Miałam dość tych
ciągłych upokorzeń. Najchętniej zostawiłabym to wszystko w cholerę i zniknęła.
Nie mogłam jednak tego zrobić, a może nie chciałam?
- Nie przejmuj się
nią. - szepnął Nick z ręką na moich plecach.
- Łatwo Ci mówić,
Ciebie uwielbia. - mruknęłam z westchnięciem.
- Nie pozwolę juz
nikomu Cie skrzywdzić , jasne? - zatrzymał się podnosząc lekko mój podbródek.
Uśmiechnęłam sie smutno.
- Może lepiej gdybyśmy...
- Nie! - przerwał energicznie.
- Nawet o tym nie myśl moja droga. Chodź. - pociągnął mnie na ławeczkę nieopodal
wejścia do lasku. Posadził mnie sobie na kolanach po czym zaczął gładzić po
plecach. Myślę, że w celu uspokojenia mnie. Mruknęłam z zadowoleniem na co ten
cmoknął mnie w czubek głowy. Objęłam go w pasie chowając głowę w zagłębiu jego
szyi wdychając jego zapach. Po chwili nasunęło mi sie w myślach pytanie, które
nurtowało mnie od jakiegoś czasu.
- Nicholas? - zagaiłam.
- Tak mała? - zapytał
z zaciekawieniem. - Tylko nie pytaj czemu akurat Ty, sam tego nie wiem. -
westchnął. Uśmiechnęłam sie co wyczuł, mocniej tuląc mnie do siebie.
- Dlaczego wcześniej
byłeś taki...jak inni? - W końcu. Wyrzuciłam to z siebie. Odpowiedziała mi
cisza, śpiewy ptaków i odgłosy roześmianej młodzieży wracającej do swoich domków,
ze śniadania jak mniemam, które oczywiście mnie ominęło.
Podniosłam
nieznacznie głowę. Zobaczyłam, ze chłopak patrzy gdzieś przed siebie zamyślonym
wzrokiem. Ciemna grzywka opadała mu lekko na oczy, lekko zmierzwiona. Miałam
ochotę zanurzyć w niej ręce ale powstrzymałam się. Z niecierpliwością czekałam
na odpowiedź.
- Sam nie wiem. -
westchnął. - Nie potrafiłem sobie poradzić z tym uczuciem. Cały czas byłem
sfrustrowany, że nie dajesz mi szansy sie do siebie zbliżyć. Jeszcze ta Sar, w ogóle
cały ten szajs. - westchnął przeciągle. Ruszyłam sie nieznacznie kiedy wiatr
zmierzwił mi grzywkę.
- Zimno Ci.- bardziej
stwierdził niż zapytał.
- Troszeczkę. -
mruknęłam z głową przy jego szyi.
- Wracajmy już. -
dodał z zamiarem wstania.
- Nie, jeszcze chwilkę.
- zaprotestowałam. Ten pokręcił z uśmiechem głową po czym wygodniej rozsiadł
sie na ławce zacieśniając uścisk wokół mnie.
Jessika
-Jak mam sie
uspokoić Dav?! Matko mam dosyć tej suki.
Wszystko ciągle psuje i nie mowie tu tylko o życiu Nicholasa. Gdzie on w ogóle
jest?! - krzyczałam jak najęta. David
zaprowadził mnie do domku i trochę uspokoił, przynajmniej próbował. Jednak kiedy
Lilly długo nie wracała zaczęłam się niepokoić. Do tego jeszcze nigdzie nie
było Nicka, a jego telefon nie odpowiadał.
- Spokojnie, pewnie
są gdzieś razem. - zapewnił mnie blondyn.
Siedzieliśmy w domku chłopaków. David na łóżku
oparty o ścianę z jedną nogą zgięty, bawiący się telefonem, diabelnie seksowny
jak zwykle. Ja natomiast łaziłam w te i we w te po pokoju czekając na jakąś wiadomość
od naszych uciekinierów.
- Jak Ty możesz być
taki spokojny? - zapytałam zdziwiona.
- Nick to Nick,
zawsze wraca. - wzruszył ramionami. Siedział tam w spranych dżinsach i bluzie z
kapturem, z tymi swoimi włosami na żel a ja nic tylko zastanawiałam się czemu
jeszcze nie dałam mu żadnego sygnału. Od dawna widziałam, że zachowywał się w
stosunku do mnie inaczej niż reszty, jednak stanowczo próbowałam tego nie
zauważać, a przynajmniej starałam się. Znam go dość dobrze i nie chce chłopaka
pokroju mojego bezmyślnego brata. Wystarczy mi złamane kilkakrotnie serce mojej
przyjaciółki, która nawiasem mówiąc jak sie zaraz nie pokaże to nogi jej z dupy
powyrywam.
- Dobra dostałem
sms'a od Nicka. - usłyszałam nagle.
- Co? I co napisał?
Gdzie jest? - podbiegłam do niego niemal rzucając się na niego.
- Jest przy lasku,
tam gdzie mieliśmy ognisko pierwszego dnia. -powiedział z uśmiechem.
- Lilly jest z nim?-
zapytałam z nadzieją w oczach.
- Tak, są razem.
-powiedział. Dopiero po chwili spostrzegłam, że jestem na nim niemalże
uwieszona a on nie chce wykonać żadnego ruchu żebym tylko się nie podniosła.
Uśmiechnęłam się do niego szczerze, po czym musnęłam policzek ustami mówiąc, że
muszę do łazienki co oczywiście było nieprawdą. Chciałam po prostu pozbyć sie
tego dziwnego uczucia w sercu, kiedy widziałam tę miłość w jego oczach.
Lilly
Nie chciałam wracać
do domku, ale Nick nie dał mi dużego wyboru. Uparł się, że nie może sobie
pozwolić żebym jeszcze przez niego zachorowała. Tak więc, dotarliśmy do domu
ponad godzinę po tej aferze na stołówce. Wchodząc do domku spodziewałam się
Jessiki czekającej na mnie z bronią palną, jednak nic takiego się nie wydarzyło.
Co mile mnie zaskoczyło. Niestety, kiedy tylko drzwi łazienki się otworzyły
pierwsze co to milion pytań od mojej jakże kochanej przyjaciółki.
- Gdzie wy byliście tyle
czasu?! Nick gdzie Ty ją znowu zabrałeś?! – fuknęła na niego oskarżycielsko.
- To ona nie chciała
wychodzić z lasu.- podniósł ręce w obronnym geście.
- Skąd?! –
wytrzeszczyła oczy.
- To nie tak, po
prostu chciałam się przewietrzyć po tej aferze na stołówce. – zapewniłam Jess spoglądając
z Nicholasa z mordem w oczach, na co ten do mnie mrugnął. Potrząsnęłam
bezsilnie głową.
- No w końcu stary.
Gdzieś Ty się podziewał? – usłyszeliśmy głos Davida, który właśnie schodził ze
schodów.
- Tu i tam – mruknął brunet.
- Właśnie widzę – to mówiąc
spojrzał na mnie niechętnie. – To jak gotowy? – zagaił blondyn klepiąc przyjaciela
w plecy.
- Gdzie? – zmarszczył
brwi chłopak.
- No jak to? Mieliśmy
grać dziś po południu z chłopakami na boisku. Zapomniałeś? Musimy wyćwiczyć starą
formę. – powiedział Dav.
- Kurwa, kompletnie
mi wypadło. Daj mi chwilę. – To mówiąc pocałował mnie w policzek po czym pognał
na górę, przebrać się jak mniemam. Zapomniałam wspomnieć, że Anderson to
zapalony gracz piłki nożnej? Ze swoim kumplem na czele? Nie? No to teraz wam
mówię. Bywałam na kilku meczach, jednak w ogóle nie rozumiem po co się bawią w
taką zabawę. Powinni się uczyć, przecież nie długo będą studentami. No ale
mniejsza o to.
Piętnaście minut później
całą czwórką byliśmy na boisku. Trawa była w niektórych miejscach…. No w sumie
nie było jej w niektórych miejscach. Szczególnie przy bramkach. Po kilku
chwilach zleciało się więcej ‘piłkarzy’, przez co dziewczyny poszły w odstawkę.
Większość siedziała w pobliżu linii obserwując płeć męską z udawanym
zainteresowaniem. Jeny, czego dziewczyny nie zrobią aby mieć któregoś z tych
samców. Nigdy nie zrozumiem ich zachowania. Jess wybrała dla nas stolik chyba w
najodleglejszym miejscu od tego ‘wybiegu’. Coś czuję, że miało to ku czemuś służyć,
no i jak zwykle moja intuicja mnie nie zawiodła.
- Li ja już nie wie co
mam robić. Czuje się przytłoczona. – Skąd wiedziałam, że chodzi o blondyna? Bo
on jakiegoś czasu nie ma innego tematu na tapecie.
- Co ja Ci mogę powiedzieć…
albo tego chcesz albo nie.
- Dobra, może i jest
przystojny ale nie chce skończyć jak Ty. – mruknęła kręcąc rurką w szklance z
cola. – Z całym szacunkiem – podniosła nagle ręce jak gdyby zrozumiała co
powiedziała. – Po prostu widzę jak się męczysz z moim bratem, znaczy nie zrozum
mnie źle ale nie chce być z kimś jego pokroju. – westchnęła. – Za dobrze wiem
jak to się skończy.
- Jak? – zapytałam wyraźnie
zainteresowana, chociaż chyba wiedziałam do czego zmierza.
- Kilka razy zaciągnie
mnie do łóżka, potem mu się znudzi i znajdzie kolejną naiwniaczkę podobną do
mnie. – prychnęła. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc spojrzałam w stronę
boiska. Automatycznie mój wzrok spadł na Nicka. Może Jessica się myli? Może on
taki nie jest? Kogo ja chce oszukać? Dobrze pamiętam ile to lasek potrafiło
przewinąć się przez jego pokój kiedy to ja nocowałam czasami u jego siostry. Ze
zrezygnowaniem biegałam za nim wzrokiem. Uśmiechnęłam się kiedy wyłapał mój wzrok
machając do mnie, niestety od razu został sfaulowany. Zaczęły się krzyki chłopaków
z jego drużyny, że trzeba mnie wynieść bo jestem jego słabym punktem. Zabawne,
slaby punkt. Faceci jego typu mają coś takiego?
- Idziemy zaraz na stołówkę?
– pytanie Jess wyrwało mnie z zamyślenia.
- Jasne, zgłodniałam a
rano nic nie jadłam – poskarżyłam się łapiąc się za brzuch. Jess wybuchła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?
– oburzyłam się.
- Nie nic. –
powiedziała próbując powstrzymać śmiech. Podniosłam brew.
- Było w
tej coli cos o czym nie wiem? – zapytałam bardzo poważnie. To oczywiście wywołało
lawinę śmiechu z jej stron.
Miała tak zaraźliwy śmiech, że sama zaczęłam się śmiać. Oczywiście reszta
patrzyła się na nas jak na idiotki, jedynie Nick kręcił głową z uśmiechem.
_____________________________________________________________
Hej wszystkim ,którzy jeszcze tu gdzieś są.
Chciałam bardzo przeprosić za ta długą przerwę. Ten rozdział nie podoba mi sie zbytnio, wymyśliłam go dzisiaj dosłownie wrzucam napisany i poprawiony. Wiem, wiem, bez sensu, az szkoda slow normalnie :)
Nie mam pojecia czy beda systematycznie, ale wiem, ze nie zostawie tego opowiadania bez zakonczenia :)
Oczywiscie doceniam jesli ktos to przeczyta i skomentuje :)
A propo, dodałam takie nowe hobby do tego opowiadania.. Mam nadzieje, ze nie zepsulam tego opowiadania :) Trudno bedzie mi pisac, ze Lilly nie lubi tego sportu bo ja go uwielbiam. Mam jednak nadzieje, ze jako tako podolam :)
Trzymajcie sie cieplo w ta jakże wietrzną wiosnę :)