środa, 1 października 2014

15



Zasypiając w domu Nicka nie przyszło mi nawet do głowy jak mogłabym zacząć kolejny dzień. Nie wierzyłam, że ot tak pogodzimy sie i już wszystko bedzie dobrze. Nawet jeśli całowaliśmy i przytulaliśmy sie jakiś czas. Wychodząc z domku Nicholas złapał mnie za rękę od razu splatając nasze palce co nie bardzo mi sie spodobało, zważywszy na fakt jaką reputacje miałam a raczej jakiej nie miałam. Nie chciałam żeby wytykali nas palcami. Widząc jednak  uśmiech na twarzy bruneta rozwiałam swoje watpliwości w mgnieniu oka. Kiedy do mnie mrugnął i przepuścił w drzwiach stołówki byłam dobrej myśli. Musiało być dobrze. Momentalnie oczy wszystkich skierowały sie na nas. Zalała mnie fala
wstydu. Oczywiście na przez to z kim szlam za rękę. Nienawidziłam być w centrum uwagi, zawsze sie wtedy krępowałam pod okiem tych wszystkich
gapiących sie ludzi. Anderson jak gdyby tego nie zauważył - albo sie po prostu przyzwyczaił - pociągnął mnie z rozbawieniem w stronę
szwedzkiego stołu. - Łał! Ale mieliście wejście ! - pisnęła Jess biegnąc do nas w podskokach. Przytuliła mnie na powitanie po czym
spojrzała oskarżycielskim wzrokiem na swojego brata. - Jeśli tylko cos zrobisz mojej przyjaciółce to ci nogi z dupy powyrywam. - pogroziła
palcem. Ten tylko przewrócił oczami wtulając sie w moje plecy. Dmuchnął mi za ucho przez co zadrżałam ten  skwitował to cichym
śmiechem. Najcudowniejszym dźwiękiem dla mojego ucha.
- Nonono Anderson!- poklepał go po ramieniu -  Widzę , ze w nocy sie działo, spaliłeś mnóstwo kalorii. - poruszył dziwnie brwiami kiwając głową na jego tackę.
- Wypchaj sie Dav! To porcja moja i Liily. - zmrużył oczy. - Swoja drogą, gdzie TY byłeś całą noc hm? - zapytał patrząc przenikliwie na
swojego przyjaciela. Ten od razu sie zmieszał po czym podrapał sie niespokojnie w kark.
- No wiesz. Impreza przeniosła sie na stołówkę i ....- westchnął.
- ...skończyła w łóżku mojej jakże lubieżnej siostry. - parsknął arogancko.
- Nicholas ! - pisnęła Jes po czym szturchnęła go w ramie.
- Tylko mówię ! - podniósł ręce w obronnym geście po czym popychając mnie lekko w stronę wolnego stolika zajęliśmy miejsca aby chwile
później zajadać sie naszym śniadaniem.
- My naprawdę nic niestosownego nie robiliśmy! - broniła się dalej Andersonówna siadając na przeciwko nas ze swoim daniem.
- No i  to by było na tyle z naszego romantycznego śniadania - mruknął mi do ucha drażniąc przy tym jakże wrażliwą skore na szyi swoim lekkim
zarostem. Od razu do moich nozdrzy wdarł sie jego miętowy oddech pomieszany jeszcze z wczorajszą dawka alkoholu. Objął mnie w pasie
całując w szyje. Uśmiechnęłam sie zawstydzona. Nigdy nie myślałam, że chłopak taki jak Nicholas Anderson zwróci na mnie uwagę. Mało tego,
będzie jeszcze pokazywał to co do mnie czuje publiczne. Bo cos czuje, prawda?
 - Widzę, że jestem nie miłym gościem w waszym jakże słodkim gronie.- podniosła kpiąco brew.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.- prychnął chłopak wkładając dwa frytki do ust. Matko mogłabym je schrupać tu i teraz.
 - Świetnie ! - powiedziała uradowana. Juz myślałam , ze zrozumiała aluzje jednak ona rozsiadła sie jeszcze wygodniej. Po jej wzroku zauważyłam, ze specjalnie nie zmieniła stolika przez co Nick zaczął sie denerwowac. Punkt dla młodej. Nie wiem czy to przez zbyt  gorącą noc - i nie mowie tu wcale o osobie z którą zasnęłam - czy przez wyczerpujący poranek ale oparłam głowę z przymkniętymi oczami na ramieniu chłopaka przez co wzmocnił uścisk.
- Frytka? - pierwsze co zobaczyłam po otwarciu oczu. - Aż tak się zmęczyłaś po naszej nocy?- udał zdziwienie, jednak w głębi duszy czułam, ze nabija sie z własnej siostrzyczki.
- Lilly?! - wytrzeszczyła oczy Jes.
- Mnie tu nie ma - zamknęłam oczy ponownie udając , że w ogóle nie słyszałam ich komentarzy.
- Kochana! Braliśmy sie jak wygłodniałe zwierzęta w dżungli.
- Nicholas ! - pisnęłam na całą stołówkę szturchając go w pierś. Ten tylko roześmiał się całując mnie w czoło.
- Skarbie, nie musisz juz nic ukrywać. - powiedział z rozbawieniem.
Wytrzeszczyłam przestraszona oczy na co ten znowu sie rozesmiał po czym zaproponował cole. Złapałam go potajemnie za rękę pokazując oczami, że
nie chce aby poszedł. Nie chciałam paść ofiarą pod ostrzałem pytań Jessiki dotyczące tak absurdalnie nierealnej rzeczy. Chłopak chyba zrozumiał moją
prośbę jednak złapał jedynie mój podbródek całując czule w usta. ' No to teraz się zacznie' przemknęło mi przez myśl.
- Łał! Ale go wzięło! - westchnęła Jessica , kiedy Nick odszedł do automatu z napojami w puszkach.
Zmieszałam się.
- Nono. Ty też sie nieźle wciągnęłaś. - poruszyła sugestywnie brwiami.
- Jes przestań - fuknęłam. Ta tylko się roześmiała po czym zaczęła pytać o gorący seks z jej bratem.
- No co? Chce wiedzieć czy te wszystkie laski latające za nim maja do tego powód. - wzruszyła ramionami.
- Sądzę, że jakiś powód zawsze sie znajdzie. - powiedziałam dłubiąc frytkiem w ketchupie i rozpamiętując nasz pocałunek w domku.
- Nie przejmuj sie. Wciągnął się w was i to dosłownie. Będzie dobrze - mrugnela do mnie pocieszająco.
- Dzięki. - zdołałam wydusić.
- Mimo że uważam go za skończonego skurwysyna chce żeby wam wyszło. Już i tak zaczęłaś go zmieniać. Nie jest taki opryskliwy ani arogancki. - powiedziała.
 W tej samej chwili usłyszeliśmy huk przy szwedzkim stole. Szybko spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chłopaka, który zbierał swoje jedzenie z podłogi na tackę a Nick stał obok i krzyczał jakim idiotą jest chłopak w okularach i żeby patrzył pod nogi.
- No może nie dla wszystkich sie zmienił. - prychnęła na co zaczęłam się śmiać. "ale dla mnie tak"- pomyślałam od razu uśmiechając
sie kiedy skrzyżowaliśmy spojrzenia.
 - O czym tak gawędzisz z tą wiedźmą ?- zagaił otwierając mi puszkę z Pepsi Light.
- Jak mnie nazwałeś?- uniosła brwi Jes.
- Zawsze mówiłaś, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu. - pokazał jej język po czym podał mi puszkę. Uśmiechnęłam się. Lubiłam kiedy przedrzeźniali się jak przystało na brata i siostrę.
- Matko Liily, jak ty z nim wytrzymujesz? - pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
- Ahh ta miłość. - westchnął z błyskiem w oczu po czym zanurzył twarz w moich włosach.
- Chryste wynajmijcie domek. - westchnął blondyn siadając obok Jess z tacką pełną Fast fodów. Nie ma to jak pożywne śniadanie.
- Gdzieś Ty był?- zdziwiła się szatynka popijając wodę z butelki.
- Kolejka była!- jęknął wtapiając niezgrabnie zęby w hamburgera.
- Mamy domek, na razie wystarczy. - spojrzał na mnie znacząco na co odpowiedziałam rumieńcem.
- To może w końcu z niego skorzystajcie? - powiedział z ustami w keczupie.
- Po dzisiejszym poran..
- Dobra wystarczy! - przerwała im Jessica. - Jesteś obleśny! - prychnęła na swojego brata.
- Za to Twój wybranek to okaz klasy i męskości. - wskazał frytkiem w stronę całego w hamburgerze Davida. Blondyn uśmiechnął się głupkowato ukazując zęby, w których było chyba wszystko. Z obrzydzeniem odwróciłam wzrok. Jessica postanowiła przemilczeć uwagę Andersona. W pewnym momencie zauważyłam wchodzącą na stołówkę Sarę. Oczywiście była razem ze swoją świtą. Kiedy zobaczyła rękę Nicka wędrującą po moim ramieniu mogę przysiąc , że widziałam w jej oczach chęć mordu. Tego właśnie się obawiałam przychodząc tu z nim razem. Dziewczyny takie jak Sara nie poddają się zbyt łatwo. Tym bardziej jeśli chodzi o chłopaka, a tu bez dwóch zdań chodziło o Nicka. Niczym jej nie zawiniłam, chociaż dla niej każdy pretekst jest dobry byle tylko się na kimś wyżyć. Tym kimś jestem niestety ja. Moje rozmyślania przerwał chłopak chowający błądzący sie kosmyk moich włosów za ucho.
- Nie zwracaj na nią uwagi. - szepnął jakby czytając mi w myślach.
- Łatwo Ci mówić. Ona za Tobą szaleję. - prychnęłam pod nosem.
- Czy Ty właśnie prychnęłaś? - podniósł brwi.
- Może - uśmiechnęłam się półgębkiem zajadając frytka.
- Czy ja dobrze słyszałem? Lilly Stars właśnie prychnęła? - ewidentnie się ze mną droczył.
- Całkiem możliwe. - wzruszyłam ramionami.
- Nie wierzę, aniołku sprowadzam Cię na złą drogę. - mruknął z ustami za moim uchem. Próbowałam nie zwracać uwagi na to jak mnie przed chwilą nazwał.
- A tobie co tak wesoło? - zmarszczył brwi blondyn siedzący na przeciwko. Szybko się ogarnęłam, zmazując z twarzy swój głupkowaty uśmiech mając nadzieję, że Nick niczego nie zauważył. On jednak jakby był w innym świecie z pasją bawił się pasmem moich włosów, które uciekły z kucyka. Tę jakże miłą sielankę przerwała Sara, a dokładniej jej śniadanie. Nie wiem nawet kiedy zawartość tacki z hukiem poleciała prosto na mnie. Pisnęłam wstając i próbując otrzepać się z zimnej coli, frytek i jakieś dziwnej sałatki.
- Sara co Ty wyprawiasz?! - krzyknął Nicholas, który jak sie później okazało również wstał.
- Potknęłam się o jej torbę. - tłumaczyła się. Dziwne, żadnej torby ze sobą nie wzięłam.
- Jaką torbę wariatko?! Mówiłem Ci, że masz sie odczepić! - ryknął pomagając mojej koszulce dojść do stanu używalności. Sięgnęłam po więcej chusteczek ze stolika.
- To nie moja wina, że rozrzuca wszędzie te swoje klamoty. - wzruszyła z żalem ramionami patrząc na bruneta. Kiedy jednak jej wzrok spotkał sie z moim uśmiechnęła się arogancko zrzucając z twarzy maskę skruchy i żalu.
- Mogłabyś uważać jak łazisz święta krowo! - jęknęła Jess zabierając moją tackę, z której nie dało sie juz nic uratować do kosza.
- No chyba przeprosiłam prawda? Nic wielkiego sie nie stało. - przewróciła oczami.
- No chyba to spierdalaj. - warknął Nick.
- Że co? – podniosła brwi.
- Spieprzaj! - ryknął równając swój wzrok z jej. Nie wiem czy to po krzyknięciu Nicka czy po "wypadku" Sary ale na stołówce zrobiło sie kompletnie cicho. Wszyscy patrzyli na nas udając oczywiście, ze tego nie robią. Wściekły chłopak zaczął ściągać mi koszulkę przez głowę czego się przestraszyłam.
- Spokojnie mała. - szepnął. Błysk w jego oczach juz złagodniał, przez co ośmieliłam się ją ściągnąć. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że jestem w samym staniku przed całą wycieczką. Na szczęście długo sobie nie postałam, gdyż Nicholas zdjął swoją bluzę po czym narzucił ją na mnie zapinając mi ją aż do samej szyi. Przyciągnął mnie do siebie całując w głowę po czym patrząc z obrzydzeniem na Sarę objął w pasie i wyprowadziła zewnątrz. Zdążyłam spojrzeć kątem oka, że Jess wykłócała sie jeszcze z blondynką. David próbował ją uspokoić unieruchamiając od tyłu, jednak ta odepchnęła go i pakując moją brudna koszulkę do swojej torebki ruszyła w stronę drugiego wyjścia.


__________________________________________________
Tak wiem, spozniona. Niestety :( Dziekuje , ze w ogole ktos sie upomina o rozdzialy , czyta je. :)
Nie wiem kiedy bedzie nastepny szczerze mowiac ;( Byłam caly tydzien chora, musze nadrobic zaleglosci. Potem man wymiane w do Holandii, takze nie wiem kiedy ale wiem, że na pewno zakończe ta historię :) Trzymajcie się ciepło! ;d