poniedziałek, 3 czerwca 2013

2.

- Lilly wyciągnij rękę. - usłyszałam za sobą szept . Niepewnie wyciągnęłam rękę
do tyłu i po chwili miałam w ręku liścik od Jessiki. ,, Wpadniesz do mnie
po szkole? '' Zastanowiłam się chwilę po czym napisałam
odpowiedź twierdzącą. Chwilę popisałyśmy po czym zachciało mi się do
łazienki. Mogłam tyle nie pić - skarciłam się w myślach. Nie chciałam
wychodzić do toalety. Nienawidzę jak wszyscy się na ciebie gapią kiedy
robisz coś innego zamiast pisanie w zeszycie. Niestety po kilku minutach
nie wytrzymałam, podeszłam do biurka nauczyciela i poprosiłam o pozwolenie
na wyjście do łazienki. Pan Wilson spojrzał na mnie spod swoich okularów
po czym kiwnął głową. Czym prędzej opuściłam klasę i wyszłam na korytarz.
Łazienki nie były aż tak daleko bo za rogiem, czym prędzej poleciałam w
tamtym kierunku i od razu tego pożałowałam. Zderzyłam się z kimś i
niefortunnie na niego upadłam. Przestraszyłam się kiedy zdałam sobie
sprawę, że leżę na nikim innym jak Nicku.. a on trzyma ręce na moich
plecach. Zrobiło mi się tak bardzo wstyd, że aż przeszło mi to po co szłam do
toalety.
- Mogłabyś uważać? - zapytał z wyrzutem kiedy szybko z niego wstałam.
- Przepraszam. - mruknęłam.
- Gdzie ci się tak spieszy, co? – zakpił otrzepując się. Cisza. No bo co miałam mu
powiedzieć? Że dużo wypiłam na przerwie a teraz zachciało mi się do łazienki?
O nie! Tak się nie poniżę.
- W sumie to gdzie takiej kujonce może się spieszyć? Pewnie do biblioteki,
tylko dziwi mnie, że w czasie lekcji. - znów ze mnie zakpił. Podniosłam
wzrok i zamurowało mnie. Miał tak nieziemsko brązowe tęczówki, że po prostu
odpłynęłam. Zdziwiłam się sama sobie, ze zabolało mnie coś w środku,
kiedy spostrzegłam, że patrzy na mnie z pogardą.
- Nigdzie. - wydusiłam. Ten tylko prychnął po czym mnie wyminął. Ja szybko
ruszyłam do łazienki po czym jeszcze szybciej wróciłam do klasy próbując
nie myśleć o tym jakże nie miłym 'wypadku'.


- Debby robi imprezę dziś wieczorem. Boże i będzie na niej Jason! Musimy
się wystroić! Dzisiaj spędzimy resztę dnia na zakupach. Jak myślisz, lepiej
jechać do centrum czy do tych sklepików na przedmieściach? Zresztą
mniejsza z tym zajedziemy do obydwu - Jess trajkotała jak najęta o tej
imprezie. Zazdrościłam jej bo mnie nikt nigdy nie zapraszał na żadne
imprezy. W sumie to nawet dobrze, nie lubiłam być w centrum uwagi.
Wolałam trzymać się z boku, jednak jako że zaprzyjaźniłam się z Jessiką
mogłam już tylko o tym pomarzyć. Wszędzie było jej pewno, taka pozytywna
wariatka. Oczywiście wszędzie gdzie się dało ciągała mnie ze sobą, aż
miałam dosyć. No ale czego się nie robi dla jedynej przyjaciółki jaką się
kiedykolwiek miało?
- Li? - zapytała. Mówiła tak na mnie w zdrobnieniu.
- Hm?
- Czemu nic nie mówisz? Nie cieszysz się na tą imprezę?
- Cieszę. - mruknęłam cicho.
- Co znowu? - zapytała.
- Jess, dobrze wiesz co. Nie mam zamiaru się wpraszać. - powiedziałam po czym
ruszyłam w stronę fontanny, która stała w centralnej części przed szkołą.
- Co ? Żartujesz sobie?! Idziesz tam ze mną i nie ma żadnego ale kochana!
Chyba sobie żartujesz, że j..
- Gdzie idzie? - usłyszałam z tyłu. Od razu rozpoznałam ten chamski ton
Nicka. I tym, razem się nie pomyliłam.
-Nie twój zakichany interes. - fuknęła Jessika po czym wzięła mnie pod
ramię przyspieszając.
- Pewnie że mój. Muszę być w pobliżu żeby znów nikt nie został powalony na
Ziemię.- to mówiąc spojrzał na mnie znacząco a ja cala poczerwieniałam.
- Co? - zapytała Jes.
- Nic, nic. Wsiadaj grubasie bo mi się spieszy . - pospieszył ją Nick. Ta
tylko coś odpysknęła po czym wsiadła na tylne siedzenie ciągnąc mnie za
sobą. Chwilę później słyszałam cichy dźwięk odpalonego silnika, i minęliśmy
bramę szkoły. W pewnym momencie spojrzałam odruchowo w przednie lusterko,
zauważyłam, że Nick mi się przygląda. Próbowałam to zignorować jednak
kiedy puścił mi oczko zarumieniłam się i odwróciłam wzrok kierunku szyby słysząc
jedynie jego cichy śmiech.

W domu byłam chwilę później. Nie miałam najmniejszej ochoty na łażenie po
sklepach. Lubię Jess, ale nie lubię tych wszystkich jej przygotowań, bo
głupio mi przy niej, że mnie nikt na nic nie zaprasza. Taka przyjaciółka
jak ja jest nic nie warta. Na co jej taka ja? Juz raz jej to powiedziałam, wtedy się na
mnie obraziła i czekała aż ją przeproszę a kiedy w końcu to zrobiłam to
powiedziała, że mam bardzo niską samoocenę co się zgadza, jednak nie mam
zamiaru tego zmieniać.
- Mamo wróciłam! - krzyknęła Jes wchodząc do holu i zdejmując buty.
Rzuciła torbę na szafkę z butami i zawołała mnie do kuchni. Zdjęłam buty i
weszłam za nią.
- To gdzie pierw? - zapytała jedząc jabłko. - Centrum?
- Mhm. - mruknęłam. Cieszyłam się, że w domu zostawiłam torbę bo nie miałam
zamiaru łazić z nią po sklepach.
- To daj mi chwilę, ja zaraz przyjdę. - powiedziała i wyszła. Usłyszałam, że
natknęła się na mamę schodzącą z góry. Miałam cichą nadzieję, że nie
zejdzie tutaj. Na szczęście poszła na górę razem z Jesiką. Z uczuciem ulgi
usiadłam na jednym z krzeseł przy blacie i cierpliwie czekałam na swoją
przyjaciółkę. Po niespełna 5 minutach usłyszałam kroki, chwilę później w
drzwiach kuchni pokazał mi się mój 'poszkodowany' .
- No proszę, kogo my tu mamy. - zaśmiał się opierając o framugę drzwi,
stając niedbale i krzyżując ręce na piersi.
- Nie powinnaś siedzieć przy książkach ? - znowu. znów ze mnie zakpił.
Denerwowało mnie to powoli.
- Nie, nie musze. - odrzekłam.
- Tylko mi nie mów, że szykujesz się na imprezę u tej snobki Debby.
- Ja nie, Jesika tak. – odparłam.
- No w sumie racja... po co się przygotowywać skoro nikt cię nigdzie nie zaprasza. - udał zamyślenie. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku lekko wzdychając
i modląc się, żeby Jess już zeszła. Miała się tylko przebrać. Ile to może
trwać?!
- Nie zależy mi na imprezach. - powiedziałam ze spokojem.
- Na pewno nie, skoro się na żadnych nie było. - mruknął.
- Masz coś do mnie? - nie wytrzymałam. - Czemu się mnie czepiasz?? Odkąd
zaczęłam przyjaźnić się z Jessiką zatruwasz mi życie! - krzyknęłam trochę
głośniej niż zamierzałam.
- Bo to przez ciebie moja siostra się stacza. Nie chce, żeby kiedyś była
taka jak ty. - powiedział nachylając się nad blatem i patrząc mi prosto w
oczy. Zabolało. Cholernie zabolało. Już od jakiegoś czasu podkochiwałam się w
Nicku, jednak dobrze wiedziałam, że to tylko złudne marzenia. Taki chłopak jak on
nigdy nie zainteresuje się odludkiem takim jak ja. Miałam ochotę się rozpłakać, jednak nie mogłam sobie na to pozwolić. Szybko wstałam z krzesła, po czym
wymijając go poszłam na górę do pokoju Jessiki, która właśnie wychodziła.
- Co jest? - zapytała.
- Nic, nudziło mi się samej na dole. -skłamałam.
-Dobra ,to w takim razie chodźmy na podbój sklepów! - pisnęła po czym
złapała mnie za rękę i wybiegłyśmy z domu. Zapowiadało się ciężkie
popołudnie.

**********************************
Strasznie przepraszam, za tak dużą nieobecność :) Postaram się to nadrobić, niestety miałam sporo nauki i przygotować do wyjazdu na koniec 3 klasy gimnazjum :) Jeszcze raz przepraszam xD Nastepny rozdzial w weekend, albo i wczesniej.

6 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny rozdział :)
    Zapraszam do mnie do czytania :)
    http://reemember-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na 7 rozdział opowiadania :) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny! Wynagrodziłaś nim swoją nieobecność, ale rozumiem, bo sama jestem w 3 gimnazjum i trzeba mieć jak najlepsze oceny :) Czekam na nn:*

    Zapraszam też do mnie na nn:3
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozpoczęłam nowe opowiadanie! Serdecznie zapraszam, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
    http://estar-9-contigo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział !!!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wchodzę na bloga i widzę nowe opowiadanie!
    Czytam rozdział pierwszy, potem drugi i chce więcej!
    Nick to dupek,ale z drugiej strony nie powinien tak się odnosić do Lil.
    Może na tej imprezie coś zaiskrzy pomiędzy nimi? :)
    W kazdym bądź razie będe czytać i czekać na rozwój sytuacji.

    OdpowiedzUsuń