niedziela, 5 kwietnia 2015

16

Miałam dość tych ciągłych upokorzeń. Najchętniej zostawiłabym to wszystko w cholerę i zniknęła. Nie mogłam jednak tego zrobić, a może nie chciałam?
- Nie przejmuj się nią. - szepnął Nick z ręką na moich plecach.
- Łatwo Ci mówić, Ciebie uwielbia. - mruknęłam z westchnięciem.
- Nie pozwolę juz nikomu Cie skrzywdzić , jasne? - zatrzymał się podnosząc lekko mój podbródek. Uśmiechnęłam sie smutno.
- Może lepiej gdybyśmy...
- Nie! - przerwał energicznie. - Nawet o tym nie myśl moja droga. Chodź. - pociągnął mnie na ławeczkę nieopodal wejścia do lasku. Posadził mnie sobie na kolanach po czym zaczął gładzić po plecach. Myślę, że w celu uspokojenia mnie. Mruknęłam z zadowoleniem na co ten cmoknął mnie w czubek głowy. Objęłam go w pasie chowając głowę w zagłębiu jego szyi wdychając jego zapach. Po chwili nasunęło mi sie w myślach pytanie, które nurtowało mnie od jakiegoś czasu.
- Nicholas? - zagaiłam.
- Tak mała? - zapytał z zaciekawieniem. - Tylko nie pytaj czemu akurat Ty, sam tego nie wiem. - westchnął. Uśmiechnęłam sie co wyczuł, mocniej tuląc mnie do siebie.
- Dlaczego wcześniej byłeś taki...jak inni? - W końcu. Wyrzuciłam to z siebie. Odpowiedziała mi cisza, śpiewy ptaków i odgłosy roześmianej młodzieży wracającej do swoich domków, ze śniadania jak mniemam, które oczywiście mnie ominęło.
Podniosłam nieznacznie głowę. Zobaczyłam, ze chłopak patrzy gdzieś przed siebie zamyślonym wzrokiem. Ciemna grzywka opadała mu lekko na oczy, lekko zmierzwiona. Miałam ochotę zanurzyć w niej ręce ale powstrzymałam się. Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź.
- Sam nie wiem. - westchnął. - Nie potrafiłem sobie poradzić z tym uczuciem. Cały czas byłem sfrustrowany, że nie dajesz mi szansy sie do siebie zbliżyć. Jeszcze ta Sar, w ogóle cały ten szajs. - westchnął przeciągle. Ruszyłam sie nieznacznie kiedy wiatr zmierzwił mi grzywkę.
- Zimno Ci.- bardziej stwierdził niż zapytał.
- Troszeczkę. - mruknęłam z głową przy jego szyi.
- Wracajmy już. - dodał z zamiarem wstania.
- Nie, jeszcze chwilkę. - zaprotestowałam. Ten pokręcił z uśmiechem głową po czym wygodniej rozsiadł sie na ławce zacieśniając uścisk wokół mnie.


Jessika

-Jak mam sie uspokoić  Dav?! Matko mam dosyć tej suki. Wszystko ciągle psuje i nie mowie tu tylko o życiu Nicholasa. Gdzie on w ogóle jest?!  - krzyczałam jak najęta. David zaprowadził mnie do domku i trochę uspokoił, przynajmniej próbował. Jednak kiedy Lilly długo nie wracała zaczęłam się niepokoić. Do tego jeszcze nigdzie nie było Nicka, a jego telefon nie odpowiadał.
- Spokojnie, pewnie są gdzieś razem. - zapewnił mnie blondyn.
 Siedzieliśmy w domku chłopaków. David na łóżku oparty o ścianę z jedną nogą zgięty, bawiący się telefonem, diabelnie seksowny jak zwykle. Ja natomiast łaziłam w te i we w te po pokoju czekając na jakąś wiadomość od naszych uciekinierów.
- Jak Ty możesz być taki spokojny? - zapytałam zdziwiona.
- Nick to Nick, zawsze wraca. - wzruszył ramionami. Siedział tam w spranych dżinsach i bluzie z kapturem, z tymi swoimi włosami na żel a ja nic tylko zastanawiałam się czemu jeszcze nie dałam mu żadnego sygnału. Od dawna widziałam, że zachowywał się w stosunku do mnie inaczej niż reszty, jednak stanowczo próbowałam tego nie zauważać, a przynajmniej starałam się. Znam go dość dobrze i nie chce chłopaka pokroju mojego bezmyślnego brata. Wystarczy mi złamane kilkakrotnie serce mojej przyjaciółki, która nawiasem mówiąc jak sie zaraz nie pokaże to nogi jej z dupy powyrywam.
- Dobra dostałem sms'a od Nicka. - usłyszałam nagle.
- Co? I co napisał? Gdzie jest? - podbiegłam do niego niemal rzucając się na niego.
- Jest przy lasku, tam gdzie mieliśmy ognisko pierwszego dnia. -powiedział z uśmiechem.
- Lilly jest z nim?- zapytałam z nadzieją w oczach.

- Tak, są razem. -powiedział. Dopiero po chwili spostrzegłam, że jestem na nim niemalże uwieszona a on nie chce wykonać żadnego ruchu żebym tylko się nie podniosła. Uśmiechnęłam się do niego szczerze, po czym musnęłam policzek ustami mówiąc, że muszę do łazienki co oczywiście było nieprawdą. Chciałam po prostu pozbyć sie tego dziwnego uczucia w sercu, kiedy widziałam tę miłość w jego oczach. 


Lilly

Nie chciałam wracać do domku, ale Nick nie dał mi dużego wyboru. Uparł się, że nie może sobie pozwolić żebym jeszcze przez niego zachorowała. Tak więc, dotarliśmy do domu ponad godzinę po tej aferze na stołówce. Wchodząc do domku spodziewałam się Jessiki czekającej na mnie z bronią palną, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Co mile mnie zaskoczyło. Niestety, kiedy tylko drzwi łazienki się otworzyły pierwsze co to milion pytań od mojej jakże kochanej przyjaciółki.
- Gdzie wy byliście tyle czasu?! Nick gdzie Ty ją znowu zabrałeś?! – fuknęła na niego oskarżycielsko.
- To ona nie chciała wychodzić z lasu.- podniósł ręce w obronnym geście.
- Skąd?! – wytrzeszczyła oczy.
- To nie tak, po prostu chciałam się przewietrzyć po tej aferze na stołówce. – zapewniłam Jess spoglądając z Nicholasa z mordem w oczach, na co ten do mnie mrugnął. Potrząsnęłam bezsilnie głową.
- No w końcu stary. Gdzieś Ty się podziewał? – usłyszeliśmy głos Davida, który właśnie schodził ze schodów.
- Tu i tam – mruknął brunet.
- Właśnie widzę – to mówiąc spojrzał na mnie niechętnie. – To jak gotowy? – zagaił blondyn klepiąc przyjaciela w plecy.
- Gdzie? – zmarszczył brwi chłopak.
- No jak to? Mieliśmy grać dziś po południu z chłopakami na boisku. Zapomniałeś? Musimy wyćwiczyć starą formę. – powiedział Dav.
- Kurwa, kompletnie mi wypadło. Daj mi chwilę. – To mówiąc pocałował mnie w policzek po czym pognał na górę, przebrać się jak mniemam. Zapomniałam wspomnieć, że Anderson to zapalony gracz piłki nożnej? Ze swoim kumplem na czele? Nie? No to teraz wam mówię. Bywałam na kilku meczach, jednak w ogóle nie rozumiem po co się bawią w taką zabawę. Powinni się uczyć, przecież nie długo będą studentami. No ale mniejsza o to.
Piętnaście minut później całą czwórką byliśmy na boisku. Trawa była w niektórych miejscach…. No w sumie nie było jej w niektórych miejscach. Szczególnie przy bramkach. Po kilku chwilach zleciało się więcej ‘piłkarzy’, przez co dziewczyny poszły w odstawkę. Większość siedziała w pobliżu linii obserwując płeć męską z udawanym zainteresowaniem. Jeny, czego dziewczyny nie zrobią aby mieć któregoś z tych samców. Nigdy nie zrozumiem ich zachowania. Jess wybrała dla nas stolik chyba w najodleglejszym miejscu od tego ‘wybiegu’. Coś czuję, że miało to ku czemuś służyć, no i jak zwykle moja intuicja mnie nie zawiodła.
- Li ja już nie wie co mam robić. Czuje się przytłoczona. – Skąd wiedziałam, że chodzi o blondyna? Bo on jakiegoś czasu nie ma innego tematu na tapecie.
- Co ja Ci mogę powiedzieć… albo tego chcesz albo nie.
- Dobra, może i jest przystojny ale nie chce skończyć jak Ty. – mruknęła kręcąc rurką w szklance z cola. – Z całym szacunkiem – podniosła nagle ręce jak gdyby zrozumiała co powiedziała. – Po prostu widzę jak się męczysz z moim bratem, znaczy nie zrozum mnie źle ale nie chce być z kimś jego pokroju. – westchnęła. – Za dobrze wiem jak to się skończy.
- Jak? – zapytałam wyraźnie zainteresowana, chociaż chyba wiedziałam do czego zmierza.
- Kilka razy zaciągnie mnie do łóżka, potem mu się znudzi i znajdzie kolejną naiwniaczkę podobną do mnie. – prychnęła. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc spojrzałam w stronę boiska. Automatycznie mój wzrok spadł na Nicka. Może Jessica się myli? Może on taki nie jest? Kogo ja chce oszukać? Dobrze pamiętam ile to lasek potrafiło przewinąć się przez jego pokój kiedy to ja nocowałam czasami u jego siostry. Ze zrezygnowaniem biegałam za nim wzrokiem. Uśmiechnęłam się kiedy wyłapał mój wzrok machając do mnie, niestety od razu został sfaulowany. Zaczęły się krzyki chłopaków z jego drużyny, że trzeba mnie wynieść bo jestem jego słabym punktem. Zabawne, slaby punkt. Faceci jego typu mają coś takiego?
- Idziemy zaraz na stołówkę? – pytanie Jess wyrwało mnie z zamyślenia.
- Jasne, zgłodniałam a rano nic nie jadłam – poskarżyłam się łapiąc się za brzuch. Jess wybuchła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? – oburzyłam się.
- Nie nic. – powiedziała próbując powstrzymać śmiech. Podniosłam brew.
- Było w tej coli cos o czym nie wiem? – zapytałam bardzo poważnie. To oczywiście wywołało lawinę  śmiechu z jej stron. Miała tak zaraźliwy śmiech, że sama zaczęłam się śmiać. Oczywiście reszta patrzyła się na nas jak na idiotki, jedynie Nick kręcił głową z uśmiechem.


_____________________________________________________________
Hej wszystkim ,którzy jeszcze tu gdzieś są. 
Chciałam bardzo przeprosić za ta długą przerwę. Ten rozdział nie podoba mi sie zbytnio, wymyśliłam go dzisiaj dosłownie wrzucam napisany i poprawiony. Wiem, wiem, bez sensu, az szkoda slow normalnie :)
Nie mam pojecia czy beda systematycznie, ale wiem, ze nie zostawie tego opowiadania bez zakonczenia :) 
Oczywiscie doceniam jesli ktos to przeczyta i skomentuje :)
A propo, dodałam takie nowe hobby do tego opowiadania.. Mam nadzieje, ze nie zepsulam tego opowiadania :) Trudno bedzie mi pisac, ze Lilly nie lubi tego sportu bo ja go uwielbiam. Mam jednak nadzieje, ze jako tako podolam :) 
Trzymajcie sie cieplo w ta jakże wietrzną wiosnę :)

środa, 1 października 2014

15



Zasypiając w domu Nicka nie przyszło mi nawet do głowy jak mogłabym zacząć kolejny dzień. Nie wierzyłam, że ot tak pogodzimy sie i już wszystko bedzie dobrze. Nawet jeśli całowaliśmy i przytulaliśmy sie jakiś czas. Wychodząc z domku Nicholas złapał mnie za rękę od razu splatając nasze palce co nie bardzo mi sie spodobało, zważywszy na fakt jaką reputacje miałam a raczej jakiej nie miałam. Nie chciałam żeby wytykali nas palcami. Widząc jednak  uśmiech na twarzy bruneta rozwiałam swoje watpliwości w mgnieniu oka. Kiedy do mnie mrugnął i przepuścił w drzwiach stołówki byłam dobrej myśli. Musiało być dobrze. Momentalnie oczy wszystkich skierowały sie na nas. Zalała mnie fala
wstydu. Oczywiście na przez to z kim szlam za rękę. Nienawidziłam być w centrum uwagi, zawsze sie wtedy krępowałam pod okiem tych wszystkich
gapiących sie ludzi. Anderson jak gdyby tego nie zauważył - albo sie po prostu przyzwyczaił - pociągnął mnie z rozbawieniem w stronę
szwedzkiego stołu. - Łał! Ale mieliście wejście ! - pisnęła Jess biegnąc do nas w podskokach. Przytuliła mnie na powitanie po czym
spojrzała oskarżycielskim wzrokiem na swojego brata. - Jeśli tylko cos zrobisz mojej przyjaciółce to ci nogi z dupy powyrywam. - pogroziła
palcem. Ten tylko przewrócił oczami wtulając sie w moje plecy. Dmuchnął mi za ucho przez co zadrżałam ten  skwitował to cichym
śmiechem. Najcudowniejszym dźwiękiem dla mojego ucha.
- Nonono Anderson!- poklepał go po ramieniu -  Widzę , ze w nocy sie działo, spaliłeś mnóstwo kalorii. - poruszył dziwnie brwiami kiwając głową na jego tackę.
- Wypchaj sie Dav! To porcja moja i Liily. - zmrużył oczy. - Swoja drogą, gdzie TY byłeś całą noc hm? - zapytał patrząc przenikliwie na
swojego przyjaciela. Ten od razu sie zmieszał po czym podrapał sie niespokojnie w kark.
- No wiesz. Impreza przeniosła sie na stołówkę i ....- westchnął.
- ...skończyła w łóżku mojej jakże lubieżnej siostry. - parsknął arogancko.
- Nicholas ! - pisnęła Jes po czym szturchnęła go w ramie.
- Tylko mówię ! - podniósł ręce w obronnym geście po czym popychając mnie lekko w stronę wolnego stolika zajęliśmy miejsca aby chwile
później zajadać sie naszym śniadaniem.
- My naprawdę nic niestosownego nie robiliśmy! - broniła się dalej Andersonówna siadając na przeciwko nas ze swoim daniem.
- No i  to by było na tyle z naszego romantycznego śniadania - mruknął mi do ucha drażniąc przy tym jakże wrażliwą skore na szyi swoim lekkim
zarostem. Od razu do moich nozdrzy wdarł sie jego miętowy oddech pomieszany jeszcze z wczorajszą dawka alkoholu. Objął mnie w pasie
całując w szyje. Uśmiechnęłam sie zawstydzona. Nigdy nie myślałam, że chłopak taki jak Nicholas Anderson zwróci na mnie uwagę. Mało tego,
będzie jeszcze pokazywał to co do mnie czuje publiczne. Bo cos czuje, prawda?
 - Widzę, że jestem nie miłym gościem w waszym jakże słodkim gronie.- podniosła kpiąco brew.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.- prychnął chłopak wkładając dwa frytki do ust. Matko mogłabym je schrupać tu i teraz.
 - Świetnie ! - powiedziała uradowana. Juz myślałam , ze zrozumiała aluzje jednak ona rozsiadła sie jeszcze wygodniej. Po jej wzroku zauważyłam, ze specjalnie nie zmieniła stolika przez co Nick zaczął sie denerwowac. Punkt dla młodej. Nie wiem czy to przez zbyt  gorącą noc - i nie mowie tu wcale o osobie z którą zasnęłam - czy przez wyczerpujący poranek ale oparłam głowę z przymkniętymi oczami na ramieniu chłopaka przez co wzmocnił uścisk.
- Frytka? - pierwsze co zobaczyłam po otwarciu oczu. - Aż tak się zmęczyłaś po naszej nocy?- udał zdziwienie, jednak w głębi duszy czułam, ze nabija sie z własnej siostrzyczki.
- Lilly?! - wytrzeszczyła oczy Jes.
- Mnie tu nie ma - zamknęłam oczy ponownie udając , że w ogóle nie słyszałam ich komentarzy.
- Kochana! Braliśmy sie jak wygłodniałe zwierzęta w dżungli.
- Nicholas ! - pisnęłam na całą stołówkę szturchając go w pierś. Ten tylko roześmiał się całując mnie w czoło.
- Skarbie, nie musisz juz nic ukrywać. - powiedział z rozbawieniem.
Wytrzeszczyłam przestraszona oczy na co ten znowu sie rozesmiał po czym zaproponował cole. Złapałam go potajemnie za rękę pokazując oczami, że
nie chce aby poszedł. Nie chciałam paść ofiarą pod ostrzałem pytań Jessiki dotyczące tak absurdalnie nierealnej rzeczy. Chłopak chyba zrozumiał moją
prośbę jednak złapał jedynie mój podbródek całując czule w usta. ' No to teraz się zacznie' przemknęło mi przez myśl.
- Łał! Ale go wzięło! - westchnęła Jessica , kiedy Nick odszedł do automatu z napojami w puszkach.
Zmieszałam się.
- Nono. Ty też sie nieźle wciągnęłaś. - poruszyła sugestywnie brwiami.
- Jes przestań - fuknęłam. Ta tylko się roześmiała po czym zaczęła pytać o gorący seks z jej bratem.
- No co? Chce wiedzieć czy te wszystkie laski latające za nim maja do tego powód. - wzruszyła ramionami.
- Sądzę, że jakiś powód zawsze sie znajdzie. - powiedziałam dłubiąc frytkiem w ketchupie i rozpamiętując nasz pocałunek w domku.
- Nie przejmuj sie. Wciągnął się w was i to dosłownie. Będzie dobrze - mrugnela do mnie pocieszająco.
- Dzięki. - zdołałam wydusić.
- Mimo że uważam go za skończonego skurwysyna chce żeby wam wyszło. Już i tak zaczęłaś go zmieniać. Nie jest taki opryskliwy ani arogancki. - powiedziała.
 W tej samej chwili usłyszeliśmy huk przy szwedzkim stole. Szybko spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chłopaka, który zbierał swoje jedzenie z podłogi na tackę a Nick stał obok i krzyczał jakim idiotą jest chłopak w okularach i żeby patrzył pod nogi.
- No może nie dla wszystkich sie zmienił. - prychnęła na co zaczęłam się śmiać. "ale dla mnie tak"- pomyślałam od razu uśmiechając
sie kiedy skrzyżowaliśmy spojrzenia.
 - O czym tak gawędzisz z tą wiedźmą ?- zagaił otwierając mi puszkę z Pepsi Light.
- Jak mnie nazwałeś?- uniosła brwi Jes.
- Zawsze mówiłaś, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu. - pokazał jej język po czym podał mi puszkę. Uśmiechnęłam się. Lubiłam kiedy przedrzeźniali się jak przystało na brata i siostrę.
- Matko Liily, jak ty z nim wytrzymujesz? - pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
- Ahh ta miłość. - westchnął z błyskiem w oczu po czym zanurzył twarz w moich włosach.
- Chryste wynajmijcie domek. - westchnął blondyn siadając obok Jess z tacką pełną Fast fodów. Nie ma to jak pożywne śniadanie.
- Gdzieś Ty był?- zdziwiła się szatynka popijając wodę z butelki.
- Kolejka była!- jęknął wtapiając niezgrabnie zęby w hamburgera.
- Mamy domek, na razie wystarczy. - spojrzał na mnie znacząco na co odpowiedziałam rumieńcem.
- To może w końcu z niego skorzystajcie? - powiedział z ustami w keczupie.
- Po dzisiejszym poran..
- Dobra wystarczy! - przerwała im Jessica. - Jesteś obleśny! - prychnęła na swojego brata.
- Za to Twój wybranek to okaz klasy i męskości. - wskazał frytkiem w stronę całego w hamburgerze Davida. Blondyn uśmiechnął się głupkowato ukazując zęby, w których było chyba wszystko. Z obrzydzeniem odwróciłam wzrok. Jessica postanowiła przemilczeć uwagę Andersona. W pewnym momencie zauważyłam wchodzącą na stołówkę Sarę. Oczywiście była razem ze swoją świtą. Kiedy zobaczyła rękę Nicka wędrującą po moim ramieniu mogę przysiąc , że widziałam w jej oczach chęć mordu. Tego właśnie się obawiałam przychodząc tu z nim razem. Dziewczyny takie jak Sara nie poddają się zbyt łatwo. Tym bardziej jeśli chodzi o chłopaka, a tu bez dwóch zdań chodziło o Nicka. Niczym jej nie zawiniłam, chociaż dla niej każdy pretekst jest dobry byle tylko się na kimś wyżyć. Tym kimś jestem niestety ja. Moje rozmyślania przerwał chłopak chowający błądzący sie kosmyk moich włosów za ucho.
- Nie zwracaj na nią uwagi. - szepnął jakby czytając mi w myślach.
- Łatwo Ci mówić. Ona za Tobą szaleję. - prychnęłam pod nosem.
- Czy Ty właśnie prychnęłaś? - podniósł brwi.
- Może - uśmiechnęłam się półgębkiem zajadając frytka.
- Czy ja dobrze słyszałem? Lilly Stars właśnie prychnęła? - ewidentnie się ze mną droczył.
- Całkiem możliwe. - wzruszyłam ramionami.
- Nie wierzę, aniołku sprowadzam Cię na złą drogę. - mruknął z ustami za moim uchem. Próbowałam nie zwracać uwagi na to jak mnie przed chwilą nazwał.
- A tobie co tak wesoło? - zmarszczył brwi blondyn siedzący na przeciwko. Szybko się ogarnęłam, zmazując z twarzy swój głupkowaty uśmiech mając nadzieję, że Nick niczego nie zauważył. On jednak jakby był w innym świecie z pasją bawił się pasmem moich włosów, które uciekły z kucyka. Tę jakże miłą sielankę przerwała Sara, a dokładniej jej śniadanie. Nie wiem nawet kiedy zawartość tacki z hukiem poleciała prosto na mnie. Pisnęłam wstając i próbując otrzepać się z zimnej coli, frytek i jakieś dziwnej sałatki.
- Sara co Ty wyprawiasz?! - krzyknął Nicholas, który jak sie później okazało również wstał.
- Potknęłam się o jej torbę. - tłumaczyła się. Dziwne, żadnej torby ze sobą nie wzięłam.
- Jaką torbę wariatko?! Mówiłem Ci, że masz sie odczepić! - ryknął pomagając mojej koszulce dojść do stanu używalności. Sięgnęłam po więcej chusteczek ze stolika.
- To nie moja wina, że rozrzuca wszędzie te swoje klamoty. - wzruszyła z żalem ramionami patrząc na bruneta. Kiedy jednak jej wzrok spotkał sie z moim uśmiechnęła się arogancko zrzucając z twarzy maskę skruchy i żalu.
- Mogłabyś uważać jak łazisz święta krowo! - jęknęła Jess zabierając moją tackę, z której nie dało sie juz nic uratować do kosza.
- No chyba przeprosiłam prawda? Nic wielkiego sie nie stało. - przewróciła oczami.
- No chyba to spierdalaj. - warknął Nick.
- Że co? – podniosła brwi.
- Spieprzaj! - ryknął równając swój wzrok z jej. Nie wiem czy to po krzyknięciu Nicka czy po "wypadku" Sary ale na stołówce zrobiło sie kompletnie cicho. Wszyscy patrzyli na nas udając oczywiście, ze tego nie robią. Wściekły chłopak zaczął ściągać mi koszulkę przez głowę czego się przestraszyłam.
- Spokojnie mała. - szepnął. Błysk w jego oczach juz złagodniał, przez co ośmieliłam się ją ściągnąć. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że jestem w samym staniku przed całą wycieczką. Na szczęście długo sobie nie postałam, gdyż Nicholas zdjął swoją bluzę po czym narzucił ją na mnie zapinając mi ją aż do samej szyi. Przyciągnął mnie do siebie całując w głowę po czym patrząc z obrzydzeniem na Sarę objął w pasie i wyprowadziła zewnątrz. Zdążyłam spojrzeć kątem oka, że Jess wykłócała sie jeszcze z blondynką. David próbował ją uspokoić unieruchamiając od tyłu, jednak ta odepchnęła go i pakując moją brudna koszulkę do swojej torebki ruszyła w stronę drugiego wyjścia.


__________________________________________________
Tak wiem, spozniona. Niestety :( Dziekuje , ze w ogole ktos sie upomina o rozdzialy , czyta je. :)
Nie wiem kiedy bedzie nastepny szczerze mowiac ;( Byłam caly tydzien chora, musze nadrobic zaleglosci. Potem man wymiane w do Holandii, takze nie wiem kiedy ale wiem, że na pewno zakończe ta historię :) Trzymajcie się ciepło! ;d

niedziela, 31 sierpnia 2014

14



Obudziłem się z lekkim bólem głowy, w samych bokserkach. Mało pamiętałem z wczorajszego dnia, dosłownie urywki. Promienie słoneczne wpadające przez okno zaczęły mnie razić, więc postanowiłem opuścić żaluzje. Próbując wstać poczułem, że ktoś leży obok. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem tył jakiejś brunetki. Pierwsza myśl ' O Mój Boże, która tym razem?' Patrzyłem i patrzyłem aż dziewczyna się  poruszyła i lekko przeciągnęła. Poczułem ogromną ulgę kiedy spostrzegłem, że to Lilly. Jednak niemalże od razu w mojej głowie pojawiło się jakieś milion pytań. Jedno z najważniejszych to co ona kurwa tutaj robi? Byłem mega zdziwiony i dopiero po chwili zauważyłem, że ma na sobie moją koszulę, przez co jeszcze bardziej się przestraszyłem. Ja pierdole tylko nie to. Chociaż..Czy ja wiem. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem kiedy dziewczyna się obudziła i odwróciła  twarzą do mnie.
Patrzyliśmy tak na siebie dłuższą chwilę kiedy w końcu uśmiechnąłem się na co odpowiedziała tym samym.
- Czy my ? - przeszedłem do sedna sprawy.
- Nie, nie - zaśmiała się. - Ale było blisko. - uśmiechnąłem się na tę myśl.
- Jak się tu w ogóle znalazłaś? - zagaiłem. Zobaczyłem momentalnie zmieszanie na jej twarzy przez co przytuliłem ją i  pocałowałem w czubek głowy.
- No bo.. - usłyszałem pomruk tuż przy mojej szyi. - Kiedy byliśmy już przy moim domku i chciałam do niego wejść - westchnęła - to zaciągnąłeś mnie tutaj. Oczywiście nie chciałeś słyszeć żadnych sprzeciwów, więc nie miałam praktycznie wyboru. - wzruszyła lekko ramionami trącając przy tym moją brodę.
- A stanik? - złapałem za ramiączko , a Lilly od razu sie zarumieniła.
Usłyszałem jak przełyka ślinę.
- Zacząłeś się do mnie dobierać i jakoś tak wyszło - od razu spoważniałem. No kurwa zajebiście!
- Zrobiłem Ci coś? Jeśli tak to ja pr.. - złapałem ją za ramiona i zaczałem oglądać.
- Nie, nie, nie. Nie w TAKIM sensie. - uśmiechnęła sie niemrawo, po czym niepewnie sie przysunęła i wtuliła w mój tors.
- No to dzięki Bogu.-  Przycisnąłem ją do siebie mocniej po czym poleżeliśmy tak chwilę. Jakiś czas później David wleciał do pokoju i wszystko zepsuł. Jak zwykle.
- O żesz w dupe! - krzyknął. Byl strasznie zdziwiony, śmiać mi się chciało z jego miny, jednak sie wstrzymałem. W sumie to nie wiem po co.
- Hej Dav. - mrugnąłem tuląc do siebie dziewczynę, która nie stawiała oporów.
- Czy wy.. - przełknął ślinę. - O kurwa!
- Ohh stary, ze 3 razy. - roześmiałem się, słysząc cichy śmiech dziewczyny przy uchu. Po minie Davida zauważyłem, że załapał sarkazm. - No więc czemu nam przeszkodziłeś? - chciałem żeby już stąd wyszedł. Musiałem wyjaśnić z Lilly parę spraw, na które była akurat idealna okazja.
- No jak to po co? W końcu ja też tu mieszkam, prawda? - podniósł ironicznie brwi, po czym rzucił sie na swoje łóżko. Nosz kurwa, zaraz sam go wyniosę.
- A gdzie moja kochana siostrzyczka? - zapytałem, naciągając lekko kołdrę na odkryte ramie Lilly.
- Uuuu, widzę ,że było grubo. - cmoknął blondyn. Pokazałem mu wzrokiem w stronę schodów, mając nadzieję, że załapie. Jednak ten debil tylko pokiwał głową na NIE po czym zaczął się rozpakowywać. Poczułem, że Lilly wtula mi sie w tors, jakby zawstydziła ją obecność Davida.W sumie to było nawet przyjemne, Takie inne, delikatne. Nie to co te wszystkie laski na imprezach. Kurwa co ja pierdole!
 Spojrzałem na nią i zacząłem mieć wyrzuty sumienia przez wczorajszy dzień. I jeszcze wcześniejszy, nie powinienem sie w to pakować. Wiem, że jeszcze nie raz ją skrzywdzę, ale mimo to nie chce żeby była z kimś innym niż ze mną. Tak, wiem. Zachowuję się samolubnie ale to jest mocniejsze ode mnie. Nie zwróciłem uwagi , że David mi sie przygląda. Dopiero po chwili kiedy usłyszałem jego chrząknięcie spojrzałem w górę. Z jego ust wyczytałem nieme ŁAŁ i ponowne zdziwienie w oczach. Wzruszyłem tylko ramionami po czym pokazałem mu tym razem ręką aby sobie poszedł, ten jednak uśmiechnął się ironicznie po czym zaczął bawić się swoim telefonem leżąc z jedną ręką pod głową. Westchnąłem z rezygnacją i zacząłem szukać wzrokiem swojego, leżał na półce obok. Niestety leżałem pod ścianą, musiałem się trochę wyciągnąć żeby go dosięgnąć przez co Lilly sie lekko odsunęła i zrobiło mi się dziwnie chłodno. Wziąłem ten cholerny telefon po czym zagarnąłem dziewczynę z powrotem do siebie, może troszeczkę zbyt brutalnie. Napisałem mu tego jebanego smsa, żeby wyszedł bo jak nie to nogi z dupy powyrywam. Ten z ironicznym uśmieszkiem spojrzał na mnie znad telefonu po czym wyszedł, jak mniemam głosić tą 'wesołą nowinę' . Przysięgam, że kiedyś go zabiję.
Zobaczyłem sms'a od Jessiki. Oczywiście groziła mi, że jeśli skrzywdzę jej psiapsiółę to mi przypierdoli. Już to widzę. Odpisałem jej, żeby nam nie przeszkadzała, keidy poczułem wiercącą się Lilly.
- Powinnam już iść. - powiedziała wstając powoli.
- O nie, nie, nie moja droga. Dobrze wiesz, ze musimy porozmawiac. - złapałem ją za ramię po czym wciagnąłem z powrotem do łóżka.
- Nicholas proszę cię. - westchnęła ze zrezygnowaniem.
- To ja Cie proszę. - warknąłem na co dziewczyna usiadła po turecku okrywając nogi kołdrą.
- Słucham. - powiedziała kładąc bezradnie ręce na kołdrze. Wow, nie wiedziałem, ze tak szybko pójdzie mi ją przekonać. Co ja pierdolę, udało się bez tego. - Hm? - spojrzała na mnie tymi swoimi piekielnie niebieskimi oczami przez co nie wiedziałem jak zacząć. Westchnąłem rozprostowując ręce za głową i przeciągając się chcąc zyskać na czasie, po czym leżąc na boku oparłem głowę o ręke i spojrzałem na nią. Siedziała w tej samej pozycji z włosami w ślicznym nieładzie. O kurwa co ja pierdole?
- Unikasz mnie. - zdołałem z siebie wydusić. Podniosła lekko brwi zaskoczona, czułem, że przygotowała sie na coś innego. Spojrzała przed siebie na równolegą ścianę.
- To ty znalazłeś sobie dziewczynę zaraz po tym jak wyznałeś mi co czujesz. - szepnęła. Teraz to z kolei mnie zatkało.
- Mówiłem Ci do jasnej cholery, że to nie jest moja dziewczyna. - jęknąłem. Dlaczego ona kurwa nie może tego zrozumieć?
- Oh, okej. Rozumiem, że z każdą  NIE DZIEWCZYNĄ - mocniej zaakcentowała końcówkę - się obściskujesz i wyznajesz jej miłość? -  spojrzała na mnie.
Prychnąłem.
- Gdybyś nie zachowywała się tak dziecinnie jak dotychczas to nie byłoby tego wszystkiego. Mam tu na myśli Sarę i reszte tego gówna. - warknąłem.
- Oh, czyli Twoim zdaniem nieodwzajemnione uczucie to dziecinne zachowanie? - zatkało mnie.
- Nieodwzajemnione? - powtórzyłem to jebane słowo. Widziałem wyraźne zmieszanie na jej twarzy. Co to kurwa ma być?
Odwróciła głowę wzdychając.
- Chodzi mi o to, że...
- Nie! - przerwałem jej może trochę zbyt pośpiesznie ale co tam - Już ja dobrze wiem co Ty kurwa miałaś na myśli! Nieodwzajemnione tak? Więc wypierdalaj stąd skoro masz to wszystko w dupie! - krzyknąłem odwracając się do niej plecami. Nie wiem co kurwa w tamtym momencie we mnie wstąpiło ale nie mogłem znieść myśli, że Lilly nie odwzajemnia mojego uczucia. Pewnie dlatego nie odpowiedziała, kiedy powiedziałem, że ją kocham. Idiota ze mnie. Chociaż nie. W sumie to z niej. Wcześniej jakoś nie miała problemu z całowaniem się ze mną i tymi wszystkimi pierdołami. Usłyszałem  po chwili cichy dźwięk tego jebanego skrzypiącego łóżka po czym kątem oka zobaczyłem, że dziewczyna szuka swoich ubrań. Kiedy dostrzegła je na parapecie niemal podbiegła do nich i zaczęła wycofywać się z pokoju. Nie mogłem tego tak zostawić, nie teraz.
- Lilly, zaczekaj. - usiadłem na łóżku. Dziewczyna chyba udała, że mnie nie słyszy i zaczęła schodzić po schodach. Dobrze, że chociaż one nie skrzypią. Ruszyłem wkurwiony za nią. Kiedy usłyszała, że się zbliżam przyspieszyła kroku.
- Lilly do cholery! - krzyknąłem łapiąc ją przed samymi drzwiami. - Co Ty wyprawiasz?!
- Wracam do siebie, nie widać? - pomachała mi swoimi ciuchami przed nosem. Westchnąłem ze zrezygnowaniem. Matko jak ja ją kocham!
- Wiesz, że teraz nigdzie nie wyjdziesz prawda? - podniosłem jedną brew. Stykaliśmy się niemal nosami. Usłyszałem jak przełyka głośno ślinę po czym zaśmiałem się kpiąco.
- Nick proszę Cie. - jęknęła.
- Albo w końcu porozmawiamy jak ludzie albo nie dam Ci spokoju do końca szkoły, a może i jeszcze poźniej. - powiedziałem koncentrując się na kolorze jej tęczówek. 
- Nie ma o czym rozmawiać. - wzruszyła ramionami.
- A właśnie, że jest. - powiedziałem po czym złapałem ją za ramię i dziarskim krokiem pociągnąłem z powrotem na to przeklęte piętro. Po drodze zarejestrowałem, że posłusznie za mną idzie, nawet nie próbowała sie wyrywać. No proszę, to już jakiś postęp. Tylko teraz Anderson tego nie spieprz! jęknąłem w duchu ciągnąc dziewczynę na łóżko. Usiadła wyraźnie pokazując swoje zrezygnowanie, jednak wcale mnie to zniechęciło, wręcz przeciwnie. Uwielbiałem jej dokuczać. Oczywiście z umiarem, żeby nie było.
- Więc. - zacząłem kucając przed nią z rękami na jej kolanach. Święty Jezu! Z tymi włosami po spaniu i tylko(!) moją koszulą na sobie jest jeszcze piękniejsza. Przysięgam nie widziałem piękniejszej dziewczyny w całym swoim pierdolonym życiu.
- Tak łatwo sie mnie nie pozbędziesz - mruknąłem. Wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem w oczach. - Jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć - czułem się jak idiota - to po jaką cholere tu spałaś? - zapytałem.
- Co? Nieod..ale..co? - odgarnęła grzywkę z oczu wyraźnie zakłopotana.
- Co taka zdziwiona? Moje uczucia już znasz, Twoja kolej. - klepnąłem lekko jej kolano z uśmiechem aby dodać jej trochę otuchy. Momentalnie się zarumieniła.
- Nie powiedziałam, że ich nie odwzajemniam. - szepnęła zmieszana.  Jest! Punkt dla pana Andersona.
- Przecież wyraźnie słyszałem. - uwielbiałem ją gnębić.
- Ja.. - westchnęła spoglądac na okno. - Chodziło o Ciebie.
- O mnie? - prychnąłem.
- Myślałam, że po tym jak na horyzoncie pojawiła się Sara to dałeś sobie spokój z kimś takim jak ja - powiedziała na jednym wydechu nadal uparcie patrząc w okno.
- Kimś takim jak ty? A co to ma być? - zirytowałem się. Ta tylko wzruszyła ramionami przez co zacząłem się jeszcze bardziej wściekać. Postanowiłem jednak podejść do tego spokojniej, żeby panna płochliwa znowu mi nie uciekła.
- Zapamiętaj sobie - powiedziałem prostując się z ustami przy jej uchu - Sara nie dorasta Ci nawet do pięt, jasne? - warknąłem.
Poczułem, że odwraca głowę z powrotem więc lekko sie odsunąłem spoglądając na nią. Nie zarejestrowałem kiedy ale ta dziewczyna znowu mnie zadziwiła. Nim sie obejrzałem jej język siedział w moim gardle walcząc z moim językiem. Nie zwracałem wcześniej uwagi na takie rzeczy ale z ręką na sercu mogę przyznać, że ten pocałunek różnił się dosłownie wszystkim od tych które miewałem wcześniej. Po kilku chwilach Lilly złapała mnie za oba policzki chcąc chyba przysunąć mnie jeszcze bliżej co było chyba niemożliwe. Położyłem się więc na nią przez co leżeliśmy nadal się całując. Objęła mnie mocno za szyję. Ja z kolei włożyłem jedną rękę w jej wykurwiście zajebiste włosy a drugą zatrzymałem na jej biodrze. Kiedyś takie przytulanki nie zrobiłyby na mnie wrażenia, ale teraz nie myślałem nawet o tym żeby zejść ręką niżej. Cieszyłem się po prostu, że nikt inny nie jest na moim miejscu. Chwilę później odkleiliśmy się od siebie. Lilly musiała zaczerpnąć powietrza. Spojrzałem na jej rozbiegane oczy, nabrzmiałe od pocałunku usta po czym znowu na oczy. Uśmiechnąłem się szeroko co od razu odwzajemniła.
- Kocham Cię. - szepnęła. Moje oczy wyglądy jak dwa spodki. No proszę, 2-1 dla Panny Stars. Zauważyłem, że byla lekko zmieszana, jednak na dźwięk tych słów nie mogłem przestać się uśmiechać. Minęła dobra chwila a ja cały czas  uśmiechałem się jak idiota przez co dziewczyna zaczęła sie ze mnie śmiać z rękami wciąż na mojej szyi.
- Eeej! - zmarszczyłem brwi nadal się uśmiechając - Czy Ty się ze mnie nabijasz? - zapytałem głupkowato. Oczywiście, że tak.
- Ja? Skąd? - udała zdziwienie. Kocham ja jeszcze bardziej! Bez namysłu ponownie przylgnąłem do jej ust swoimi. Czując, że odwzajemnia pocałunek - mało tego -uśmiecha się, wdarłem się do jej gardła. Z przyjemnością błądziłem po jej podniebieniu, w drodze do języka. Toczyliśmy namiętną walkę, słysząc jęk wydobywający się z jej ust mogłem z całą pewnością powiedzieć, że był to jeden z najlepszych pocałunków, jakie kiedykolwiek miałem.


__________________________________________________________
Dosyć pózno ale jest, przepraszam wszystkich którzy czekali ( mam nadzieje, ze mimo wszystko nadal ktos to czyta) nie bede was oszukiwać. Po prostu są wakacje - wlasciwie to juz sie skonczyly. Nie mialam czasu nawet spokojnie usiasc przed komputerem nie mowiac o pisaniu. :) Powinnam dodawac juz rozdzialy troche czesciej, jednak nic nie obiecuje. Ale we wrzesniu bedzie nastepny na 100 % :) Osobiscie nie jestm zadowolona z tego rozdzialu, nie az tak bardzo jak bylam piszac go ;D  

Dziękuje tym , którzy wytrwali i czytaja moje wypociny. Jestescie najlepsi ! <33