niedziela, 21 lipca 2013

7

- Lilly! - usłyszałam z dołu.
- Już idę! – odkrzyknęłam po czym łapiąc torbę zbiegłam po schodach na dół.  
- Tak? - zapytałam.
- Jessika czeka przed domem. - powiedziała mama.
- Tak wcześnie?
- Nie wiem, chciała żebym cię zawołała.
- Okej, już idę. Jeszcze ubiorę buty.
- Jadłaś śniadanie? - zapytała stojąc nade mną w szlafroku z kubkiem kawy.
- Nie miałam czasu, zjem w szkole. - zapewniłam po czym wyszłam.
- Hej Jess. - przywitałam się kątem oka patrząc w stronę jej domu.
- Cześć Lii. - przytuliła mnie.
- Czemu jesteś tak wcześnie? Mamy jeszcze godzinę. - zmarszczyłam brwi.
- Bo dzisiaj idziemy na piechotę. – powiedziała trochę niepewnie.
- Jak to? A gdzie chłopacy? – zapytałam patrząc na podjazd przed jej domem. Nie było samochodu. No to pięknie…
- Poszli w nocy na imprezę i nie wrócili. Znając ich to pewnie ten melanż potrwa parę dni. Nie przejmuj się , zdążymy.  - zapewniła. Zdziwiłam się. Impreza? Nie wrócenie do domu? Przecież Nick miał dzisiaj być... jeszcze kazał mi czekać przed domem. Dziwne. Wolę nie myśleć co on wyprawia na tej całej imprezie. Poza tym, jaka impreza trwa parę dni? I to jeszcze w tygodniu?
- Lilly? - usłyszałam.
- C..co? - ocknęłam się.
- Nie słuchasz mnie. – wzięła się pod boki zatrzymując.
- Słucham.
- Tak? To co mówiłam? - zapytała szatynka.
- Eee.. ja..
- No właśnie.
- Przepraszam Jes.. ja po prostu.. - nie wiedziałam jak skończyć.
- Wiem, martwisz się o Nicholasa. Spokojnie, jest dorosły. Poradzi sobie. - poklepała mnie po ramieniu po czym ruszyłyśmy wolnym krokiem w stronę szkoły.

W szkole nie działo się nic ciekawego. Jess cały czas próbowała się dodzwonić do Nicholasa albo Davida.
Przed trzecią lekcją miałam w głowie same czarne scenariusze. Zaczynałam ją na przeciwko klasy Nicka. Zdziwiło mnie, że nie ma go, Davida i tej blondynki, która się kiedyś do niego doczepiła... pierwsze co mi przyszło na myśl to , że oni są na tej imprezie razem, albo teraz są gdzieś razem.  Nie było jeszcze paru osób ale nie przejęłam się nimi. Najważniejsze było to, że nie widziałam nigdzie ani Nicka ani tej podejrzanej blondynki.
Cały dzień starałam się o tym nie myśleć. Jess mnie pocieszała, mówiąc, że pewnie gdzieś zabalował, albo że będzie niedługo w domu ale ja w to nie wierzyłam. Dopiero teraz do mnie dotarło, że tacy jak on się nie zmieniają. Nawet nie dał znaku życia.. ani tego, że w ogóle idzie na jakąś imprezę. W sumie to po co.. przecież nie jesteśmy razem ani nic, ale to co powiedział zeszłego wieczoru.. myślałam, że coś znaczyło. Widocznie dla niego nie.


Kiedy wróciłam do domu zaszyłam się w swoim pokoju i spróbowałam zadzwonić do Nicholasa. Mogłam się tego spodziewać. Nie odbierał. Wieczorem przyszła Jessika, nie miała dobrych wiadomości. Otóż, udało się jej porozmawiać z Davidem. Nie była to miła rozmowa, sądząc po tonie Jessiki ani sposobie w jaki to mówiła. Z tego co udało mi się zrozumieć to chłopacy pojechali na imprezę do domku …- tak tej blondynki imieniem Lucy -  za miastem. Można się było domyślić co oni tam robią. Jest tam większość klas maturalnych. Czemu nie zauważyłam, że nie ma ich w szkole? No tak Nick jest w drugiej, więc większą wagę przykładałam do jego rocznika. Ale to niczego nie zmienia, mógł chociaż dać znać. Więc…. Postanowione! Kończę z tym całym ‘romansowaniem’ raz na zawsze. A Jessika mnie ostrzegała. Od dzisiaj będę słuchać tego co do mnie mówi, może nie wszystkiego ale większości.

*******

Następny dzień minął podobnie, z wyjątkiem incydentu na stołówce.
Na długiej przerwie stołówka pękała w szwach. Nie było mowy, aby przechodząc nie trącić kogoś z naprzeciwka. Wszystkie miejsca były zajęte, jednak Jess jakoś nas wcisnęła i teraz siedzę obok jakiejś grupki chirliderek , które gadają o swoich paznokciach. Jess siedząca naprzeciwko wysłała mi pokrzepiające spojrzenie i wzięła się za swoje frytki. Nie miałam ochoty na lunch więc z nudów rozglądałam się po stołówce. W pewnym momencie usłyszałam nazwisko Nicka od grupki dziewczyn siedzących przy tym samym stoliku. Wbrew sobie zaczęłam podsłuchiwać, co było trudne bo mimo, że siedziały obok nie mogłam ich usłyszeć. Udałam, że coś spadło mi pod stół i nachyliłam się. Nie zwróciły uwagi co robię, bo niby po co? Jedynie Jess szturchnęła mnie pod stołem i wysłała bezgłośne ,,co ty wyprawiasz’’? nie odpowiedziałam jej, za bardzo koncentrując się na usłyszeniu choćby jednego zdania.
Po kilku chwilach wszystko było jasne. Wiedziałam! Czym prędzej zabrałam swoją tackę po czym skierowałam się do wyjścia, w drodze wyrzucając ją do kosza. Zdezorientowana Jessika dopiero po chwili ocknęła się i dogoniła mnie kiedy wychodziłam z budynku szkoły na boisko.
- Lilly zaczekaj!  - krzyknęła. – Co usłyszałaś? – zapytała stojąc obok mnie i dysząc.
- A jak myślisz? Miałaś rację! – krzyknęłam.
- Co? Ale co one mówiły? -  zapytała na jednym wdechu.
- Że Nicholas jest tam z NIĄ , rozumiesz?! Z NIĄ! Wszystko już jest jasne. Przecież jest tam ona, on, alkohol – zaczęłam wymieniać.
- Ale skąd wiesz, że oni..
- Bo wiem! Który normalny chłopak by się jej oparł!? Widziałaś ją?! Wygląda jak lalka Barbie do cholery! – krzyknęłam. Jess spojrzała na mnie smutnym wzrokiem po czym bez słowa podeszłą i mocno mnie do siebie przytuliła. Rozpłakałam się jak małe dziecko.
- A mówiłaś… miał.. miałaś racje. – chlipnęłam.
- Lilly spokojnie, damy radę. Poradzisz sobie. – poklepała mnie lekko po plecach.
- Ale miałaś rację, od .. od dzisiaj dam sobie z nim spokój. – powiedziała wycierając łzy rękawem swetra.
- Pomogę ci w tym. – potarła lekko moje ramię.
Spojrzałam na nią przez łzy. – Dziękuję. – uśmiechnęłam się smutno.
- Nie wracamy na lekcje prawda? – zagadnęła.
- Nie. – pokręciłam głową.
- To chodźmy do ciebie w takim razie. – powiedziała po czym ruszyliśmy na Garden Street.

*******

Minęły już dwa dni. Chciałam przestać się tym przejmować ale nie mogłam. Za każdym razem będąc u Jessiki, kiedy przechodziłam obok jego pokoju chciało mi się płakać. Wiem, nie powinnam się nad nim użalać bo pewnie w tej chwili pieprzy się z Lucy a ja siedzę jak ta idiotka i na niego czekam, a na dodatek ma wyłączony telefon. Jeszcze dwa dni temu nie miałam pojęcia co z tym zrobić, ale teraz już wiem. Dam sobie z nim spokój, tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Rano nie chciałam za nic wychodzić z łóżka. W duchu cieszyłam się, że mama zaczęła pracować na poranną zmianę.
Jeden telefon a tak wiele zmienił. Jessika dzwoniła, kiedy mi powiedziała kto zjawił się w domu szybko wstałam z łóżka, ubrałam się i myślałam o tym jak to teraz będzie. Czy coś powie? Czy totalnie mnie oleje?
            Moje rozmyślania przerwał dzwonek , poszłam otworzyć a tam jak gdyby nigdy nic stal Nick z bukietem białych róż w ręku w tej swojej skórzanej kurtce i rozczochranych włosach.
- Cześć. - uśmiechnął się niepewnie wręczając mi róże i całując w usta.
- Co to ma być? - zapytałam trochę głośniej niż planowałam.
- Jak to co?
- Zniknąłeś na dwa dni! Nie dałeś żadnego znaku życia! - krzyczałam. Nie miałam siły już się kontrolować.
- Impreza się trochę przeciągnęła - złapał się za kark. -Ale spokojnie, nic złego nie zrobiłem. - zapewniał.
- Winny się tłumaczy. - westchnął.
- Lilly, serio? Chcesz się teraz kłócić? – zapytał.
- A mam o co? - zapytałam znikając na chwile w kuchni. Po wyrzuceniu kwiatów do śmieci i celowym trzaśnięciu klapy od kosza wróciłam do frontowych drzwi łapiąc torbę i  zamykając jak gdyby nigdy nic drzwi, przed którymi stał zdezorientowany chłopak, po czym ruszyłam w stronę jego samochodu. Ominęłam go jednak i zeszłam na chodnik idąc w kierunku szkoły.
- Lilly! Gdzie ty idziesz? - zapytał wybiegając z podwórka w moją stronę.
- Do szkoły! - odkrzyknęłam. - A ty lepiej daj mi już święty spokój! - i tyle mnie widział. Przez całą drogę nie widziałam, żeby jego samochód mnie mijał. Pewnie został w domu. Cwaniak.


________________________________________________
No i mamy 7  :) Jest dłuższy i mam nadzieję, że się podoba. Wyrażajcie swoją opinie w komentarzach :) Od razu piszę, że nie wiem czy następny rozdział będzie za tydzień. Jeśli nie to na początku sierpnia. ;D 29 lipca idę do spzitala więc nie będę miała jak pisać. :) Dziękuję, za wszystkie komentarze <3

poniedziałek, 15 lipca 2013

6

Po powrocie ze szkoły strasznie chciałam iść do Jess i wyjaśnić jej dzisiejsze zajście.. a
przynajmniej spróbować, jednak wstrzymałam się, wiedząc że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Uczyłam się, a przynajmniej udawałam kiedy mama wchodziła do pokoju. Poza tym Nick miał to załatwić. Wątpię jednak wątpiłam czy aż tak się tym przejął. Kiedy  przeglądałam podręcznik niespodziewanie dostałam sms'a. Nieznany numer. O nie, pewnie znowu ktoś sobie żartuje. - pomyślałam odruchowo. Sięgnęłam jednak po telefon , który leżał na szafce nocnej po czym zamarłam. Treść sms'a brzmiała
tak ;
,, Wpadnij do Jessiki o 19.
Nie wychodź jutro tak wcześnie. N. xx''
Zamurowało mnie. Ja? Do Jess? Wieczorem? Widzę, że Nicholas się
postarał. Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Przeraziła mnie druga
część wiadomości. Skąd on ... o nie! Chyba nie widział jak wychodziłam tak
wcześnie? Powinien jeszcze spać.. no nic, wyjaśnię to sobie z nim.. kiedyś. A
najważniejsze pytanie to.. Skąd on do cholery miał mój numer?!  Chciałam mu
odpisać jednak pomyślałam, że nie będę zawracać mu głowy sobą. Zanim się spostrzegłam  wiadomość została wysłana.
,, Dzięki.  A skąd w ogóle masz mój numer? ''
 po chwili otrzymałam odpowiedź ;
 ,, Nie trudno było o listę kontaktów z
telefonu mojej siostry. ''
Nie wiedziałam co na to odpisać lub czy w ogóle odpisywać, więc odłożyłam
telefon z uśmiechem na twarzy.



Wieczorem zgodnie z wiadomością Nicka zjawiłam się u Andersonów.
Zadzwoniłam dzwonkiem po czym drzwi otworzył mi sam Nicholas. Uśmiechnął się po
czym otworzył szerzej drzwi pozwalając mi wejść do środka.
- Hej. - powiedziałam zanim ugryzłam się w język.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek na co się zarumieniłam. W
odpowiedzi usłyszałam jego cichy śmiech. Spojrzałam na niego kątem oka na
co ten do mnie mrugnął obejmując w pasie i prowadząc do kuchni.
Myślałam, że się rozpłynę. Był taki delikatny i .... słodki. Tak
zdecydowanie słodki.
- Jest Jessika? - zapytałam niepewnie siadając przy blacie na przeciwko. Dopiero po chwili zauważyłam głupotę tego pytania, przecież jeśli miałam tu przyjść do Jessiki to znaczy, że jest w domu.
- Mhmmm. - mruknął przeciągle przyglądając mi się. Czułam się dość niezręcznie, wpatrzona w swoje palce. Nie umiałam podnieść wzroku.
- Możesz się tak nie patrzeć? - zapytałam.
- Ale jak? - roześmiał się. Uwielbiałam jego śmiech, chociaż zbyt rzadko go słyszę. Prawie w ogóle.
Po chwili usłyszeliśmy kroki na schodach, po czym w drzwiach kuchni pokazała się głowa Jess.
- O, już jesteś. Chodź na górę. - powiedziała kierując się w stronę holu.
Widziałam, że nie jest zachwycona, że mnie widzi. Wstałam z zamiarem pójścia za nią jednak Nick mi to uniemożliwił łapiąc mnie w pasie i przytulając do siebie.
- Daj jej trochę czasu. Pierwszy raz jest w takiej sytuacji. - szepnął po czym pocałował mnie w policzek i puścił.
Z mocno bijącym sercem weszłam po schodach na górę. Nie pewnie otworzyłam drzwi pokoju i weszłam do środka.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - usłyszałam.
- Bo nie ma o czym..
- Właśnie widziałam. Od jak dawna ? - zapytała siedząc po turecku na łóżku.
- Jess.. - westchnęłam. - Ja .. ja nawet nie wiem czy coś między nami jest rozumiesz? Okej, całowaliśmy się, nie pierwszy raz ale myślałam, że będzie tak jak wcześniej.
- Czyli jak? - uniosła brew krzyżując ręce na piersi.
- Że będzie mnie olewał w szkole i poza nią. - spojrzałam na nią widząc jej zdziwienie.
- A mówiłam Ci? - pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Wiem, wiem. Ja też sobie mówiłam i widać efekty. - powiedziałam słysząc w odpowiedzi śmiech. - Ale po prostu.. no nie potrafię mu odmówić. Kiedy go widzę, ja..no..
- Wpadłaś po uszy kochana! - zaśmiała się. - Chodź. - poklepała miejsce obok siebie.
- A teraz opowiadaj.
- Ale o czym?
- No jak to o czym? Jak to jest całować mojego brata?! - pisnęła. Roześmiałam się po czym zaczęłam opowiadać.


Grubo po 21 wyszłlam z pokoju Jessiki. Miałam nadzieję, że mama juz śpi i niepostrzeżenie wejdę do domu. Kiedy zeszłyśmy na dół w kuchni siedział Nick i robił coś na laptopie przy stole. Na jego widok Jessika dosyć głośno (za głośno) odchrząknęła, na co jej brat odwrócił się i mierząc ją złym wzrokiem z uśmiechem podszedł do nas.
- Widzę, że zlot przyjaciół już się skończył. - mrugnął do mnie.
- A ja widzę, że chcesz się pożegnać. - odgryzła mu się Jes. Zrobiło mi się strasznie głupio, no bo w końcu nic sobie nie obiecywaliśmy. A Jes jest taka, że jak zobaczy jak ktoś się z kimś całuje albo nawet przytula to  już są parą. W moim przypadku Nick czegoś takiego mi nie proponował a ja nie miałam zamiaru się narzucać.
- A to już nie jest twoja sprawa. - wystawił jej język.
- Oj żebyś się nie zdziwił. - pogroziła mu palcem.
- Dobra Lilly, zostawmy ją samą. Widzę, że ma jeszcze sporo problemów. - powiedział łapiąc mnie za rękę i lekko ciągnąć do wyjścia.
- To czeesc gołąbeczki! - pisnęła Jessi.
- Cześć.  – odwzajemniłam uśmiech.

W ciszy kierowaliśmy się do furtki. nadal szliśmy za rękę, co bardzo mi odpowiadało. Myślałam, że Nick coś powie, ale myliłam się. Szliśmy w kompletnej ciszy. Dopiero kiedy znaleźliśmy się na mojej posesji Nicholas zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- Naprawdę dużo dla mnie znaczysz. - powiedział łapiąc oddech kiedy już się od siebie oderwaliśmy. - I nie chce tego psuć jakimiś mdłymi tekstami o miłości, więc powiem tylko, że jeszcze żadna dziewczyna nie zakręciła mi w głowie tak jak ty. - uśmiechnął się opierając swoje czoło o moje. Stykaliśmy się nosami. Czułam na sobie jego ciepły oddech. Zarumieniłam się na co on cmoknął mnie w nos i powiedział, że jutro widzi mnie rano przed domem. Pocałował mnie jeszcze raz wolniej i czulej po czym poczekał aż wejdę do domu , wrócił do siebie.

___________________________________________________
Przepraszam, ze taki krotki. :) postaram sie aby nastepny byl dluzszy :-). Pojawi sie za tydzien. 

czwartek, 4 lipca 2013

5.

Rano wyszłam  wcześniej, nie chcąc trafić do jednego samochodu z NIM. Postanowiłam, że się przejdę. Do szkoły doszłam chwilę przed podjazdem samochodu Nicka na parking. Przyspieszyłam trochę, jednak  słysząc wołanie Jessiki przystanęłam na schodach przed wejściem.
- Lilly zaczekaj! - krzyczała. - Co tak wcześnie dzisiaj? - zapytała kiedy była już dość blisko.
- Mama mnie podwiozła - mruknęłam widząc zbliżającego się Nicka. Rozmawiał z Davidem i nie zwrócił na mnie uwagi przechodząc przez co się ucieszyłam.
- Mhm - mruknęła. - Ale jutro jedziesz ze mną?
- Tak, chyba tak. - powiedziałam z wahaniem wchodząc do szkoły.

Druga lekcja była po prostu koszmarna. Wszyscy ciąglemówili o zbliżającej się imprezie. Dziewczyny chwaliły się kogo zaprosiły i kogo mają zamiar zaprosić.  Nienawdziłam takich imprez. To dziewczyny musiałt wykazać się odwagą i zaprosić chłopaka, z którym chcą iść. Zauważyłam, że połowa.. no dobra nie oszukujmy sie praktycznie cała żeńska część mojej klasy chciała zaprosić Nicholasa. O ile już tego nie zrobiła. Caroline chwaliła się, jak to on się zgodził.. Z kolei nie jaka Ellie zapewniła, że to z nią pojdzie. Potem Caroline - siedząca przede mną -  wdała się w dyskusję ze swoją koleżanką z ławki  co chwilę poprawiając swoje blond pasemka.
- A Ty Williams? - usłyszałam nad sobą. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w kpiące żrenice Caroline.
- Zapraszasz kogoś? - zapytała dobitnie.
Przełknęłam ślinę. Tego się właśnie obawiałam  wchodząc do klasy po dzwonku.
- N..nie. - zająkałam się.
- To było do przewidzenia. Nawet Pabo by z tobą nie poszedł. - pokazała chłopaka siedzącego w ostatniej ławce pod ścianą i grającego na konsoli. Najgorszy oblech w naszej klasie, dłubiący w nosie i śliniący się bez powodu. Dziewczyny siedzące blisko nas zaczęły rechotać. Po chwili nauczyciel zwrócił nam uwagę, a żeby jeszcze bardziej mnie upokorzyć Caroline razem z Ellie powiedziały całej klasie, że chce zaprosić na zbliżającą się imprezę właśnie Pabla. Chłopak na dźwięk swojego imienia podniósł głowę, patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Podniecenie? Niee. To nie mogło być to. Prawda? Nigdy w życiu! Nigdy! Po kolejnej serii upokorzeń lekcja dobiegła końca a ja jak najszybciej opuściłam progi tej znienawidzonej od dzisiaj klasy.

W przerwie na lunch korytarze były opustoszale. Tylko przy niektórych klasach siedziały pojedyncze osoby. Przeważnie z nosem w książkach lub słuchawkami w uszach. Jedną z takich osób byłam ja, jednak kiedy usiadłam i spostrzegłam, że brakuje mi jednego podręcznika szybko ruszyłam w stronę szkolnych szafek. Wykręciłam szyfr, wyciągnęłam potrzebny egzemplarz i kiedy zatrzasnęłam drzwiczki poczułam jak ktoś lekko szarpnął moją torbę, która wisiała mi na ramieniu. Odwróciłam się a tam ujrzałam trzech chłopaków, kumpli Nicka. Mieli niezły ubaw z mojej przerażonej miny, widziałam to w ich oczach.
- Co chcecie?- zapytałam przytrzymując mocniej torbę.
- Nie można już pogadać z koleżanką? - zapytał  jednym zwinnym ruchem wyrywając mi torbę z ramienia. - Widzę, że nieźle się napaliłaś na naszego koleżkę co ? Williams?
- Jakiego koleżkę? - zapytałam zdziwiona beznamiętnym tonem swojego głosu.
- Oj już nie udawaj, wszyscy wiedzą, że na niego lecisz.  - powiedział rozpinając torbę należącą do mnie i zaglądając do środka - Jednak muszę cię zmartwić. Nie jesteś w jego typie. - zakpił a dwójka za nim  zarechotała tak jakby usłyszeli dobry żart. Odwróciłam głowę w drugą stronę żeby powstrzymać łzy, które zaczęły się powoli zbierać pod powiekami. Nie dlatego, co powiedział bo do tego się już przyzwyczaiłam jednak dla tego, że cała szkoła ma mnie za idiotkę uganiającą się za Nicholasem. Gwałtownie odwróciłam głowę w ich stronę słysząc jak zawartość torby spadła na podłogę.
- No, no, no. - zacmokał podnosząc czerwoną szminkę Jes. - Widzę, że jednak nie jesteś aż tak grzeczna.
- To nie moje. - powiedziałam siląc się na spokój.
- Pewnie, że nie. Widzę, że już zaczęłaś się stroić dla naszego Andersonka co ? - zapytał podchodząc bliżej. Chciałam uciec jednak plecy miałam przygwożdżone do szafki. Zobaczyłam jak otwiera pomadkę i celuje nią prosto w moja twarz. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Zaczął coś mruczeć po czym brutalnie pomalował mi usta i nie tylko. Zaczął przy tym żartować z tego , że tak się malują kujony, które nie mają pojęcia o takich rzeczach a chłopaki za nim się z tego nabijali. W pewnej chwili poczułam jak łapie mnie za ramiona i lekko lecz brutalnie potrząsa jeszcze bardziej wbijając mnie w szafki.
- Odpierdol się od niego jasne?  Wiem, że najchętniej dałabyś mu się przelecieć ale on nie dotknąłby takiego czegoś nawet patykiem rozumiesz? Jeśli jeszcze raz usłyszę, że się koło niego kręcisz to dam ci popalić jasne? Takie odludki jak ty tylko niszczą nam reputacje.
- Ale..
- Żadnego ale, albo wiesz co.. nakłonię go żeby cię przeleciał to może wreszcie dasz mu spokój. – zaśmiał się wrednie.
- Jeffrey zostaw ją ! - usłyszałam po chwili.
- Tylko mi nie mów, że bronisz tego czegoś – spojrzał na mnie z odrazą puszczając.
- Zostaw ją bo to przyjaciółka mojej siostry a jak się dowie to będziesz miał problem. - powiedział z drwiną opierając się niedbale o szafki kilka metrów obok nas. - Poza tym pogięło cię już do reszty? Co ty wyprawiasz co? - zakpił patrząc na mnie takim wzrokiem , że miałam ochotę uciec stamtąd gdzie pieprz rośnie.
- Chciałem wypróbować jej nowy nabytek - powiedział z drwiną machając przed Nickiem szminką. - Patrz co sobie kupiła. Specjalnie dla ciebie, uwierzysz? - znowu drwił.
- To szminka Jessiki. - powiedział stojąc bliżej niż jeszcze chwilę temu. - Tylko ona takich używa.
- Skąd ty wiesz takie rzeczy ?
- Jak pieprzy o tym całe tygodnie to chyba nie problem zapamiętać. Daj jej już spokój. - pokazał na mnie. - Wypad stąd . - zaczął ich poganiać. To był moment, w którym chciałam umrzeć. Nie dość, że wszyscy dowiedzieli się, że kocham Nicka to jeszcze ON widział mnie w takiej sytuacji. Cała wymalowana w szmince.. okropność. Postanowiłam. Nie wyjdę więcej z domu. Zostanę tam do końca moich dni.
Moje wstydliwe myśli przerwał dotyk chusteczki na lewym policzku. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Nicholasa ze skupioną miną wycierającego mnie z resztek tej cholernej pomadki.
- Ja im nic nie mówiłem - powiedział.
- Co? - nie załapałam w pierwszej chwili.
- No o tym co ty.. do mnie...
Westchnął. To była jedna z najbardziej upokarzających rozmów w moim marnym życiu.
- To skąd ..skąd oni ..
- Nie wiem. - powiedział kończąc tym samym naszą jakże interesującą rozmowę.
- Chodź do łazienki, bo na sucho nic nie zrobię. - dodał łapiąc mnie za rękę.
- Poczekaj, muszę to pozbierać. - wyrwałam się z jego uścisku i kucnęłam na ziemi.
- Zostaw to, zajmę się tym. - dodał łapiąc mnie za łokieć. - Ej ty! - krzyknął do jakiegoś pierwszaka idącego korytarzem. - Posprzątaj to. - powiedział pokazując na moje rzeczy i rzucając mu torbę. Ten widząc wyraz twarzy Nicka pospiesznie zaczął zbierać moje rzeczy. Nie pozostawało mi nic innego jak posłusznie iść z Nickiem do tej przeklętej łazienki. I właśnie tego się obawiałam, tego i tego co było potem.
- Lepiej ci bez tej cholernej szminki . -szepnął nad moim uchem kończąc mnie wycierać. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok na co ten lekko pstryknął mnie w nos.
- Gotowe. -szepnął nie odsuwając swojej twarzy od mojej. Chciałam mu podziękować ale nie mogłam wyksztusić z siebie ani słowa. Po kilku minutach zorientowałam się, że ani ja ani on nie zmieniliśmy pozycji i wpatrujemy się nawzajem w swoje oczy. ON pochylony a ja lekko skulona siedząca na blacie. Mimo tego, że tam siedziałam i tak był trochę wyższy. Znowu ten cholerny rumieniec.
- Lubię kiedy się rumienisz, tym bardziej z mojego powodu. - szepnął muskając przy tym moje usta. Bez namysłu oddalam pocałunek, sama nie wiedząc czemu. Nick jest całkiem inny kiedy jest sam, kiedy nie ma przy nas nikogo.. ale jeśli ktoś jest.. no właśnie i to jest  problem. Miał takie ciepłe i miękkie usta, nasze języki toczyły ze sobą zajadłą walkę. Pocałunek z każdą chwilą robił się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Chłopak rozchylił lekko moje uda stając jeszcze bliżej mnie. Mocno mnie objął kładąc ręce na  moich pośladkach. Miałam jakieś cholernie deja vi. Ja z kolei powiesiłam mu ręce na karku jedną wplatając  jego gęste czarne włosy. Czułam jego zapach, jego język na moim podniebieniu i było to fantastyczne uczucie. Na dźwięk otwieranych drzwi szybko się od niego oderwałam kończąc przy tym pocałunek, widząc że jemu to nie pasowało.
- Nick co ty robisz w damsk… Lilly?! - ups.. wpadliśmy.
- Jess to nie tak ja.. my.. - zaczęłam się jąkać.
- Co wy? LILLY??  co wy??
- To serio nie tak po prostu Jeffr...
- Mój Boże! Nie wierzę! Lilly jak..
- Daj jej spokój, nie jesteś jej niańką. - wtrącił Nick nadal stojąc między moimi nogami. Wcześniej sprawiało mi to radość, jednak teraz strasznie mnie krępowało. Chciałam jakoś się wykręcić jednak on mi to uniemożliwił tuląc mnie do siebie i gładząc po plecach.  Wdychałam zapach jego słodkich perfum uspokajając się.  Pocałował mnie w szyję doprowadzając tym swoją siostrę w jeszcze większy gniew.
- Nie no Nick... myślałam, że chociaż moją przyjaciółkę sobie odpuścisz.. ale widzę, że musisz przelecieć całą szkołę! - krzyczała. W głębi duszy czułam lekką ulgę , że przerwa się skończyła.
- Jesika uspokój się! Nikt tu nie chce nikogo przelecieć! - poczułam jak jego mięśnie napinają się pod białym T-shirtem.
- Właśnie widzę. Pewnie gdybym nie weszła już byście to mieli za sobą.
- Jess no, posłuchaj ja...
-  Daj spokój Lilly. Myślałam, że nie jesteś taka jak reszta tej popieprzonej szkoły i nie kręci cię mój brat. – powiedziała z zawodem.
- Musze cię zmartwić siostrzyczko. Twoja kumpelka leci na mnie od jakiegoś czasu – powiedział i odwracając się do mnie puścił mi oczko.
- Nick! - pisnęłam waląc go w klatkę piersiową.
- Słońce, i tak by się dowiedziała. - powiedział swobodnie łapiąc mnie za nadgarstki i po chwili odsuwając się ode mnie.
- A więc to tak? - zapytała Jess.
- Jak? – zapytałam.
- Dlatego się przyjaźnimy? Bo chciałaś się do niego zbliżyć? - zapytała ze smutkiem w głosie.
- Co ? Nie! Przyjaźnimy się bo cię lubię, Jess serio. - zapewniłam.
- Właśnie widzę. I widzę też, że mam zajebistą przyjaciółkę. - powiedziała trzaskając drzwiami. Nie wiem jak długo wpatrywałam się tępo w drzwi, pewnie ze strony Nicka wyglądało to idiotycznie ale nie przejmowałam się nim w tamtym momencie. Traciłam przyjaciółkę - to było najważniejsze.
- Załatwię to – usłyszałam z naprzeciwka. - To , i to skąd Jeffrey wie o tym, że .. - nie dokończył podchodząc do mnie lekko wzdychając  i całując mnie szybko w usta. Patrząc jak wychodzi nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Co to do cholery było?! Czy Nick Anderson właśnie mnie pocałował?! I to bez żadnych zboczonych kontekstów? Myśląc o tym wyszłam z łazienki  łapiąc torbę, która o dziwo leżała przy drzwiach łazienki. W  środku  był straszny porządek. Bez namysłu wyszłam ze szkoły, nie było warto wracać na ostatnią lekcje.

_____________________________
Może nie jest za długi ale trochę się dzieję :))



poniedziałek, 1 lipca 2013

Liebster Award :-)

No więc dostałam nominację od Nancy Tomlinson ;)
Odpowiedzi na pytania :
1. Ile masz lat?
16 :)
2.Masz tt ?
Nie mam.
3.Przeczytakas kiedykolwiek Harrego Pottera?
Pierwszy tom.
4. jadlas kiedykolwiek kokosa?
I to ile razy :)
5.Byłaś za granicą? Jak tak to gdzie.
W Nowym Jorku i Londynie. <3
6. Ile masz kolczykow w uszach? lub na twarzy...gdziekolwiek.
3 w prawym, jedno w lewym i smileya pod gorną wargą <3
7.jakiego koloru masz sciany w pokoju?
Fioletowe.
8.Palisz?
Nigdy w zyciu ;D
9. Skoro pomarancza jest pomaranczowa to pies jest psowaty?
Pewnie ta :)
10. Z jakiego jestes wojewodztwa?
Z warminsko-mazurskiego .
11.jak maja na imie twoi rodzice?
Jolka i Darek .

PYTANIA :
1. Jak na ciebie mowia?
2. Ile masz lat?
3. Od jak dawna lubisz 1D?
4. Co najbdziej cenisz w ludziach?
5. Znalazlas juz swoja drugą połówkę? :D
6. Bylas w Londynie?
7. Masz rodzenstwo?
8. Wolisz Zayna czy Harrego?
9. Ulubiony kolor?

Nominuje ; 
http://cassie-and-one-direction.blogspot.com/
http://fuckingmuscleinmychestdictatemeterms.blogspot.com/
http://one-direction-fun-love.blogspot.com/
http://stole-my-heart-one-direction.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
http://thepublicdiaryx.blogspot.com/
http://www.ellizabeth-story.blogspot.com/
http://onedirectionimaginyyy.blogspot.com/
http://rasembool.blogspot.dk/