środa, 1 października 2014

15



Zasypiając w domu Nicka nie przyszło mi nawet do głowy jak mogłabym zacząć kolejny dzień. Nie wierzyłam, że ot tak pogodzimy sie i już wszystko bedzie dobrze. Nawet jeśli całowaliśmy i przytulaliśmy sie jakiś czas. Wychodząc z domku Nicholas złapał mnie za rękę od razu splatając nasze palce co nie bardzo mi sie spodobało, zważywszy na fakt jaką reputacje miałam a raczej jakiej nie miałam. Nie chciałam żeby wytykali nas palcami. Widząc jednak  uśmiech na twarzy bruneta rozwiałam swoje watpliwości w mgnieniu oka. Kiedy do mnie mrugnął i przepuścił w drzwiach stołówki byłam dobrej myśli. Musiało być dobrze. Momentalnie oczy wszystkich skierowały sie na nas. Zalała mnie fala
wstydu. Oczywiście na przez to z kim szlam za rękę. Nienawidziłam być w centrum uwagi, zawsze sie wtedy krępowałam pod okiem tych wszystkich
gapiących sie ludzi. Anderson jak gdyby tego nie zauważył - albo sie po prostu przyzwyczaił - pociągnął mnie z rozbawieniem w stronę
szwedzkiego stołu. - Łał! Ale mieliście wejście ! - pisnęła Jess biegnąc do nas w podskokach. Przytuliła mnie na powitanie po czym
spojrzała oskarżycielskim wzrokiem na swojego brata. - Jeśli tylko cos zrobisz mojej przyjaciółce to ci nogi z dupy powyrywam. - pogroziła
palcem. Ten tylko przewrócił oczami wtulając sie w moje plecy. Dmuchnął mi za ucho przez co zadrżałam ten  skwitował to cichym
śmiechem. Najcudowniejszym dźwiękiem dla mojego ucha.
- Nonono Anderson!- poklepał go po ramieniu -  Widzę , ze w nocy sie działo, spaliłeś mnóstwo kalorii. - poruszył dziwnie brwiami kiwając głową na jego tackę.
- Wypchaj sie Dav! To porcja moja i Liily. - zmrużył oczy. - Swoja drogą, gdzie TY byłeś całą noc hm? - zapytał patrząc przenikliwie na
swojego przyjaciela. Ten od razu sie zmieszał po czym podrapał sie niespokojnie w kark.
- No wiesz. Impreza przeniosła sie na stołówkę i ....- westchnął.
- ...skończyła w łóżku mojej jakże lubieżnej siostry. - parsknął arogancko.
- Nicholas ! - pisnęła Jes po czym szturchnęła go w ramie.
- Tylko mówię ! - podniósł ręce w obronnym geście po czym popychając mnie lekko w stronę wolnego stolika zajęliśmy miejsca aby chwile
później zajadać sie naszym śniadaniem.
- My naprawdę nic niestosownego nie robiliśmy! - broniła się dalej Andersonówna siadając na przeciwko nas ze swoim daniem.
- No i  to by było na tyle z naszego romantycznego śniadania - mruknął mi do ucha drażniąc przy tym jakże wrażliwą skore na szyi swoim lekkim
zarostem. Od razu do moich nozdrzy wdarł sie jego miętowy oddech pomieszany jeszcze z wczorajszą dawka alkoholu. Objął mnie w pasie
całując w szyje. Uśmiechnęłam sie zawstydzona. Nigdy nie myślałam, że chłopak taki jak Nicholas Anderson zwróci na mnie uwagę. Mało tego,
będzie jeszcze pokazywał to co do mnie czuje publiczne. Bo cos czuje, prawda?
 - Widzę, że jestem nie miłym gościem w waszym jakże słodkim gronie.- podniosła kpiąco brew.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.- prychnął chłopak wkładając dwa frytki do ust. Matko mogłabym je schrupać tu i teraz.
 - Świetnie ! - powiedziała uradowana. Juz myślałam , ze zrozumiała aluzje jednak ona rozsiadła sie jeszcze wygodniej. Po jej wzroku zauważyłam, ze specjalnie nie zmieniła stolika przez co Nick zaczął sie denerwowac. Punkt dla młodej. Nie wiem czy to przez zbyt  gorącą noc - i nie mowie tu wcale o osobie z którą zasnęłam - czy przez wyczerpujący poranek ale oparłam głowę z przymkniętymi oczami na ramieniu chłopaka przez co wzmocnił uścisk.
- Frytka? - pierwsze co zobaczyłam po otwarciu oczu. - Aż tak się zmęczyłaś po naszej nocy?- udał zdziwienie, jednak w głębi duszy czułam, ze nabija sie z własnej siostrzyczki.
- Lilly?! - wytrzeszczyła oczy Jes.
- Mnie tu nie ma - zamknęłam oczy ponownie udając , że w ogóle nie słyszałam ich komentarzy.
- Kochana! Braliśmy sie jak wygłodniałe zwierzęta w dżungli.
- Nicholas ! - pisnęłam na całą stołówkę szturchając go w pierś. Ten tylko roześmiał się całując mnie w czoło.
- Skarbie, nie musisz juz nic ukrywać. - powiedział z rozbawieniem.
Wytrzeszczyłam przestraszona oczy na co ten znowu sie rozesmiał po czym zaproponował cole. Złapałam go potajemnie za rękę pokazując oczami, że
nie chce aby poszedł. Nie chciałam paść ofiarą pod ostrzałem pytań Jessiki dotyczące tak absurdalnie nierealnej rzeczy. Chłopak chyba zrozumiał moją
prośbę jednak złapał jedynie mój podbródek całując czule w usta. ' No to teraz się zacznie' przemknęło mi przez myśl.
- Łał! Ale go wzięło! - westchnęła Jessica , kiedy Nick odszedł do automatu z napojami w puszkach.
Zmieszałam się.
- Nono. Ty też sie nieźle wciągnęłaś. - poruszyła sugestywnie brwiami.
- Jes przestań - fuknęłam. Ta tylko się roześmiała po czym zaczęła pytać o gorący seks z jej bratem.
- No co? Chce wiedzieć czy te wszystkie laski latające za nim maja do tego powód. - wzruszyła ramionami.
- Sądzę, że jakiś powód zawsze sie znajdzie. - powiedziałam dłubiąc frytkiem w ketchupie i rozpamiętując nasz pocałunek w domku.
- Nie przejmuj sie. Wciągnął się w was i to dosłownie. Będzie dobrze - mrugnela do mnie pocieszająco.
- Dzięki. - zdołałam wydusić.
- Mimo że uważam go za skończonego skurwysyna chce żeby wam wyszło. Już i tak zaczęłaś go zmieniać. Nie jest taki opryskliwy ani arogancki. - powiedziała.
 W tej samej chwili usłyszeliśmy huk przy szwedzkim stole. Szybko spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chłopaka, który zbierał swoje jedzenie z podłogi na tackę a Nick stał obok i krzyczał jakim idiotą jest chłopak w okularach i żeby patrzył pod nogi.
- No może nie dla wszystkich sie zmienił. - prychnęła na co zaczęłam się śmiać. "ale dla mnie tak"- pomyślałam od razu uśmiechając
sie kiedy skrzyżowaliśmy spojrzenia.
 - O czym tak gawędzisz z tą wiedźmą ?- zagaił otwierając mi puszkę z Pepsi Light.
- Jak mnie nazwałeś?- uniosła brwi Jes.
- Zawsze mówiłaś, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu. - pokazał jej język po czym podał mi puszkę. Uśmiechnęłam się. Lubiłam kiedy przedrzeźniali się jak przystało na brata i siostrę.
- Matko Liily, jak ty z nim wytrzymujesz? - pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
- Ahh ta miłość. - westchnął z błyskiem w oczu po czym zanurzył twarz w moich włosach.
- Chryste wynajmijcie domek. - westchnął blondyn siadając obok Jess z tacką pełną Fast fodów. Nie ma to jak pożywne śniadanie.
- Gdzieś Ty był?- zdziwiła się szatynka popijając wodę z butelki.
- Kolejka była!- jęknął wtapiając niezgrabnie zęby w hamburgera.
- Mamy domek, na razie wystarczy. - spojrzał na mnie znacząco na co odpowiedziałam rumieńcem.
- To może w końcu z niego skorzystajcie? - powiedział z ustami w keczupie.
- Po dzisiejszym poran..
- Dobra wystarczy! - przerwała im Jessica. - Jesteś obleśny! - prychnęła na swojego brata.
- Za to Twój wybranek to okaz klasy i męskości. - wskazał frytkiem w stronę całego w hamburgerze Davida. Blondyn uśmiechnął się głupkowato ukazując zęby, w których było chyba wszystko. Z obrzydzeniem odwróciłam wzrok. Jessica postanowiła przemilczeć uwagę Andersona. W pewnym momencie zauważyłam wchodzącą na stołówkę Sarę. Oczywiście była razem ze swoją świtą. Kiedy zobaczyła rękę Nicka wędrującą po moim ramieniu mogę przysiąc , że widziałam w jej oczach chęć mordu. Tego właśnie się obawiałam przychodząc tu z nim razem. Dziewczyny takie jak Sara nie poddają się zbyt łatwo. Tym bardziej jeśli chodzi o chłopaka, a tu bez dwóch zdań chodziło o Nicka. Niczym jej nie zawiniłam, chociaż dla niej każdy pretekst jest dobry byle tylko się na kimś wyżyć. Tym kimś jestem niestety ja. Moje rozmyślania przerwał chłopak chowający błądzący sie kosmyk moich włosów za ucho.
- Nie zwracaj na nią uwagi. - szepnął jakby czytając mi w myślach.
- Łatwo Ci mówić. Ona za Tobą szaleję. - prychnęłam pod nosem.
- Czy Ty właśnie prychnęłaś? - podniósł brwi.
- Może - uśmiechnęłam się półgębkiem zajadając frytka.
- Czy ja dobrze słyszałem? Lilly Stars właśnie prychnęła? - ewidentnie się ze mną droczył.
- Całkiem możliwe. - wzruszyłam ramionami.
- Nie wierzę, aniołku sprowadzam Cię na złą drogę. - mruknął z ustami za moim uchem. Próbowałam nie zwracać uwagi na to jak mnie przed chwilą nazwał.
- A tobie co tak wesoło? - zmarszczył brwi blondyn siedzący na przeciwko. Szybko się ogarnęłam, zmazując z twarzy swój głupkowaty uśmiech mając nadzieję, że Nick niczego nie zauważył. On jednak jakby był w innym świecie z pasją bawił się pasmem moich włosów, które uciekły z kucyka. Tę jakże miłą sielankę przerwała Sara, a dokładniej jej śniadanie. Nie wiem nawet kiedy zawartość tacki z hukiem poleciała prosto na mnie. Pisnęłam wstając i próbując otrzepać się z zimnej coli, frytek i jakieś dziwnej sałatki.
- Sara co Ty wyprawiasz?! - krzyknął Nicholas, który jak sie później okazało również wstał.
- Potknęłam się o jej torbę. - tłumaczyła się. Dziwne, żadnej torby ze sobą nie wzięłam.
- Jaką torbę wariatko?! Mówiłem Ci, że masz sie odczepić! - ryknął pomagając mojej koszulce dojść do stanu używalności. Sięgnęłam po więcej chusteczek ze stolika.
- To nie moja wina, że rozrzuca wszędzie te swoje klamoty. - wzruszyła z żalem ramionami patrząc na bruneta. Kiedy jednak jej wzrok spotkał sie z moim uśmiechnęła się arogancko zrzucając z twarzy maskę skruchy i żalu.
- Mogłabyś uważać jak łazisz święta krowo! - jęknęła Jess zabierając moją tackę, z której nie dało sie juz nic uratować do kosza.
- No chyba przeprosiłam prawda? Nic wielkiego sie nie stało. - przewróciła oczami.
- No chyba to spierdalaj. - warknął Nick.
- Że co? – podniosła brwi.
- Spieprzaj! - ryknął równając swój wzrok z jej. Nie wiem czy to po krzyknięciu Nicka czy po "wypadku" Sary ale na stołówce zrobiło sie kompletnie cicho. Wszyscy patrzyli na nas udając oczywiście, ze tego nie robią. Wściekły chłopak zaczął ściągać mi koszulkę przez głowę czego się przestraszyłam.
- Spokojnie mała. - szepnął. Błysk w jego oczach juz złagodniał, przez co ośmieliłam się ją ściągnąć. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że jestem w samym staniku przed całą wycieczką. Na szczęście długo sobie nie postałam, gdyż Nicholas zdjął swoją bluzę po czym narzucił ją na mnie zapinając mi ją aż do samej szyi. Przyciągnął mnie do siebie całując w głowę po czym patrząc z obrzydzeniem na Sarę objął w pasie i wyprowadziła zewnątrz. Zdążyłam spojrzeć kątem oka, że Jess wykłócała sie jeszcze z blondynką. David próbował ją uspokoić unieruchamiając od tyłu, jednak ta odepchnęła go i pakując moją brudna koszulkę do swojej torebki ruszyła w stronę drugiego wyjścia.


__________________________________________________
Tak wiem, spozniona. Niestety :( Dziekuje , ze w ogole ktos sie upomina o rozdzialy , czyta je. :)
Nie wiem kiedy bedzie nastepny szczerze mowiac ;( Byłam caly tydzien chora, musze nadrobic zaleglosci. Potem man wymiane w do Holandii, takze nie wiem kiedy ale wiem, że na pewno zakończe ta historię :) Trzymajcie się ciepło! ;d

niedziela, 31 sierpnia 2014

14



Obudziłem się z lekkim bólem głowy, w samych bokserkach. Mało pamiętałem z wczorajszego dnia, dosłownie urywki. Promienie słoneczne wpadające przez okno zaczęły mnie razić, więc postanowiłem opuścić żaluzje. Próbując wstać poczułem, że ktoś leży obok. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem tył jakiejś brunetki. Pierwsza myśl ' O Mój Boże, która tym razem?' Patrzyłem i patrzyłem aż dziewczyna się  poruszyła i lekko przeciągnęła. Poczułem ogromną ulgę kiedy spostrzegłem, że to Lilly. Jednak niemalże od razu w mojej głowie pojawiło się jakieś milion pytań. Jedno z najważniejszych to co ona kurwa tutaj robi? Byłem mega zdziwiony i dopiero po chwili zauważyłem, że ma na sobie moją koszulę, przez co jeszcze bardziej się przestraszyłem. Ja pierdole tylko nie to. Chociaż..Czy ja wiem. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem kiedy dziewczyna się obudziła i odwróciła  twarzą do mnie.
Patrzyliśmy tak na siebie dłuższą chwilę kiedy w końcu uśmiechnąłem się na co odpowiedziała tym samym.
- Czy my ? - przeszedłem do sedna sprawy.
- Nie, nie - zaśmiała się. - Ale było blisko. - uśmiechnąłem się na tę myśl.
- Jak się tu w ogóle znalazłaś? - zagaiłem. Zobaczyłem momentalnie zmieszanie na jej twarzy przez co przytuliłem ją i  pocałowałem w czubek głowy.
- No bo.. - usłyszałem pomruk tuż przy mojej szyi. - Kiedy byliśmy już przy moim domku i chciałam do niego wejść - westchnęła - to zaciągnąłeś mnie tutaj. Oczywiście nie chciałeś słyszeć żadnych sprzeciwów, więc nie miałam praktycznie wyboru. - wzruszyła lekko ramionami trącając przy tym moją brodę.
- A stanik? - złapałem za ramiączko , a Lilly od razu sie zarumieniła.
Usłyszałem jak przełyka ślinę.
- Zacząłeś się do mnie dobierać i jakoś tak wyszło - od razu spoważniałem. No kurwa zajebiście!
- Zrobiłem Ci coś? Jeśli tak to ja pr.. - złapałem ją za ramiona i zaczałem oglądać.
- Nie, nie, nie. Nie w TAKIM sensie. - uśmiechnęła sie niemrawo, po czym niepewnie sie przysunęła i wtuliła w mój tors.
- No to dzięki Bogu.-  Przycisnąłem ją do siebie mocniej po czym poleżeliśmy tak chwilę. Jakiś czas później David wleciał do pokoju i wszystko zepsuł. Jak zwykle.
- O żesz w dupe! - krzyknął. Byl strasznie zdziwiony, śmiać mi się chciało z jego miny, jednak sie wstrzymałem. W sumie to nie wiem po co.
- Hej Dav. - mrugnąłem tuląc do siebie dziewczynę, która nie stawiała oporów.
- Czy wy.. - przełknął ślinę. - O kurwa!
- Ohh stary, ze 3 razy. - roześmiałem się, słysząc cichy śmiech dziewczyny przy uchu. Po minie Davida zauważyłem, że załapał sarkazm. - No więc czemu nam przeszkodziłeś? - chciałem żeby już stąd wyszedł. Musiałem wyjaśnić z Lilly parę spraw, na które była akurat idealna okazja.
- No jak to po co? W końcu ja też tu mieszkam, prawda? - podniósł ironicznie brwi, po czym rzucił sie na swoje łóżko. Nosz kurwa, zaraz sam go wyniosę.
- A gdzie moja kochana siostrzyczka? - zapytałem, naciągając lekko kołdrę na odkryte ramie Lilly.
- Uuuu, widzę ,że było grubo. - cmoknął blondyn. Pokazałem mu wzrokiem w stronę schodów, mając nadzieję, że załapie. Jednak ten debil tylko pokiwał głową na NIE po czym zaczął się rozpakowywać. Poczułem, że Lilly wtula mi sie w tors, jakby zawstydziła ją obecność Davida.W sumie to było nawet przyjemne, Takie inne, delikatne. Nie to co te wszystkie laski na imprezach. Kurwa co ja pierdole!
 Spojrzałem na nią i zacząłem mieć wyrzuty sumienia przez wczorajszy dzień. I jeszcze wcześniejszy, nie powinienem sie w to pakować. Wiem, że jeszcze nie raz ją skrzywdzę, ale mimo to nie chce żeby była z kimś innym niż ze mną. Tak, wiem. Zachowuję się samolubnie ale to jest mocniejsze ode mnie. Nie zwróciłem uwagi , że David mi sie przygląda. Dopiero po chwili kiedy usłyszałem jego chrząknięcie spojrzałem w górę. Z jego ust wyczytałem nieme ŁAŁ i ponowne zdziwienie w oczach. Wzruszyłem tylko ramionami po czym pokazałem mu tym razem ręką aby sobie poszedł, ten jednak uśmiechnął się ironicznie po czym zaczął bawić się swoim telefonem leżąc z jedną ręką pod głową. Westchnąłem z rezygnacją i zacząłem szukać wzrokiem swojego, leżał na półce obok. Niestety leżałem pod ścianą, musiałem się trochę wyciągnąć żeby go dosięgnąć przez co Lilly sie lekko odsunęła i zrobiło mi się dziwnie chłodno. Wziąłem ten cholerny telefon po czym zagarnąłem dziewczynę z powrotem do siebie, może troszeczkę zbyt brutalnie. Napisałem mu tego jebanego smsa, żeby wyszedł bo jak nie to nogi z dupy powyrywam. Ten z ironicznym uśmieszkiem spojrzał na mnie znad telefonu po czym wyszedł, jak mniemam głosić tą 'wesołą nowinę' . Przysięgam, że kiedyś go zabiję.
Zobaczyłem sms'a od Jessiki. Oczywiście groziła mi, że jeśli skrzywdzę jej psiapsiółę to mi przypierdoli. Już to widzę. Odpisałem jej, żeby nam nie przeszkadzała, keidy poczułem wiercącą się Lilly.
- Powinnam już iść. - powiedziała wstając powoli.
- O nie, nie, nie moja droga. Dobrze wiesz, ze musimy porozmawiac. - złapałem ją za ramię po czym wciagnąłem z powrotem do łóżka.
- Nicholas proszę cię. - westchnęła ze zrezygnowaniem.
- To ja Cie proszę. - warknąłem na co dziewczyna usiadła po turecku okrywając nogi kołdrą.
- Słucham. - powiedziała kładąc bezradnie ręce na kołdrze. Wow, nie wiedziałem, ze tak szybko pójdzie mi ją przekonać. Co ja pierdolę, udało się bez tego. - Hm? - spojrzała na mnie tymi swoimi piekielnie niebieskimi oczami przez co nie wiedziałem jak zacząć. Westchnąłem rozprostowując ręce za głową i przeciągając się chcąc zyskać na czasie, po czym leżąc na boku oparłem głowę o ręke i spojrzałem na nią. Siedziała w tej samej pozycji z włosami w ślicznym nieładzie. O kurwa co ja pierdole?
- Unikasz mnie. - zdołałem z siebie wydusić. Podniosła lekko brwi zaskoczona, czułem, że przygotowała sie na coś innego. Spojrzała przed siebie na równolegą ścianę.
- To ty znalazłeś sobie dziewczynę zaraz po tym jak wyznałeś mi co czujesz. - szepnęła. Teraz to z kolei mnie zatkało.
- Mówiłem Ci do jasnej cholery, że to nie jest moja dziewczyna. - jęknąłem. Dlaczego ona kurwa nie może tego zrozumieć?
- Oh, okej. Rozumiem, że z każdą  NIE DZIEWCZYNĄ - mocniej zaakcentowała końcówkę - się obściskujesz i wyznajesz jej miłość? -  spojrzała na mnie.
Prychnąłem.
- Gdybyś nie zachowywała się tak dziecinnie jak dotychczas to nie byłoby tego wszystkiego. Mam tu na myśli Sarę i reszte tego gówna. - warknąłem.
- Oh, czyli Twoim zdaniem nieodwzajemnione uczucie to dziecinne zachowanie? - zatkało mnie.
- Nieodwzajemnione? - powtórzyłem to jebane słowo. Widziałem wyraźne zmieszanie na jej twarzy. Co to kurwa ma być?
Odwróciła głowę wzdychając.
- Chodzi mi o to, że...
- Nie! - przerwałem jej może trochę zbyt pośpiesznie ale co tam - Już ja dobrze wiem co Ty kurwa miałaś na myśli! Nieodwzajemnione tak? Więc wypierdalaj stąd skoro masz to wszystko w dupie! - krzyknąłem odwracając się do niej plecami. Nie wiem co kurwa w tamtym momencie we mnie wstąpiło ale nie mogłem znieść myśli, że Lilly nie odwzajemnia mojego uczucia. Pewnie dlatego nie odpowiedziała, kiedy powiedziałem, że ją kocham. Idiota ze mnie. Chociaż nie. W sumie to z niej. Wcześniej jakoś nie miała problemu z całowaniem się ze mną i tymi wszystkimi pierdołami. Usłyszałem  po chwili cichy dźwięk tego jebanego skrzypiącego łóżka po czym kątem oka zobaczyłem, że dziewczyna szuka swoich ubrań. Kiedy dostrzegła je na parapecie niemal podbiegła do nich i zaczęła wycofywać się z pokoju. Nie mogłem tego tak zostawić, nie teraz.
- Lilly, zaczekaj. - usiadłem na łóżku. Dziewczyna chyba udała, że mnie nie słyszy i zaczęła schodzić po schodach. Dobrze, że chociaż one nie skrzypią. Ruszyłem wkurwiony za nią. Kiedy usłyszała, że się zbliżam przyspieszyła kroku.
- Lilly do cholery! - krzyknąłem łapiąc ją przed samymi drzwiami. - Co Ty wyprawiasz?!
- Wracam do siebie, nie widać? - pomachała mi swoimi ciuchami przed nosem. Westchnąłem ze zrezygnowaniem. Matko jak ja ją kocham!
- Wiesz, że teraz nigdzie nie wyjdziesz prawda? - podniosłem jedną brew. Stykaliśmy się niemal nosami. Usłyszałem jak przełyka głośno ślinę po czym zaśmiałem się kpiąco.
- Nick proszę Cie. - jęknęła.
- Albo w końcu porozmawiamy jak ludzie albo nie dam Ci spokoju do końca szkoły, a może i jeszcze poźniej. - powiedziałem koncentrując się na kolorze jej tęczówek. 
- Nie ma o czym rozmawiać. - wzruszyła ramionami.
- A właśnie, że jest. - powiedziałem po czym złapałem ją za ramię i dziarskim krokiem pociągnąłem z powrotem na to przeklęte piętro. Po drodze zarejestrowałem, że posłusznie za mną idzie, nawet nie próbowała sie wyrywać. No proszę, to już jakiś postęp. Tylko teraz Anderson tego nie spieprz! jęknąłem w duchu ciągnąc dziewczynę na łóżko. Usiadła wyraźnie pokazując swoje zrezygnowanie, jednak wcale mnie to zniechęciło, wręcz przeciwnie. Uwielbiałem jej dokuczać. Oczywiście z umiarem, żeby nie było.
- Więc. - zacząłem kucając przed nią z rękami na jej kolanach. Święty Jezu! Z tymi włosami po spaniu i tylko(!) moją koszulą na sobie jest jeszcze piękniejsza. Przysięgam nie widziałem piękniejszej dziewczyny w całym swoim pierdolonym życiu.
- Tak łatwo sie mnie nie pozbędziesz - mruknąłem. Wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem w oczach. - Jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć - czułem się jak idiota - to po jaką cholere tu spałaś? - zapytałem.
- Co? Nieod..ale..co? - odgarnęła grzywkę z oczu wyraźnie zakłopotana.
- Co taka zdziwiona? Moje uczucia już znasz, Twoja kolej. - klepnąłem lekko jej kolano z uśmiechem aby dodać jej trochę otuchy. Momentalnie się zarumieniła.
- Nie powiedziałam, że ich nie odwzajemniam. - szepnęła zmieszana.  Jest! Punkt dla pana Andersona.
- Przecież wyraźnie słyszałem. - uwielbiałem ją gnębić.
- Ja.. - westchnęła spoglądac na okno. - Chodziło o Ciebie.
- O mnie? - prychnąłem.
- Myślałam, że po tym jak na horyzoncie pojawiła się Sara to dałeś sobie spokój z kimś takim jak ja - powiedziała na jednym wydechu nadal uparcie patrząc w okno.
- Kimś takim jak ty? A co to ma być? - zirytowałem się. Ta tylko wzruszyła ramionami przez co zacząłem się jeszcze bardziej wściekać. Postanowiłem jednak podejść do tego spokojniej, żeby panna płochliwa znowu mi nie uciekła.
- Zapamiętaj sobie - powiedziałem prostując się z ustami przy jej uchu - Sara nie dorasta Ci nawet do pięt, jasne? - warknąłem.
Poczułem, że odwraca głowę z powrotem więc lekko sie odsunąłem spoglądając na nią. Nie zarejestrowałem kiedy ale ta dziewczyna znowu mnie zadziwiła. Nim sie obejrzałem jej język siedział w moim gardle walcząc z moim językiem. Nie zwracałem wcześniej uwagi na takie rzeczy ale z ręką na sercu mogę przyznać, że ten pocałunek różnił się dosłownie wszystkim od tych które miewałem wcześniej. Po kilku chwilach Lilly złapała mnie za oba policzki chcąc chyba przysunąć mnie jeszcze bliżej co było chyba niemożliwe. Położyłem się więc na nią przez co leżeliśmy nadal się całując. Objęła mnie mocno za szyję. Ja z kolei włożyłem jedną rękę w jej wykurwiście zajebiste włosy a drugą zatrzymałem na jej biodrze. Kiedyś takie przytulanki nie zrobiłyby na mnie wrażenia, ale teraz nie myślałem nawet o tym żeby zejść ręką niżej. Cieszyłem się po prostu, że nikt inny nie jest na moim miejscu. Chwilę później odkleiliśmy się od siebie. Lilly musiała zaczerpnąć powietrza. Spojrzałem na jej rozbiegane oczy, nabrzmiałe od pocałunku usta po czym znowu na oczy. Uśmiechnąłem się szeroko co od razu odwzajemniła.
- Kocham Cię. - szepnęła. Moje oczy wyglądy jak dwa spodki. No proszę, 2-1 dla Panny Stars. Zauważyłem, że byla lekko zmieszana, jednak na dźwięk tych słów nie mogłem przestać się uśmiechać. Minęła dobra chwila a ja cały czas  uśmiechałem się jak idiota przez co dziewczyna zaczęła sie ze mnie śmiać z rękami wciąż na mojej szyi.
- Eeej! - zmarszczyłem brwi nadal się uśmiechając - Czy Ty się ze mnie nabijasz? - zapytałem głupkowato. Oczywiście, że tak.
- Ja? Skąd? - udała zdziwienie. Kocham ja jeszcze bardziej! Bez namysłu ponownie przylgnąłem do jej ust swoimi. Czując, że odwzajemnia pocałunek - mało tego -uśmiecha się, wdarłem się do jej gardła. Z przyjemnością błądziłem po jej podniebieniu, w drodze do języka. Toczyliśmy namiętną walkę, słysząc jęk wydobywający się z jej ust mogłem z całą pewnością powiedzieć, że był to jeden z najlepszych pocałunków, jakie kiedykolwiek miałem.


__________________________________________________________
Dosyć pózno ale jest, przepraszam wszystkich którzy czekali ( mam nadzieje, ze mimo wszystko nadal ktos to czyta) nie bede was oszukiwać. Po prostu są wakacje - wlasciwie to juz sie skonczyly. Nie mialam czasu nawet spokojnie usiasc przed komputerem nie mowiac o pisaniu. :) Powinnam dodawac juz rozdzialy troche czesciej, jednak nic nie obiecuje. Ale we wrzesniu bedzie nastepny na 100 % :) Osobiscie nie jestm zadowolona z tego rozdzialu, nie az tak bardzo jak bylam piszac go ;D  

Dziękuje tym , którzy wytrwali i czytaja moje wypociny. Jestescie najlepsi ! <33

piątek, 2 maja 2014

Ogłoszenie

Strasznie Was przepraszam, że nie dodałam nowego rozdziału. Nie mam teraz do tego głowy, jest troche napisane , ale to mniej niz polowa. Musze sie uczyc - o ironio zaraz koniec roku - ale niestety to prawda. Musze zdac na wiosne testy SAT, na uczelnie i niestety wymaga to kilkumiesiecznego przygotowania, takze do pisania bloga nie mam kompletnie teraz glowy. Może cos sie pojawi, jednak nie obiecuje. :) Przepraszam i pozdrawiam;d

wtorek, 1 kwietnia 2014

13



 Z poślizgiem ale jest :) 3 strony w Office ale udało się ! Jest! :) Strasznie Was przepraszam. Rozdziały będą pojawiały się rzadko, ze względu na szkołę. Mam teraz multum nauki, a nie chce w czerwcu siedzieć i poprawiać, więc wole ogarnąć to wszystko teraz ;D Z góry dziękuję Tym, którzy jeszcze tu są i czytają i komentują :) Kocham Was! <333 ;**
Następny rozdział NA PEWNO będzie jeszcze w tym miesiącu ;)


 _______________________________________________________________________




Jakoś pod wieczór nauczyciele chodzili po domkach i wołali nas na kolację. Szczerze mówiąc, nie miałam ochoty jeść. Przesiedziałam cały ten czas w pokoju, rozpakowując się i śmiejąc z Jess. Cieszę się, że jest tu ze mną. Nie wiem jak bym sobie bez niej poradziła. Jak na złość na dole zakwaterowała się Margaret - tak dobrze słyszycie TA Margaret - ze swoją kumpelą Rose. Nic nie mam do tej drugiej, w sumie to nawet jej nie znam ale wystarczy mi to, ze przyjaźni się z kimś takim jak ruda.
Po wyjściu z domku, udałyśmy się z Jess na tą nieszczęsną kolację. Oprócz tego, że się zgubiłyśmy, jakoś udało nam się dojść na stołówkę. Była za boiskiem do gry w nożną. Kiedy weszłyśmy spostrzegłam, że nie ma połowy wycieczkowiczów. Czyli nie tylko my błądziłyśmy. Już myślałam, że będę musiała wytrzymać te wszystkie spojrzenia. Jess pociągnęła mnie w stronę jednego z "mniejszych " stolików, który - moim zdaniem - był jednym z najdłuższych. Mieści się tam ze 14 osób. Oczywiście nie zdziwiłam się kiedy spostrzegłam Davida, który do nas machał. A może do niej? Sama nie wiem. Tak czy inaczej podeszłyśmy tam, Jess usiadła na przeciwko blondyna, mi zostało tylko usiąść obok niej.
- Gdzie ten mój głupi braciszek?  -zapytała odgarniając grzywkę.
- Siedzi w domku. - powiedział dziwnie się na mnie patrząc.
- Sam czy znowu pieprzy jakieś dwie laski? - podniosła brew.
- Co?  zapytał zdziwiony .
- No z tego co słyszałam - ja i Li - przeleciał ostatnio takie dwie. Jak na złość jedną mamy w domku. - prychnęła na samo wspomnienie wchodzącego rudzielca do naszego "mieszkania".
- Kiedy miałoby to być? - zapytał jak gdyby od niechcenia. Zauważyłam jednak, że naprawdę był zdziwiony tą 'nowiną'.
- Lilly? - zapytała patrząc na mnie.
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Nie podały konkretnej daty.
- Bo żadnej nie ma. - odchrząknął. Na tym rozmowa się skończyła bo do stołówki weszła P. Green oznajmiając, że po kolacji mamy czas wolny. Możemy dzięki temu rozejrzeć się po okolicy i odpocząć po 3- godzinnej podróży.
Po zjedzeniu kolacji  - i rozglądaniu się po stołówce w poszukiwaniu Jego - wróciłyśmy do domku po portfel, telefon i tego typu rzeczy.
 -Ciekawe czy są tu jakieś sklepy? - wiedziałam, że kiedyś o to zapyta.
- Wątpię, to dziura. - mruknęłam.
- Kurcze, miałam nadzieję, że coś się tu znajdzie. O popatrz!  - krzyknęła podekscytowana. Odwróciłam się w stronę, w która wyciągnęła palec. Zobaczyłam boisko a na nim chłopaków grających - oczywiście stąd ta ekscytacja  Jess - bez koszulek. Nie wiem czemu, ale odruchowo przeleciałam wszystkie postaci wypatrując tej konkretnej, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zanim się spostrzegłam siedziałam już przed linią na trawie, razem z Jess i kilkoma dziewczynami, które ekscytowały się torsami chłopaków. Ci oczywiście popisywali się, robili różne sławne triki i nie tylko. Po chwili P. James w roli 'sędziego' zaczął dzielić drużyny i wtedy dopiero rozpoczęła się gra. Lubiłam piłkę nożną. Kiedy byłam mała grałam w nią razem z tatą. Nie byłam wcale taka najgorsza, jednak z biegiem lat przestałam mieć na nią czas. Szkoła, nauka te sprawy. Byłam trochę zawiedziona, kiedy nigdzie nie widziałam Nicka. W głowie układały mi się najczarniejsze scenariusze. Musiałam przestać o tym myśleć, więc zaczęłam dopingować chłopaków razem z Jessiką, która nie odrywała wzroku od Davida. No i nic dziwnego, jest dosyć przystojny. Oczywiście nie umywa się do Nicka ale co tam. Jakoś po 30 minutach gra nabrała szybkości. Coraz więcej osób się schodziło, którzy albo dopingowali albo chcieli dołączyć się do grających.  W ten sposób z 6 na 6 zrobiło się 12 na 13. Wyglądało to dosyć dziwnie na tym dość małym boisku.
- Jeny no. - usłyszałam po swojej lewej jęk Jess.
- A Tobie co? - zapytałam unosząc brew.
- Zasłaniają mi Davida. - jęknęła żałośnie. Roześmiałam się widząc jej minę. Wyglądała jak małe dziecko, które nie dostało cukierka.
- A Ty z czego się śmiejesz? - burknęła krzyżując ręce na piersi. - Przynajmniej mam na kogo popatrzeć. - zatkało mnie. Uniosłam brwi zdziwiona.
- Nie, ja.. nie chodziło mi o to. - powiedziała szybko przejęta moją reakcją.
- Wiem o co Ci chodziło. - powiedziałam zrezygnowana udając zainteresowanie grą.
- Lilly, serio ja.. - urwała. Dopiero po chwili poczułam , że ktoś kogo mnie usiadł. Wszędzie poznam te perfumy. Udałam jednak, że Go nie zauważyłam, po czym pochyliłam się trochę do przodu oglądając mecz. Zaczął jeździć ręką po moim ramieniu co równie - z trudem - zignorowałam. Kiedy przeszedł na plecy, po czym zjeżdżał powoli w dół nie wytrzymałam i lekko drżąc odwróciłam głowę w jego stronę. Zobaczyłam zupełnie innego chłopaka niż oczekiwałam. Miał lekko zapadnięte oczy, powiększone źrenice, niechlujnie ułożone włosy ( co oczywiście dodawało mu uroku) i ten błądzący wzrok.
- Nick, co się dzieje? - zapytałam powoli.
- Nic - uśmiechnął się półgębkiem nadal jeżdżąc ręką po moich plecach.
- Jesteś pewny? - zapytałam.
- Mhm. - mruknął w odpowiedzi  powoli obejmując mnie w pasie tym samym przysuwając lekko do siebie. Stykaliśmy się dzięki temu nogami. Zdziwiło mnie jego zachowanie, jednak postanowiłam to zignorować. Niestety nie na długo. Kiedy kątem oka spojrzałam w jego stronę zauważyłam, że mi się przygląda.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam odruchowo łapiąc się za policzek. Ten ze ściśniętymi ustami pokręcił głową.
- To co jest? - zmarszczyłam brwi.
- Jesteś ładna - powiedział przyglądając mi się i przekręcając głowę na bok. Dostałam gęsiej skórki, poczułam motylki w brzuchu i po chwili zrozumiałam. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia jednak Jess mnie wyprzedziła.
- Naćpałeś się !? - pisnęła pochylając się w naszą stronę.
- Tylko troszeczkę. - powiedział z uśmiechem nie odrywając ode mnie wzroku.
- Nicholas, pogięło Cię?! Jeśli któryś z nauczycieli się dowie z miejsca wrócisz do domu. - powiedziała zdenerwowana, na co ten tylko wzruszył ramionami bawiąc się włosami, które wyszły mi z kucyka. 
- Masz szczęście , że mamy czas dla siebie bo inaczej miałbyś przesrane - jęknęła zrezygnowana brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony bruneta. - Wracaj do domku! - pisnęła.
- Nie - zaprzeczył zbyt szybko na co ta westchnęła żałośnie.
- A co to za zbiorowisko? - zapytał Dav. Żadne z naszej trójki nie zauważyło, że mecz już dawno się skończył i część ludzi zaczęła się rozchodzić w swoje strony. - A wy co? - zdziwił się na widok mnie i Nicka.
- Naćpał się. Wiesz coś o tym? - zapytała podchwytliwie dziewczyna wstając i otrzepując swoje szorty. David spojrzał na Nicka po czym pokręcił głową z politowaniem.
- No więc? - podparła się pod boki.
- Hahaha, David będzie miał lanie. - usłyszałam ciche parsknięcie Nicholasa. Zupełnie jak nie on. Zaczęłam się go e tamtej chwili bać, co to się teraz słyszy o nastolatkach pod wpływem dragów.
- Oj.. - cmoknął po czym odwrócił głowę w lewo zbierając myśli - wziąłem ze sobą działkę czy dwie. - włożył ręce w kieszenie.
- Pogrzało Cię?!
- No na imprezę, przecież nie biorę codziennie.
- No właśnie nie wiem. Jednak nic się nie zmieniłeś. - pokręciła ze zrezygnowaniem głową. - Chodź Lilly, wracamy na domki. - powiedziała. Próbowałam wstać, jednak Nick mi to utrudniał śmiejąc mi się do ucha.
- Nick, serio muszę wstać. - powiedziała bezradnie kiedy ten objął mnie obiema rękoma w pasie. Szczerze mówiąc nie chciałam wstawać, chciałam tu zostać choćby całą noc. Czuć jego zapach obok siebie, jego słodki śmiech. I jeszcze ta ręka wędrująca po moich plecach i ramionach na zmianę.
- Dav zrób z nim coś, w końcu to twoja wina. A tak po..
- Proszę, proszę, proszę. Kogo my tu mamy? - usłyszeliśmy z naprzeciwka. O nie, tylko nie on. - Widzę, że teraz bierzesz się za tą brzydszą część szkoły. - zaśmiał się szyderczo. Nick momentalnie spoważniał po czym spojrzał groźnie na Jeffreya.
- Coś Ty powiedział?
- No stary, nie udawaj, że na to lecisz. - parsknął, a ja odwróciłam głowę lekko wzdychając. Zrobiło mi się zimno, a to dlatego, że Nick wstał i podszedł do Jeffa popychając go do tyłu.
- Odszczekaj to ! - krzyknął.
- Stary, co z Tobą? - zapytał zdziwiony.
- Powiedziałem coś ! - znowu go popchnął, przez co wylądowali na - no na praktycznie środku boiska. Momentalnie zaczęła się bójka. Nie zarejestrowałam kto kogo powalił na ziemię, jednak widziałam w zachowaniu bruneta czystą furię. Usłyszałam zgrzyt przez co wstrząsnęłam się z obrzydzenia. Chwilę później z twarzy Jeffreya sączyła się krew.
 - Boże, David zrób coś z tym! - krzyczała Jess. Blondyn robił co mógł, jednak po chwili  sam oberwał. Zleciało się parę chłopaków, zaczęli odsuwać od siebie tamtą dwójkę. Niestety Nick ciągle się wyrywał. Nie wiem kiedy wstałam,  Jess już mnie popychała w stronę szarpiącego się Nicka.
- Co ty robisz? - pisnęłam.
- Może jak Cię zobaczy to się uspokoi, bo nic innego nie działa. - spojrzałam na nią z powątpiewaniem , jednak widząc w jej oczach smutek - nic dziwnego, jeszcze nigdy nie widziała swojego brata w takim stanie - szybko podeszłam do niego. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc stanęłam przed nim i mówiłam żeby się uspokoił. Początkowo nawet mnie nie zauważył, kiedy jednak złapałam go za ramię spojrzał na mnie. Miał przerażający wzrok, nie widziałam go jeszcze takiego. Z jego łuku brwiowego lała sie krew, miał lekko rozdartą skórę na policzku  i szyi.
- Nick, uspokój się. - powiedziałam w miarę spokojnie, jednak głos mi drżał.
- On nie ma prawa tak o Tobie mówić. - powiedział szamocząc się lekko.
- Nie zwracaj na to uwagi, przyzwyczaiłam się już. -  ten momentalnie sie uspokoił i spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Co? - zapytał. Uśmiechnęłam się smutno, bo co innego mogłam powiedzieć. - Jak to ..
- Dobra Nick, ej zostawcie go już, nie będzie się bił, prawda? - zapytał Dav łapiąc go trochę mocniej za ramię przez co brunet się skrzywił. Kiedy wszyscy tam obecni zobaczyli , że już po walce a Jefffrey ze złamanym nosem i rozdartym łukiem brwiowym się zmył, sami postanowili wrócić do swoich domków. Chciałam zrobić to samo i zaczęłam się powoli wycofywać, widząc Nicka w trochę bardziej spokojnym stanie. Nie uszłam daleko bo poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę po czym lekko nią szarpnął. Zanim się spostrzegłam stałam już w jego ramionach.
- Nikt już więcej się tak do Ciebie nie odezwie, obiecuję. - szepnął mi do ucha po czym wtulił twarz w moje włosy. Powoli, trochę nieśmiało objęłam go w pasie opierając głowę na jego piersi. Poczułam przyjemne ciepło kiedy doszedł do mnie sens jego słów. Zdawałam sobie jednak sprawę, że mimo wszystko jest pod wpływem, więc pewnie nie mówił poważnie. Jednak wzięłam sobie jego słowa do serca, bardzo - aż za bardzo - głęboko.
- Dobra to my was zostawiamy - powiedziała cicho Jess. Dav chodź - powiedziała odchodząc.
- David! - krzyknęła bo ten stał jakby go zamurowało. Kątem oka widziałam jak się nam przygląda. Tak wiem, nie codziennie widzi sie kogoś takiego jak Nicholas z kimś takim jak ja. Jess szarpnęła go - dosyć mocno - i gdyby nie to , to pewnie stałby tam i patrzył na nas jak na kosmitów. Trochę czasu minęło zanim się oddalili, Nick jednak ciągle mnie do siebie tulił. Nie chciałam przerywać tej chwili jednak musiałam.
- Nick? - zapytałam cicho.
- Tak? - poczułam jego oddech na szyi.
- Wracajmy już do domków. - zagaiłam. Ten z westchnięciem odsunął się od mnie lekko jednak nadal obejmował mnie w pasie.
- Jak długo to trwa? - zapytał całkiem poważnie. Wzruszyłam ramionami. - Jak można nie wiedzieć takich rzeczy? - poczułam, że zaczyna się denerwować. - No więc? - zapytał widząc brak odpowiedzi  z mojej strony.
- W sumie to odkąd pamiętam. - westchnęłam patrząc z zażenowaniem na ziemię.
- Lilly? Spójrz na mnie. - powiedział - No spójrz - złapał mój podbródek po czym dosyć mocno odwrócił głowę w swoją stronę. Skrzywiłam się lekko.
- Dlaczego dajesz się tak traktować? Czemu mi nie powiedziałaś?
- A po co i kiedy miałam Ci to powiedzieć? Kiedy sam się śmiałeś?! - wybuchłam ze łzami w oczach.
- Ej, ej. Już dobrze. - przytulił mnie. - Masz rację, wracajmy zanim zrobię coś czego będę żałował. - powiedział po chwili kierując się ze mną w stronę kempingu. Przez całą drogę mnie obejmował, co nigdy mi się nie nudzi . Jednak w tamtej chwili miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zrozumiałam, że jestem nikim i nie zasługuję na kogoś takiego jak on.