nie być? Bo jakiś kretyn nie potrafi trzymać się swojego pasa? Daj spokój, ludzie mają większe problemy. - machnęłam ręką, gratulując sobie w myślach, że nie załamał mi się głos.
- Różnie to bywa. A właśnie, nie widziałaś gdzieś Jessiki? Kazała mi czekać przy tym stoliku bo ma mi coś do powiedzenia.
''A więc to jest ten ich plan, żeeenaaadaaa'' - przeleciało mi przez myśl.
- Nie wiem, pierwsza wyszła z klasy. - powiedziałam patrząc na boki byle tylko nie na chłopaka.
- Słyszałem, że jedziemy z wami na biwak. - zagadnął po chwili. Czego on chce do cholery?!
- Tak? Ja nie słyszałam.- mruknęłam mając nadzieję, że sobie pójdzie.
- Dziwne, Jess mówiła, że planujecie to odkąd tylko dowiedziałyście się, że takie coś
 w ogóle organizują. - nachylił się nad stołem.
''Niech ja ją tylko dorwę!''
- Może. Nie wiem. W każdym razie, co ci do tego? Nie powinieneś raczej przygotowywać się na niego ze swoją dziewczyną? - zauważyłam, że na dźwięk ostatnich słów prawie niezauważalnie się skrzywił. Prawie bo jednak ja zauważyłam.
- Sama świetnie sobie radzi. - powiedział patrząc prosto na mnie.
Czułam na sobie jego palący wzrok, miałam ochotę schować się pod stołem, jednak
musiałam zachować zimną krew.
- Świetnie. - mruknęłam, bardziej do siebie niż do niego. Nastała chwila ciszy - jeśli tak można powiedzieć, o przerwie w stołówce gdzie siedzi cała szkoła i wszyscy między sobą gawędzą.
- Jak Jess przyjdzie powiedz, że będę tam gdzie zawsze. - powiedział
wstając. Chciałam już odetchnąć kiedy ten zatrzymał się i nachylił do mnie nieznacznie, mówiąc
- To nie jest moja dziewczyna- od razu owinął mnie jego miętowy oddech.
Kiedy odszedł z wrażenie wypuściłam powietrze , które nawet nie wiem
kiedy wstrzymałam. Widzę, że zapowiada się całkiem ciekawa wycieczka. 


Chwilę przed dzwonkiem dotarłam do klasy, widząc Jessike rozmawiającą z Alicją ( rudzielec z naszej klasy) od razu do nich podeszłam.
- Jess można Cię prosić? - zapytałam odciągając przyjaciółkę na bok.
- Jasne, co jest?
- Co Ty nagadałaś Nickowi?? hm?
- Ale o co chodzi? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Kiedy siedziałam na stołówce przysiadł się do mnie i zaczął ze mną rozmawiać. Powiedział, że kazałaś mu tam na siebie czekać bo masz mu coś do powiedzenia i..
- Czekaj, czekaj. - zatrzymała mnie ruchem ręki. - Ja nic mu nie
mówiłam. Przecież wszyscy dobrze wiedzą, że  w środy nie jem obiadów
na stołówce. - powiedziała.
- Co ? Więc czemu on..
- Hej!  - mówiąc to podniosła brwi ze zdziwienia. - To była tylko jego
wymówka, chciał po prostu z tobą pogadać! - pisnęła podekscytowana.
- Co? Niby po co??
- A ja wiem?  A o czym gadaliście? - zapytała wyraźnie zaciekawiona.
- No.. o biwaku? - wzruszyłam ramionami. Sama dokładnie tego nie wiedziałam.
- Widzisz?! Jeszcze nie rozumiesz?! - pisnęła zwracając tym samym uwagę
połowy korytarza w tym klasy Nicka.
- Jess co Ty dzisiaj brałaś? Spójrz tam. - pokazałam ruchem ręki klasę na przeciwko. Stał tam Nicholas oparty o ścianę i bawiący się telefonem a obok niego stała ta wydekoltowana lala uwieszona na nim jak bombka na choince. - I on coś do mnie czuje? - zapytałam sceptycznie próbując ukryć łzy cisnące mi się do oczu. Słowa Jess -o tej wymówce -naprawdę poprawiły mi samopoczucie. Jednakże chwilowo.
- To jest kretyn, nie przejmuj się nim.
- Jak mam się nie przejmować? Przed wczoraj wyznał mi miłość a teraz co? Zresztą... nie ważne, pani Jonson juz idzie. - powiedziałam z bólem odwracając wzrok od przeciwległej klasy. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Jak ja  w ogóle mogłam pomyśleć, że ten cały biwak wypali? Nie powinnam w ogóle na niego jechać tylko zostać w domu, ale obiecałam Jessice i nie chce jej zawieść. Nie będę psuła przyjaźni z powodu jakiegoś tam
chłopaka. No właśnie… tylko, że Nick to nie był jakiś tam chłopak…